Ostatnio zepsuł mi się Internet. Laptop jakoś nie chce odpalić programu łączącego mnie z siecią. W dodatku po podróży do bezinternetowego Egiptu poczułem to, co czuć muszą ci poza Siecią Ogólnoświatową.
Wczoraj nawet nigdzie się nie wybraliśmy- zbobycie informacji o imprezach kulturalnych dziejących się tego dnia bez Internetu graniczy z cudem. W sieci jakiś czas temu otworzyłem forum internetowe "Reggaetown Warszawa", które niby moderuję, ale dla porządku napisałem że moja moderacja polega na tym że jeszcze nigdy nic tam nie skasowałem i wg mnie jest to istota moderatora liberalnego. Jest to forum na zaproszenie, niedostępne dla postronnych Internautów. Jego około 200 uczestników na bieżąco dodaje różne wydarzenia kulturalne. Ja nic nie robię, ale czasem z niego korzystam. Ot, Sieć 2.0., tworzona przez użytkowników. Taka jak ten portal, Salon24.
Ale nie wszyscy mają dostęp do tego najbardziej przydatnego medium. W pędzie do przodu zapomnieliśmy o osobach których nie stać na Internet, tudzież na kafejki w których płacą po kilka PLN za godzinę. Jestem osobą młodą, i widzę że w Polsce brak jest mediów tradycyjnych któreby tą lukę mogły zastąpić. W Wielkiej Brytanii mogłem włączyć radio i miałem wybór kilku stacji grających muzykę mojego pokolenia, z których lwia część to były lokalne stacje pirackie. W radiu był drum'n'bass, stacja grająca grime i jungle, stacja dla rasta. A to wszystko na osiedlu w mieście wielkości Poznania.
W Polsce ktoś w wieku około 30 lat jest skazany na "Radio Bzdet" i skrzyżowanie telekasyna z totalnym zalewem reklam i kryptoreklam koncernów muzycznych. W życiu nie dowie się np. o innych rodzajach muzyki niż te promowane przez różne kjoncerny muzyczne chcące oczywiście zarobku. Nie ma jakoś miejsca dla twórczości niekomercyjnej dla ludzi młodych. Stacje prowadzone przez uniwersytety istnieją w nielicznych miastach i najcześciej albo wiernie naśladują stacje komercyjne (ich pracownicy często później kontynuują karierę w "Radiu Bzdet") albo grają taki miszmasz stylów muzycznych, że nikt ich nie słucha- dziś wygrały sprofilowane stacje muzyczne w Internecie grające zamiast misz-maszu muzyki młodego pokolenia tylko jeden lub dwa gatunki muzyczne. Ale to wciąż oferta dostępna do co najwyżej niewielkiej części młodego pokolenia- jeszcze niedawno podobno tylko 2 % gospodarstw domowych miało Internet szerokopasmowy, co plasuje nas w ogonie Europy.
Nie ma już nawet regionalnych stacji telewizyjnych. Ostały się "pasemka". Jako nastolatek pamiętam w lokalnej telewizji państwowej pełne erudycji programy o historii mojego rodzinnego miasta. Dziś tematykę lokalną wypluto na śmietnik historii- jest miejsce tylko na wzmianki i płytkie "njusy". Mieszkając przy granicy odbieram jednak czasem stacje niemieckie. W RFN wydzielono z telewizji państwowej regionalne stacje telewizyjne i radiowe, tworząc z nich rodzaj regionalnych mediów publicznych. Każdy land ma swój koncern medialny. W Polsce centralizacja mediów publicznych przekroczyła chyba granice rozsądku.
Wspomnę jeszcze o intelektualistach wszelkiej maści- zostalki oni kompletnie wyrugowani z niemal wszystkich mediów mainstreamowych. Znaleźć ich można w Internecie albo w salonach prasowych. Po cóż więc utrzymywać iluzję "mediów msyjnych", skoro polską inteligencję zepchnięto w nich do gett w rodzaju TVP KUltura- niemal niedostępnych ogółowi społeczeństwa. W Wielkiej Brytanii mają chociaż swoje BBC 4 o profilu "Inteligent talk".
Media to współcześnie środek dzięki któremu władza kontroluje obywateli, steruje ich poczynaniami. W Polsce wciąż jest mało wolności słowa, różnorodności poglądów. Dobitnie o tym świadczy różnica między Internetem, dużo bardziej różnorodnym w poglądach tworzących go Internautów, a mediami tradycyjnymi, bardziej konserwatywnymi. W Polsce jednym z głównych problemów tego kraju są media. Być może jako naród powinniśmy zrezygnować z rozwijania mediów tradycyjnych (np. reformowania TVP) i postawić na Internet.
Inne tematy w dziale Polityka