Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy
58
BLOG

W Polsce wszystko co państwowe zwykle nie działa poprawnie

Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy Polityka Obserwuj notkę 5

Wczoraj o godz. 16.11 przechodząc przez ul. Świętojerską widziałem jak kierowca orgomnej ciężarówki, rozmawiając przez wielki telefon komórkowy omal nie przejechał przechodzącej przez drogę kobiety która w ostatniej chwili odskoczyła spod jego kół. Dosłownie by ją zabił. Chciałem zadzwonić na policję, by ukarano tego kierowcę. Wykręciłem 112, i przez długi czas wsłuchiwałem się w słowa komunikatu: wszyscy przyjmujący zgłoszenia są zajęci. Dałem sobie spokój.

Moi czytelnicy zapewne pamiętają iż nie pierwszy raz piszę o takiej sytuacji. Ta zdarzyła się dokładnie na tej samej ulicy, co poprzednia moja próba dodzwonienia się na numer 112, którą niedawno opisywałem. Boję się myśleć, co będzie gdy stanie się coś bardziej złego.

Co państwowego poprawnie działa w tym kraju? Dziś otrzymałem list. Pokonanie ok. 450 km z miasta w zachodniej Polsce, skąd go wysłano, do Warszawy zajęło mu 8 dni. Poczta w starożytnym Rzymie była szybsza, obliczono iż listy pokonywały ok. 80 km dziennie, a tu raptem wychodzi 55 km/dzień. List zawierał upoważnienie, mające mi umożliwić odebranie z poczty listu poleconego kierowanego na mój adres, ale nie wspominający mojego nazwiska lecz jedynie zatrudniajacą mnie firmę. Zapewne zawierał zapytanie ofertowe klienta. Pani na poczcie, po okazaniu upoważnienia podpisanego przez mojego szefa, poprosiła mnie o odpis z Krajowego Rejestru Sądowego, chcąc sprawdzić czy prezes podpisany na upoważnieniu jest rzeczywiście szefem tejże firmy. Otworzyłem ze zdumienia usta na tak mega-rozbudowaną biurokrację, po prostu wara mi opadła i sobie poszedłem. Będę prosił moich klientów by z usług poczty nie korzystali.

Poszedłem z poczty oczywiście na piechotę, bo na Starym i Nowym Mieście, gdzie mieszkam, komunikacja miejska jest fatalna (samochodów na szczęście niemal tu nie ma). Często muszę się przemieścić ze Starego Miasta na Solec, i oczywiście nie ma jak, chyba że naokoło i przez gigantyczne korki- wówczas piechotą robi się szybciej. Wisłostradą, tą nadrzeczną autostradą, jeździ już tylko jedna linia autobusowa, 185, i to bodaj co 20 minut. W Warszawie są wielkie wielokilometrowe połacie gdzie nie zajeżdża komunikacja miejska- w Anglii nawet do mojego przysiółka zajeżdżał prywatny autobus, a bilet na krótką trasę kosztował 2 złote, 50 pensów, nawet taniej niż w Warszawie. Ale w mniejszych polskich miastach jest jeszcze gorzej. W moim rodzinnym mieście na moje osiedle komunikacja w ogóle nie dociera- wyłączność na obsługę linii ma komunalny monopol. O kolei nawet nie wspominam, w Polsce jej niemal nie ma. W Czechach między byle wioskami na liniach lokalnych jest po kilkakaście połączeń w każdym kierunku dziennie, w Polsce nie ma tak nawet między głównymi metropoliami.

Wszystko co państwowe, degeneruje w Polsce. Państwo jest słabe. Politycy chcą wzmocnienia państwa- ale czy nie lepiej, aby poczta, komunikacja miejska, koleje były bardziej prywatne? Prywatna komunikacja miejska działa z powodzeniem w Wielkiej Brytanii, najlepiej tam gdzie na jednej linii działa kilku różnych przewoźników. Mój brat opowiadał mi że w Oxfordzie, gdzie pojechał na kurs językowy, przewoźnicy autobusowi tak konkurowali między sobą że z chodników zgarniali przechodniów dopiero co idących na przystanek autobusowy. Autobusy ścigały się, wyprzedzały, na jednej miejskiej linii prowadzącej na osiedle gdzie mieszkał walczyły zawzięcie o każdego pasażera.

Także tam funkcjonują prywatne koleje, ale na tanie bilety po okazyjnych cenach jakich nie uświadczy się w Polsce można się załapać jedynie na trasach obsługiwanych przez kilku konkurujących przewoźników. 500 km z Londynu do mojego miasta na półnicy Anglii można było pokonać koleją kupując bilet przez Internet za 8 funtów (32 zł), a pociąg potrzebował 3 godziny. Podróż była tania, bo z przesiadką, bilety na pociąg rozpędzający się ponad 200 km/h kosztowały zaś tyle co bilet na samolot. Ale ja zawsze wybierałem wolniejszy autobus tanich linii megabus.com, bilet można było kupić za 1,5 funta. W Polsce za 6 złoty to chyba do Janek zajadę. W Anglii tanie linie, czy to kolejowe, czy autobusowe, różne drastycznie tanie oferty są tylko między większymi miastami, ale są. U nas nie ma nic.

Dziś PKP podniosły o 20 % ceny biletów z Warszawy do Łodzi, są sporo droższe niż np. na podobnym dystansie Leeds- Manchester- trasie pomiędzy miastami o wielkości porównywalnej z Warszawa i Łodzią. Tam pociągi kursują co kilkanaście minut, powrotny, z tego co pamiętam, kosztuje ok 33 PLN. Tutaj- bilet tam i spowrotem jest ponad 2 razy droższy, a w jedną stronę kosztuje 31 PLN, tyle co w Anglii. Dziwię się że nikt nie rozbił tego monopolu. Czytałem dziś artykuł w którym te bezczelne chamy z państwowego monopolu łaskawie informują pasażerów (po tym jak okazało się że informacja o rozkładzie jazdy w Internecie podaje nieaktualne godziny odjazdów) iż godziny odjazdów muszą potwierdzać w informacji telefonicznej.

W Polsce same monopole, nikt nie zauważa że wiele rzeczy jest droższych niż nawet w bardzo drogiej Wielkiej Brytanii. Może można sprywatyzować usługi przyjmowania zgłoszeń na policję i obsługiwać telefon alarmowy będzie jakąś prywatna firma? Może część zadań poczty powinny przejąć prywatne firmy? Już dziś część urzędów pocztowych jest prywatnymi ajencjami... Zgadzam się, monopole prywatne są szkodliwe, ale państwowe chyba nawet bardziej. W krajach wysokouprzemysłowionych dąży się do wprowadzenia konkurencji tam gdzie to jest możliwe, oraz regulowanie rynku tam gdzie zapewnienie konkurencji nie jest możliwe i dobrobyt konsumentów ucierpi w wyniku prywatnego monopolu. W Polsce wybrano wg mnie najgorszą ze wszystkich możliwych strategię reformowania państweowych monopoli, wg wielu niemożliwych do reformy.

 

Lubię operę i prowadzę witrynę Radiotelewizja.pl Radiotelewizja Promote your Page too

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka