Właśnie przechodziłem przez Dworzec Centralny, idąc na autobus nocny. Miałem 10 minut, zatrzymałem się przy ekranie telewizyjnym z programem TVN24. Świat stanął na głowie. Oleksy, postkomunista, jak lew bronił Kościoła Katolickiego w rozmowie z Joanną Senyszyn, kobietą mającą bardzo skrzekliwy głos i wyglądającą jak jakaś zwykła działaczka obywatelska (na Panią Profesor to ona ani trochę nie wygląda). Wydawało się jakby Oleksy nie był już w SLD. A może był, tylko że już nie mentalnie. Oleksy twierdził że ludzie mają prawo do posiadania wyznania. Także katolickiego.
Tak, to ewidentnie truizm. Tylko że widzę w moim otoczeniu jak wielu osobom, głównie ateistom, bardzo nie podoba się katolicyzm. Antyklerykałowie chcieliby aby ludzie nie byli religijni w stylu obrzędowym, w taki sposób jak ma to miejsce w Polsce. Aby nie słuchali księży jako ostatecznej wyroczni (bo przez to ta grupa ludzi zyskuje władzę nad nimi), ale aby badali sprawy samodzielnie. Tak trochę w myśl protestanckiej etyki - aby po prostu nie byli zzewnątrzsterowalni.
Nie jestem katolikiem i o tym co dobre, a co nie, decyzje podejmuję samodzielnie. Nie określiłbym siebie jako antyklerykała, mam po prostu inne wyznanie. Dla mnie kościół katolicki to miejsce gdzie ludzie przychodzą wierząc że złoty ołtarz to coś cudownego- w takim sensie że czyni to cuda. Ten bowiem zwykle kapie od złota. Przynajmniej w kościele parafialnym w moim rodzinnym mieście, budynku dość nowym. Krzyż był obity jakąś błyszczącą na złoto blachą. Złotem to pewnie nie było, choć kolor ten sam.
Jako małemu dziecku a później nastolatkowi wydawało się że tam są nieznane moce, ba, sam Bóg, a konkretnie jego syn Jezus tam siedzi, w tej skrytce z drzwiczkami. Wyjmują Go i jedzą Jego Ciało. Tak tłumaczyły różne Panie Zakonnice, tłumacząć nam że prawie na pewno tak jest- że ten opłatek to coś świętego, i sprawia cuda. I krew Jezusa. Jako nastolatek chodziłem na msze gdzie piliśmy krew Jezusa- wino mszalne ze wspólnego kielicha. Każdy brał po łyku. Było to u franciszkanów. Jedna z mszy była chyba po trydencku, w tym starym rycie. Zresztą chyba wszystkie takie były. Graliśmy na nich na bębnach i gitarze, śpiewaliśmy piosenki religijne.
A dziś jestem nawet nieco napakowanym dresem. Przed treningiem zrobiłem dziś ze sto pompek stojąc głową w dół, na samych rękach, i pompując wcale nie ściemnialiśmy naszego czarnoskórego trenera. Dałem mu nawet swoją opaskę na kolano bo swojej zapomniał a bardzo go bolało. Chodzę w dresach, bluzach sportowych, jaskrawokolorowych. Kiedyś się dziwiłem że moja koleżanka która ze mną chodziła na te msze dziś wygląda jak blachara. Chodzi w dresach, przytulona do swojego misia który pasowałby na bramkarza w jakimś podrzędnym klubie. A dziś po prostu czasy się zmieniły.
Wczoraj ja, porządny rastaman, tańczyłem do densholu w ten straszny sposób- naśladujący seks z laską. Jamajczycy szaleją na punkcie takich tańców. Starszym rasta się to nie podoba, muzycy reggae rozkładają ręce- denshol i reggae to tak jakby porównywać dyskotekę z kościołem. Dziś młodzież ze środowisk rasta szaleje do obrzydliwie seksualnych densholi albo do piosenek reggae o tym jak wyrwać kobietę która nam się podoba. Bierze się bukiet kwiatów i za nią leci. ‘Because the lift doesn't work"- Bo winda nie działała- jak mówi jedna piosenka.
Dziś dawne przeboje reggae trzeba było zremiksować żeby były szybsze. A najszybszym gatunkiem jest raggajungle- w zasadzie techno w wersji rasta. Oczywiście rasta oznacza przekaz zgodny z filozofią rasta, nawijany bardzo szybko, po kilka słów na sekundę, do muzyki przypominającej jump-up drum'n'bass. Przekaz konkretny na tyle by starsi rastamani mogli się nawet ucieszyć że ideologia rasta ma się dobrze.
Raggajungle, bo tak to się nazywa, to takie współczesne rave-parties dla rastamanów. Trwają całą noc. Prawdziwe impry, te w Wielkiej Brytanii, mają same gwiazdy jako nawijaczy. Tutaj można tylko o tym pomarzyć. A tak- raz byłem na prawdziwej imprezie raggajungle w Anglii. Śmietanka nawijaczy, w tym koleś który nawija najszybciej na świecie. Nawijali ortodoksyjni rastamani, po prostu muskularni kolesie bez dredów, jak ten:
http://pl.youtube.com/watch?v=9ZvkeORmzlE&feature=related
http://pl.youtube.com/watch?v=Ftq-16Da7Cs&feature=related
Raczej rozumiem jego nawijki, nie wszystko, ale sporo. A to jego strona domowa. Bardzo religijna. Większego rastafanatyka chyba nie znam:
http://www.congonattymusic.com/
I jedna jego piosenka w wersji do „śpiewania sobie w domu", ze słowami (w slangu)
http://congonatty.jungli.st/ram/morefire.smil?type="compact"
I co ja mam powiedzieć w kwestii Koscioła Katolickiego? Krytykować nie wypada, obrażam katolików. Ale co ma powiedzieć osoba która sądzi że większość wyznawców katolicyzmu wierzy w rzekomą cudowność złotych krzyży, ich rzekomą moc odpuszczającą grzechy? Która ma księży za nieomylnych? A biskupa czy papieża za niemal kogoś nadludzkiego?
Różnice są zbyt wielkie. Rastaman po prostu nie grzeszy, w ogóle. No, przynajmniej mu w ogóle nie wolno. Nie ma czegoś takiego jak spowiedź, odpuszczenie grzechów. Jest Sąd Ostateczny, to wszystko. Jak rastaman nie będzie żył dobrze, to nie będzie miał życia wiecznego. A życie wieczne jest bardziej takie duchowe, zostaje coś jakby pozytywna energia po człowieku, jeśli ją dał innym ludziom. Po człowieku zostaje coś jakby dobro, pozytywna karma jaką stworzył. Ojej, zresztą nie znam się na tym. Piosenka która traktuje o nieśmiertelnośći i jej koncepcjach jest gdzieś w secie Tykal - Yippi I Ki I Yaya - De Dreads Ah Come Down, którego nie mam. Raz w radiu raggajnglowym słyszałem. Nie mam nawet już czasu wyszukiwać sobie muzyki. To straszne.
Przechodząc obok Kościoła na Krakowskim Przedmieściu zaglądam tak ciekawie do środka. To dla mnie coś nowgo. Taka sala gdzie ludzie się spotykają i zawsze mówi tylko jedna osoba. Komunikacja w jedną stronę To nie jest rasta. Kazdy rasta ma odmienny pogląd, i demonstruje swoją różnicę w interpretacji innemu rasta. Swoje odmienne poglądy. A tu- dominuje konserwatyzm, od lat te same interpretacje, poglądy. Jeśli coś się zmienia, to bardzo wolno. Tu wyznawcy nic nie muszą wiedzieć, nawet nikt od nich nie oczekuje że będą własnoręcznie czytali Biblię tudzież mieli poglądy. Zwykle ci ludzie jej zresztą nie znają. Na sprawy etyczne, sprawy swojej moralnosci poświęcają tyle czasu co pójście do kościoła na weekend.
A Kościół Katolicki dziś to bardziej związek zawodowy księży i biskupów, którzy zawodowo zajmują się katolicyzmem. Oni przyśpiewują w czasie mszy. Dziwne, młodzi mężczyźni śpiewają takim dziwnym zawodzącym głosem. Nikt już tak nie śpiewa, poza nimi.
Dla mnie Kościół Katolicki jest czymś dziwnym. Dla mnie moja wiara oznacza całe życie. Wszystko co robię, co piszę, wynika z tego że ciąglę w głowie roztrząsam co jest słuszne a co nie. Próbuję używać swoją wiedzę na temat Pisma i jego interpretacji w codziennym życiu, na przykład pisząc ten tekst. I mam wrażenie że jestem poniekąd odosobniony. Nawet spośród rasta niewielkie tłumy interesują się Królem Dawidem, prorokiem Izajaszem, Psalmami, 10 przykazaniami, Kazaniem na Górze. Moja wiedza na te tematy jest nieco szczątkowa ale mimo to staram się ją maksymalnie i cały czas stosować.
Miałem wielu znajomych rasta w Wilkiej Brytanii. Byli dużo, dużo bardziej ortodoksyjni niż ja. Jeśli ja na każdym kroku myślę i roztrząsam jak powinienem postąpić, to co robią oni? W Polsce jakoś brakuje mi takich żarliwych wyznawców, myślących i stosujących swoje zasady do codziennego życia. Mam wrażenie że katolicy nie zajmują się bezustannym rozmyślaniem i analizowaniem, co powinni zrobić w danej sytuacji. Może to uprzedzenie- mam mało styczności z wyznawcami tego wyznania.
Czasem rozmawiam z siostrami zakonnymi w autobusie, tak je sympatycznie, ale krytycznie zagaduję. Zwykle są bardzo, bardzo sympatyczne. Ja bynajmniej nie urywam krytyki pod adresem tej instytucji. Dziwię się jak można być tak uprzedzonym do mniejszości seksualnaych czy np. użytkowników narkotyków miękkich. Nie mam pojęcia skąd to się bierze. Siostra z autobusu mi powiedziała że „konserwowane jest dobre, bo się nie psuje". Obawiam się że też jestem konserwatywny- substancje psychoaktywne używam te które używali moi przodkowie, na chemiczne nowiniki ostatniego stulecia się nie kuszę. Ale widać są różne rodzaje konserwatyzmu....
Inne tematy w dziale Polityka