Wczoraj w nocy, siedząc z Agatą na dachu wieżowca, rozmawialiśmy trochę też o telewizji. A. jej zbytnio nie ogląda. Ja patrzyłem na wieżowiec naprzeciwko i zdziwiłem się że tylko w dwóch oknach z kilkuset migał telewizor (było krótko po 23-ciej i na ogół światła w mieszkanaich jeszcze się paliły). Zapytałem więc Agatę co sądzi o telewizji. Mówi że czas telewizji się skończył. I przytacza ciekawą historię.
Agata czasem opiekuje się dziećmi zamożnych znajomych. W ich domu w ogóle nie ma telewizora, bo telewizja jest wg tych znajomych złem. Dzieci mogą oglądnąć bodajże 4 filmy dziennie, jakieś bajki z domowej kolekcji płyt. Opowiadała jak ostatnio wyszła z tymi dziećmi na podwórko. Bawi się z nimi w piaskownicy, aż tu przyszedł jakiś 4-latek.
"Pozabijam was wszystkich jak nie będziecie mnie słuchać". "Jestem Panem tego świata, waszym władcą i królem!" "Macie mnie słuchać! Albo was pozabijam!" - spazmatycznie wrzeszczał w piaskownicy.
Agata oczywiście wie skąd to jest. Z telewizji. Szczerze powiedziawszy słuchając jej historii boję się o przyszłość tego świata, naszej rachitycznej jeszcze demokracji. Sam się chowałem na durnych bajkach z telewizji satelitarnej, z tym że były po angielsku i specjalnie wiele nie rozumiałem. Dziś są po polsku. Co zrobić? Wynieść telewizor do piwnicy albo na strych. I przekonywać do tego innych. Filmy można oglądać na komputerze.
Inne tematy w dziale Polityka