Chciałbym dołączyć do debaty „Czym dla Was jest patriotyzm" z krytyką patriotyzmu jako idei nieracjonalnej, a przez to nie pozwalajacej ludziom podejmować trzeźwych wyborów życiowych. Wg mnie patriotyzm jako coś nieracjonalnego obniża dobrobyt ludzi. Zostają w biednej i konserwatywnej Polsce zamiast uciekać tam gdzie im i ich dzieciom byłoby lepiej. Przez to w Polsce się nic nie zmienia, bo groźba wyludniania się tego kraju jest wciąż zbyt mała, a tylko ona mogłaby sprowokować realne zmiany polityczne.
Gdy nie ma patriotyzmu, państwa to tylko zwykli dostarczyciele usług, takich jak szkolnictwo czy transport. Konkurują między sobą o obywateli. Niektóre są bardziej liberalne przez co ściągają klasę twórczą, inne zaś bardziej konserwatywne, i też mają swoich wielbicieli. Zmiana państwa zamieszkania nie jest niczym strasznym, jeśli bariera językowa nie stanowi dla nas problemu.
Problemem Polski jest to, że do wyboru mamy tylko jedno państwo, inne obszary językowe, choćby niemiecki czy francuski, pozwalają na wybór. Ktoś kto nie lubi francuskiego bałaganu i konserwatyzmy, może mieszkać w zamożnej, schludnej i liberalnej Genewie. Niemcy nie tylko mogą wybierać pomiędzy różnymi landami na swoim terytorium (np. bardziej katolicką Bawarią czy też liberalną Północą) ale też mają do dyspozycji nawet raje podatkowe czy takie wyspy jak Majorka, dziś bardzo zniemczona. Polacy mają do wyboru poza swym ojczystym krajem rozmaite polskie dzielnice w Irlandii, Wielkiej Brytanii, Holandii etc. To trochę za mało, ale mimo to diaspora polska za granicą jest gigantyczna- ponad 20 mln osób, aż 1/3 ludności opuściła terytorium naszego kraju.
Te dane liczbowe nie przekonują jednak. Moi czytelnicy są rozjuszeni, ilektroć podważam sens i cel polskiej państwowości, i dociekam czy jako naród jesteśmy zdatni do samostanowienia. Pisząc wczoraj o Łomży, byłej stolica gubernii, mieście posiadającym niemal równie piękne centrum miasta i gmachy publiczne jak śródmiejska Warszawa, zauważyłem że nasz rząd powinien wywiesić białą flagę. W Łomży bowiem pod niektórymi względami było gorzej niż w Rumunii. Miałem wielkie wątpliwości co do jakości polskiej państwowości, patrząc na historię miasta Łomży i jej upadku za czasów I Rzeczpospolitej a następnie szybkiego rozwoju pod zaborami. Sugerowałem, że kolejny okres prosperity dla tego miasta może nadejść wraz z końcem polskiej państwowości na tych ziemiach. Siałem defetyzm wobec zdolności elit politycznych naszego narodu do sprawnego rządzenia. Optymizm naszych władz w mojej opinii brał się jedynie z ich niewiedzy, niewiedzy o różnicach, przepaści cywilizacyjnej nawet w samym stylu sprawowania rządów (np. zupełnie brak w Polsce współpracy z naukowcami w większości dziedzin o których decyduje rząd).
Nie wierzę w żadne zmiany, bo nie ma nawet jaskółek zwiastujących jakiekolwiek kierunki zmian. Polska polityka to nie tylko polityka centralna, ale także i przede wszystkim ta regionalna. Tutaj jednak jest często jeszcze gorzej. W moim rodzinnym mieście, podupadającym i wyludniającym się z roku na rok, mieście kompletnie niemal pozbawionym przemysłu i atrakcyjnych miejsc pracy, mieście mającym miliony problemów, do rangi głównego problemu wyrastają drzewa przesłaniające widok na jakiś reprezentacyjny gmach. Inwestycje jakie się prowadzi, są projektowane tak nieudolnie że sami moi czytelnicy wymyśliliby to lepiej od nieudolnych „fachowców" opłacanych z pieniędzy podatników.
W Polsce nie nastąpią szybkie zmiany modernizacyjne. Nasze elity polityczne, i są to dziesiątki tysięcy ludzi w całym kraju, wiedzą i widzieli po prostu za mało. Widzę jak wyludniają się z młodszych pokoleń całe regiony Polski. W perspektywie kilku- kilkunastu lat spowoduje to upadek całych miast i regionów kraju. Stąd mój apel, skądinąd głos wołającego na puszczy- o wciągnięcie na maszt białej flagi. To apel o otrzeźwienie- nasze elity polityczne po prostu nie nadają się do rządzenia krajem. Prawo do krytyki obejmuje także prawo do domagania się przerwania nieudanych rządów, do przeanalizowania na nowo sensu polskiej państwowości. Przecież w wielu regionach kraju jest gorzej niż w Rumunii- po cóż więc to dalej ciągnąć?
Nie chcę być patriotą. Zależy mi jedynie aby mieszkać w kraju w którym otrzymam wysokie wynagrodzenie i odpowiednią jakość usług ze strony państwa. Chcę od polityków bezpieczeństwa, służby zdrowia, transportu zbiorowego, systemu gospodarczego wolnego od monopoli. W Polsce to wszystko co oferuje obywatelom Państwo jest na tragicznie niskim poziomie. W szkołach uczniom pierze się mózgi narodowo-martyrologiczną papką, wybiórczą historią na bakier z rzeczywistymi zdarzeniami. Uczy się o polskiej tolerancji za Jagiellonów, pomija prześladowania jakie miały miejsce u schyłku Rzeczpospolitej.
Nie uczy się o tym jak jeszcze w XX wieku polska armia dwukrotnie zajęła ziemie czeskie, najpierw wespół z Hitlerem, potem wespół z krajami komunistycznymi. Nie uczy się że rozbiory Polski były opatrznościowym cudem dla prześladowanych mniejszości wyznaniowych, a Polska przdrozbiorowa była krajem terroru wyznaniowego, w którym odstępstwo od wiary katolickiej karano śmiercią albo banicją. Nie uczy się o polskim antysemityzmie, który jeszcze 40 lat temu przetrzebił szeregi polskich naukowców z wszystkich o nieodpowiedniej rasie, a gdzieniegdzie zamieniał się w pogromy.
Powinniśmy odrzucić wszelkie patriotyzmy. Powinniśmy bezlitośnie i chłodno głosować nogami. Musimy kierować się rozsądkiem zamiast uczuciami, i do tego przekonywać naszych współobywateli. Państwo to swoisty monopol, i dopiero emigrując jeszcze bardziej masowo możemy ta jego monopolistyczną pozycję wobec nas, obywateli, obalić. Wówczas dopiero Państwo poczuje że nie ma juz pozycji monopolu wobec obywateli.
Musimy rozbić patriotyzm na kawałki, i być pragmatycznymi kosmopolitami bez żadnych uczuć. Inaczej na zawsze będziemy niewolnikami tej ziemi, z jej biedą, także intelektualną, z jej dziennikarzami- nacjonalistami upiększającymi skrzeczącą rzeczywistość, z jej stacjami radiowymi z których sączy się antysemityzm, z jej niewykształconymi i nieobytymi w świecie politykami i pseudodemokracją w której nowopostałe partie nie mają żadnych szans na konkurowanie z mającymi milionowe subwencje rządowe partiami o dłuższym życiorysie.
Interesuje mnie jedynie aby mieszkać w kraju w którym o gospodarce decyzje podejmują ludzie majacy należytą wiedze, należyte wykształcenie, dzięki czemu wiem chociaż że sprawy idą w dobrym kierunku. Tego w tej chwili nie ma. Jesteśmy nieodmiennie rządzeni przez polityków z recyklingu. Mających mentalność szlachciców, gigantyczne ego i takież poczucie honoru, ale zwykle zerową wiedzę fachową. Zresztą nawet nie chodzi o to by to oni rządzili. Dziś rządzą naukowcy, w zaciszu swoich gabinetów prowadzący badania, piszący dla rządów i samorządów raport za raportem, analizę za analizą- widziałem to na własne oczy podczas pracy w Wielkiej Brytanii. Polska gospodarka nie jest oparta na wiedzy, a co dopiero polska polityka...
Ten kraj jest biedny. Nieco tylko bogatszy od Rumunii czy Bułgarii. Ale już Czechy czy Estonia mają od Polski niemal o połowę wyższy PKB. Różnice w rozwoju tylko się pogłębiają, bo jak z 6-cioprocentowym wzrotem PKB mamy dogonić kraje mające wzrost 11-procentowy? Ale my nawet tego nie wiemy- jesteśmy oszukiwani przez medialnych manipulatorów, dziennikarzy pacykujących i pudrujących wszystko za co się chwycą. W Polsce jest tak ciężko pisać swoją własną prawdę, w którą się wierzy.
Wolność słowa to także prawo do stawiania pytań. Do podważania mitów zbudowanych przez świat polityki kontrolujący polskie media publiczne (a także prywatne przez system koncesji), ustalający treści nauczane w szkołach. To on raczy nas mitami. Mitem polskiej kultury, której praktycznie już nie ma. Trudno za polską uznać raczej kosmopolityczną i zmarginalizowaną kulturą niezależną. Ostała się ledwie komercja, oraz rządowa propaganda obwinięta dla niepoznaki w sreberko z napisem „polska kultura".
Myśląc o polskiej kulturze, w uszach brzmi mi Rubik i jego kościelna muzyka. Mam trochę wspomnień sprzed lat, kilka kultowych filmów, piosenek. Omijam szerokim łukiem kina z polskimi martyrologicznymi filmami. Jestem oburzony zmuszaniem uczniów do ich oglądania- to zupełnie jak za minionego ustroju. Mam dość państwa które w dziedzinie edukacji nie odcieło się od swych totalitarnych korzeni i zwyczajów. Nie chcę Państwa które narzuca mi samemu czy mojemu dziecku religię katolicką już w przedszkolu czy szkole podstawowej, do wyboru dając setki godzin spędzonych bezczynnie w szkolnym korytarzu czy świetlicy. Co z prawami innowierców?
Jako nastolatek nie miałem dostępu nawet do muzyki alternatywnej- aby ją słuchać musiałem na dachu mojego domu rozstawiać anteny łapiące stacje radiowe z terenu RFN. Do dziś się nic nie zmieniło- radio w Polsce to dalej niemal bez wyjątku komercyjna papka albo muzyka promowana przez rządowe stacje radiowe. W Wielkiej Brytanii na moim osiedlu mogłem wybierać z kilku pirackich stacji radiowych nadających różne gatunki muzyki klubowej. Z brytyjskiej perspektywy Polska wciąż jest krajem narzucającym zbyt wiele swoim obywatelom. Polska po prostu nie jest krajem liberalnym. To dlatego tutaj nie ma imprez z muzyką jaką lubię i jakich miałem mnóstwo w brytyjskim mieście w którym mieszkałem. W Polsce nawet kultura klubowa jest w powijakach. Na typową całonocną imprezę taką jak w Anglii miałem 2-3 razy w tygodniu, w Polsce czekam miesiącami.
Chcę mieszkać w kraju w którym nikt nie prześladuje mnie za długie czy krótkie włosy. A w Polsce po ulicach trzeba chodzić, szczególnie wieczorami, przyczajonym do szybkiej reakcji, gotowym na odparcie nagłego ataku. Szczególnie w mniejszych miastach nietolerancja nawet dla innego stylu ubioru jest ogromna.Aby swobodnie i bez większych obaw chodzić po ulicach ubranym tak jak się lubi, trzeba mieć zaawansowaną znajomość sztuk walki. Mieszkałem blisko 10 lat we wschodnich landach NRD ogarniętych falą neonazistowskiej przemocy, i byłem tylko raz zaatakowany. W Polsce zaś wielokrotnie w ciągu jednego roku.
Żyjemy przeszłością. Wspomnieniami dawnych dni walki etc. To nie ma sensu. Wyrzućmy polski patriotyzm na śmietnik historii- dziś tam jest jego miejsce. Nauczmy obywateli naszego kraju, że powinni żyć tam gdzie jest im wygodnie i że niekoniecznie musi to być Polska. Obalmy mit jakim karmią nas rząd. My, Polacy, nie musimy mieszkać w Polsce.
Nie interesuje mnie partiotyzm, martyrologia, wieczne rozdrapywanie ran. Chcę mieszkać w kraju liberalnym, które nie karze mnie za moje osobiste wybory (np. palenie marihuany). Chcę mieszkać w kraju w którym już jako dziecko mam dostęp do informacji i wiedzy o innych religiach czy wyznaniach. Swoją religię z katolickiej na inną mogłem zmienić dopiero wyjechawszy z Polski- dopiero tam miałem dostęp do takich informacji. Chcę mieszkać w kraju w którym mam szansę dowiedzieć się o różnych ideach politycznych i programach różnych partii politycznych. A o takich opcjach politycznych jak Zieloni czy Liberałowie (tacy prawdziwi, liberalni i obyczajowo, i gospodarczo) miałem szanse dowiedzieć się dopiero w RFN. Polska to wciąż kraj w których za pomocą mediów manipuluje się opinią publiczną, dopuszcza do głosu jedne ideologie a inne cenzuruje.
Myślę że w Polsce ludzie powinni wreszcie mieć demokratyczne prawo do decydowania o swoim wyznaniu, swoich przekonaniach politycznych, swoich gustach muzycznych. W tej chwili wszystkie te wolności stały się ofiarą manipulatorów informacjami, polskich polityków chcących by innych opcji nie dopuszczać oraz magnatów medialnych mających swoje własne przekonania polityczne. Polska powinna być krajem wolnym, z realnymi, a nie teoretycznymi prawami obywatelskimi. A takim prawem jest prawo wyboru i prawo do decydowania o sobie. W Polsce jest ono wirtualne, na papierze. Wciąż rządzą nami politycy oraz medialni bonzowie. A my powinniśmy być wolni.
Inne tematy w dziale Polityka