Wizyta w Kielcach była zaskoczeniem. Niby miasto na uboczu, jakoś tak zapomniane, a wydało mi się wyrwane rodem z opowiastki „od pucybuta do milionera". Bo Kielce się rozwijają, i mimo wystającego tu i ówdzie siana z butów robią pozytywne wrażenie.
Już w pociągu moi współpasażerowie rozmawiając przez komórkę mówili lekko innym językiem niż „TVP- polski". To „gwara kielecka", rodzaj dialektu małopolskiego. Brzmi naprawdę hardkorowo, zupełnie jakbyśmy się wybierali do lekko innego kraju. I trochę tak jest. Kielce są tworem relatywnie nowym, dzięki przemysłowi relatywnie niewielki ośrodek w ciagu kilku dekad stał się dużą aglomeracją. Niestety, o dialekt się nie dba. W Niemczech byłby podniesiony do rangi regionalnego symbolu, mówiliby nim lokalni politycy i lokalne stacje radiowe, stworzonoby w nim lokalną odmianę wikipedii z dziwnymi hasłami etc. A tutaj jest chyba czymś trochę wstydliwym, sugerującym brak okrzesania. Mówią tym dialektem nieśmiali wąsaci panowie, i panie o wioskowej prowinencji.
Kielce to w latach 1841-1844 i 1867-1917 stolica gubernii, a za czasów kongresowego Królestwa Polskiego stolicą województwa. Niestety, miasto nie rozwinęło się wówczas ludnościowo, liczyło ok. 5 tysięcy mieszkańców. W 1921 roku miasto liczyło 41 tys. mieszkańców: 25 549 katolików (61,9%), 145 ewangelików (0,4%) i 15 530 Żydów (37,7%). W 1939 roku miasto liczyło już blisko 70 tysięcy mieszkańców.
Kielce są znane przede wszystkim ze swoich targów. Targi Kielce są drugim największym organizatorem imorez targowych w kraju po Międzynarodowych Targach Poznańskich. Dojście do pozycji wicelidera zajęło im 16 lat- targi działają od 1992 roku. Dziś mają 20.5 % udziału w polskim rynku targowym, i rocznie organizują ponad 40 imoprez wystawienniczych.

Przez wieki rozwijał się tutaj przemysł. W Polsce przedrozbiorowej Zagłębie Staropolskie było najbardziej uprzemysłowionym regionem kraju, w XVI wieku znajdowało się tutaj 60 kuźnic. W 1782 roku znajdowało się tutaj 27 wiekich piecy, najpierw wytapiano miedź i ołów, a kiedy wyczerpano miejscowe zasoby, zajęto się przetwórstem żelaza. Produkowano tu szkło, były tartaki i cegielnie, zaplecze dla okolicznych zakładów metalurgicznych.
Rozwój tego regionu to także dzieło XIX- wiecznych ekonomistów- Stanisława Staszica i Franciszka Ksawerego Druckiego-Lubeckiego. Powstały wówczas Bank Polski wspierał przedsiębiorców kredytami na modrnizację istniejących zakładów i budowę nowych. Konlurencja Zagłębia Dąbrowskiego z dużo wydajniejszą technologią wytopu surówki za pomocą koksu zabiła jednakże tutejsze huty opalane węglem drzewnym. Walcownie i odlewnie w tym regionie zaczęto więc lokować przy liniach kolejowych, a w okręgu nastąpił upadek hut.
Stopniowo Zagłębie Staropolskie przestało być głównym regionem przemysłowym kraju, jego rolę przejęło Zagłębie Dąbrowskie. Ludność miała ogromne problemy po utracie głónego źródła utrzymania, musieli wrócić do roli lub szukac innych źródeł utrzytania. Część osad i miast wyludniła się i zanikła, inne, położone przy liniach kolejowych czy ważnych drogach, rozwnięły się.
W ciągu 20-lecia przemysłowego utworzono tu Centralny Okręg Przemysłowy, stawiajac na państwowy interwencjonizm i przemysł zbrojeniowy. W latach 1937-39 na budowę COP przeznaczano 60 % wydatków inwestycyjnych! Celowo okręg ten ulokowano w regionie w ktorym występowało znaczne tzw. przeludnienie agrarne, a ukryte bezrobocie szacowano na 0,5 - 0,7 mln osób. Na ten cel wydano 2 mld ówczesnych złotych. Region Kielc był bazą surowcową dla COP-u. Po wojnie zaniechano górnictwa rud, rozwinął się przemysł cementowy.

Kielce to także duży biznes. Tu swoje siedziby ma NOMI, Kolporter, Echo Investment, Cersanit, Barlinek, Chemar, Exbud. Kielce wraz z aglomeracją liczą 327 tysięcy mieszkańców. Główną ulicą miasta jest ul. Sienkiewicza (panorama- powyżej), dziś wielki deptak z ozdobnymi latarniami. Znajduje się tam Teatr im. Żeromskiego (fot. poniżej), jeden z kilku w Kielcach. Ów teatr ma dość długą historię. Pierszy spektakl (operę komiczną) wystawiono tu 6 stycznia 1879 roku. Ten wówczas prywatny teatr został zbudowany przez miejscowego przemysłowca zakochanego w warszawskiej aktorce, chcącego umożliwić swojej ukochanej występy w Kielcach.


W latach 90-tych w Kielcach zbudowano gigantycznych rozmiarów gmach Kieleckiego Centrum Kultury (powyżej), z trzecią co do wielkości sceną w Polsce, umożliwiającą wystawianie najbardziej monumentalnych oper i innych przedstawień. Działa tu także filharmonia oraz kilka muzeów, z których najciekawsze jest Muzeum Narodowe mieszczące się w dawnym Pałacu Biskupim (miasto było ongiś własnością biskupów krakowskich). Pałac ten jest zresztą najcenniejszym zabytkiem Kielc, powstał w epoce Wazów, w latach 1637-1641. W środku- prawdziwe skarby, zrekonstruowano wygląd rezydencji magnackiej z tamtego okresu.

Nieopodal znajduje się Pałac Tomasza Zielińskiego, kompleks neogotyckich budynków. Zieliński, naczelnik powiatu kieleckiego, urządził tu w czasie swego pobytu w Kielcach muzeum oraz ośrodek mecenatu artystów. Neogotyk stał się modny po roku 1750, kiedy to autor powieści gotyckich, Horacy Walpole, przebudował swoją rodową siedzibę w Londynie w tym stylu. Wówczas Europę zalała mania gotycka, przedromantyczna odpowiedź na zracjonalizowane Oświecenie.

W Kielcach ponadto nie ma wielkich zabytków, może poza katedrą, której nie zwiedzałem, oraz domem przy ul. Planty 7 (poniżej na zdjęciu), miejscem Pogromu Kieleckiego z 1946 roku- powojennej rzezi 37 ocalałych w Holokauście Żydów przez polską ludność miasta, jednego z kilku pogromów w powojennej Polsce. Kolejnych dwóch Żydów zabito po pogromie wyrzucając ich z pociągu koło Kielc.

Nawet późniejszy kardynał, ówczesny metropolita Stefan Wyszyński za wiarygodną uznawał tezę iż ofiary pogromu zabijały katolickie dzieci aby użyć ich krwi do wyrobu macy. Gdy delegacja Żydów udała się do niego aby uzyskać potępienie metropolity dla mordu, on odpowiedział im pytaniem „Czy słyszeliście może o sprawie Bejlisa?" ( Żyda oskarżonego o mord rytualny w Kijowie, uniewinnonego) i oczywiście odmówił potępienia rzezi. Wg Wyszyńskiego, na podstawie ksiąg zgromadzonych do owego procesu nie było pewne, czy Żydzi używają krwi chrześcijańskich dzieci do produkcji macy, czy też nie.
Ba, jak podają inne źródła, konferencja plenarna episkopatu w Krakowie w oświadczeniu karciła jednego z biskupów w ostrych słowach przeciwko temu, iż sygnował on odezwę nastęującej treści:
"Wszelkie twierdzenia o istnieniu mordów rytualnych są kłamstwem. Nikt ze społeczności chrześcijańskiej ani w Kielcach, ani w Częstochowie lub gdzie indziej w Polsce nie został skrzywdzony przez Żydów dla celów religijnych lub rytualnych. Nie jest nam znany ani jeden przypadek porwania dziecka chrześcijańskiego przez Żydów. Wszystkie szerzone w tej materii wiadomości i wersje są wymysłem świadomym zbrodniarzy lub nieświadomym - ludzi obałamuconych i zmierzają do wywołania zbrodni [...].
Wierzymy, że uświadomione obywatelsko i przywiązane do zasad moralności chrześcijańskiej społeczeństwo m. Częstochowy i ziemi kieleckiej nie da posłuchu złym podszeptom i nie splami się podniesieniem ręki na współobywatela, mimo że jest on innego wyznania i innej narodowości".
Biskupi konferencji plenarnej Episkopatu potępili jego wypowiedź, zobowiązując biskupów aby „nie stwarzali sytuacji jak po wypadkach kieleckich [...], że ordynariusz jednej z diecezji [...] współuczestniczy w wydaniu odezw, których treść i intencje inni ordynariusze diecezji uznali za niemożliwe do przyjęcia z zasadniczych założeń myślowych i kanonicznych Kościoła katolickiego". Pokazuje to dobitnie, jakie poglądy miała większość episkopatu w ówczesnych latach.

Miasto, ongiś bardziej eleganckie (obrazy powyżej) jest obecnie zeszpecone tandetnymi, azjatyckimi szyldami, natrętnymi reklamami na każdej fasadzie. Rynek Starego Miasta to parking dla samochodów i skrzyżowanie szos. Mimo że część kamienic ma podcienie i ogólnie mogłoby być to miłym miejscem, dziś odstrasza. Planuje się przebudowę placu i zamknięcie go dla ruchu aut. Stare Miasto generalnie jest w Kielcach zaniedbane, zapuszczone, zapomniane. Rynek jest tylko tego przykładem.

Rynek dawniej:
Miasto otaczają liczne dawne kamieniołomy (dziś rezerwaty przyrody) oraz wzgórza, mekka okolicznych snowboarderów, narciarzy (są na nich stoki narciarskie, podobno aż 5) i downhillowców, którzy mają tutaj swoje trasy zjazdowe (np. http://www.mtb.kielce.pl/trasy/dh/erozja/erozja.php ), uporczywie rozbierane i niszczone przez leśników. Downhill, kolarstwo zjazdowe, to ekstremalna dyscyplina sportowa, nieco urazowa (mimo że jeździ się w plastikowych zbrojach i kaskach). W Kielcach i okolicach istnieje spora grupa fanów tego sportu. Do tego w Kielcach jest najnowocześniejszy stadion piłkarski w Polsce, obiekt pierwszoligowego klubu Korona Kielce, z krytą widownią na 15 tysięcy osób.

Co do polityki lokalnej, to moi krewni opowiedzieli mi następującą historię. Przez lata Kielcami rządziła lewica, i pieniędzy brakowało na wszystko. Później do władzy doszedł prawicowy prezydent, i mimo że wydaje pieniądze publiczne np. na nowy stadion piłkarski czy wątpliwe artystycznie oratoria z gatunku sakro-polo, to nagle inwestycje zaczęły się mnożyć. Na swoją druga kandencję otrzymał on 72% poparcia w wyborach. Dziś postkomunistów tu niemal nie ma, na 16 posłów wybranych z tutejszego okręgu jedynie dwóch jest z LiD-u. A o lewicy (zakładając że jest to coś innego niż postkomuniści) nie ma co wspominać, nie ma jej tu w ogóle poza może lewicowymi prądami w kieleckiej mutacji jednej z gazet ogólnopolskich. Oraz demonstracjami rowerzystów domagających się ścieżek rowerowych.

Z wielkich reform miejskich nie powiodła się prywatyzacja tutejszego komunalnego monopolu autobusowego, kieleckiego MPK. Pracownicy strajkowali, mimo że celem reformy była prywatyzacja firmy komunalnej na rzecz Veolia Transport Polska. Pracownicy tłumaczyli strajk obawami o swe płace, ale jak pokazała praktyka, utargowali znacznie więcej, bo de facto przejęli komunalny majątek. I to siłą- bo strajkujący zagrozili terrorystycznym podpaleniem autobusu. Gdy po tej groźbie zostali wygnani z zajezdni przez wynajętą przez miasto ochronę, znów szturmem zajęli nieswoją własność, pobili ochroniarzy, na co towarzysząca zajściu policja nie interweniowała. Strajkujący grozili nawet wysadzeniem zbiorników paliwa. Na odsiecz ściągali kilkudziesięcioosobową grupę górników ze Śląska.
Wg strajkujących miasto chcąc prywatyzować spółkę autobusową nie podpisało pakietu socjalnego. Ale nie wiadomo jakie były jego zapisy patrząc co strajkujący osiągnęli. W wyniku dwutygodniowego strajku władze zgodziły się przekazać majątek komunalny, należący do wszystkich mieszkańców na rzecz spółki pracowniczej stworzonej przez kierowców i dawnych managerów. Będzie on miała monopol na wożenie pasażerów po mieście, czyli prawo do żądania zawyżonych cen.
W sporze władz z pracownikami mediowali kieleccy biskupi, za nic chyba mający dorobek ekonomii, uczącej że monopole państwowe są zwykle gorsze od prywatnych (o czym na własne oczy można się przekonać patrząc na opłakany stan taboru autobusowego w Kielcach). Mieszkańców w wyniku strajku okradziono z części majątku, i umiemożliwiono reformę fatalnie zarządzanej tutejszej komunikacji zbiorowej.
Na szczęście po mieście można oprócz aut osobowych poruszać się także prywatnymi busami, ale tylko na trasach wylotowych. Na reszcie tras działa monopol, efekt porażki państwa w sporze z uzwiązkowionym monopolem który wymknął się spod kontroli. Lewica, niby nieistniejąca, okazała się jednak w wypaczonej wersji być ideologią części kieleckich mediów które relacjonowały do mediów ogólnopolskich ów strajk, nie zauważających, że interesy kierowców i managerów komunalnego monopolu stoją w druzgoczącej sprzeczności z interesem pasażerów, a także środowiska naturalnego, bo przecież monopol powoduje ucieczkę pasażerów od autobusów.

Reasumując, Kielce to nadspodziewanie żywiołowo rozwijające się miasto. Gdy porównuję je z tkwiącymi w maraźmie albo gnijącym miastami Ziem Odzyskanych, jak choćby Wałbrzychem, widać nie tylko nieporównywalnie lepszą infrastrukturę zbudowaną po II wojnie światowej (dziwne że miasta Ziem Odsyzkanych tego typu inwestycje jak KCK ominęły) ale też i pomysł na rozwój miasta. W przypadku Kielc w zamyśle władz ma być to miasto kongresowo- targowe. Jest tu i wielki wieżowiec Hotelu Kongresowego (fot. poniżej), i elegancki Hotel Bristol (fotografia powyżej), i nowoczesne centrum konferencyjne na targach. W porównaniu z bezładną beznadzieją gospodarczą porównywalnych miast Ziem Odzyskanych, Kielce wydają się być na rokującej sukces drodze rozwoju.

Inne tematy w dziale Polityka