Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy
863
BLOG

Polsce na jej drodze z drugiego do pierwszego świata potrzebna j

Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy Polityka Obserwuj notkę 7

Wszystko drożeje, a może to tylko złudzenie optyczne, bo Polacy coraz więcej zarabiają i wydają (oczywiście tylko niektórzy, bo masy wyrzucone na margines są nader liczne). Do poruszenia tego tematu skusił mnie los drobnych monet, monet groszowych i dwugroszowych. Od jakiegoś czasu sklepikarze nie chcą ich przyjmować, nawet na 10 gr z dwóch monet 5-groszowych się krzywią. Chyba jesteśmy już gotowi na wprowadzenie euro. A owe drobne monety proponuję wycofać z obiegu.

Pamiętacie czasy gdy sami zarabialiście po 100, 200 czy 300 dolców? Gdy Polska była takim afrykańskim bantustanem świeżego kapitalizmu? Proponuję spojrzeć wówczas do gazet, jakie kłamstwa smażono. Chyba nikt wówczas nie popełnił obserwacji na temat Polski- Bantustanu, a przynajmniej nie był to dominujący pogląd. A przecież wszystko, od płac poprzez infrastrukturę na instytucjach skończywszy, było koszmarnym trzecim światem. People's Republic of Bolanda, Polska widziana jako kraj trzeciego świata, jeśli szerzej istaniała, to tylko w mediach alternatywnych.

Dziś bogacąc się, weszliśmy w krąg krajów drugiego świata. Niektóre kraje naszego bloku, jak Czechy, Estonia czy Słowenia weszły już do grupy krajów I świata, nas wciąż czeka spory marsz- mieliśmy kiepskich sterników naszego okrętu. Spojrzenie w statystyki, nawet takie podstawowe jak wieloletnie ciągi pokazujące wartości PKB na głowę mieszkańca, uświadamia że kraje które zaczynały z niższego poziomu, już nas wyprzedziły. A na naszym statku ci którzy dzierżą tuby propagandowe wciąż nie mogą zdobyć się na odrobinę prawdy. Wg mnie jedyne wytłumaczenie to konstatacja tego że oni to żadne media, ale wprost władza. Być może Polską rządzą dziś medialni magnaci? Kto wie?

Jesteśmy wciąż krajem mitów. Jeden z nich to mit polskiej kultury. A tej przecież nie ma w typowych mediach, za to kwitnie popkultura. Nawet gimnazjaliści mają bardziej wyszukany gust- określenie "twoja stara klaszcze u Rubika" to jedna z największych obelg, gorsza nawet od "twoja stara hoduje prawdziwki w lesie pod pachami". Polskie media publiczne to w istocie tuba propagandowa jednej tylko z opcji politycznych i bynajmniej nie reprezentuje całości spektrum politycznego tego kraju, a reprezentanci paru podstawowych w Europie ruchów politycznych nigdy nie mili szansy zagościć na jej antenie (np. chadecy, zieloni, liberałowie, albo partie walczące o autonomię swoich regionów). Gazety codzienne- przecież nie ma ani jednego bardziej ambitnego dziennika dla erudytów, wszystkie media hołdują idei krótkich (i z konieczności pobieżnych) tekstów.

Polskie społeczeństwo jest przede wszystkim społeczeństwem paranoików- poziom nieufności do drugiego człowieka jest bodajże na najniższym pozioimie w Europie. Drugi człowiek wokół nas jest w naszych domysłach przestępcą, nie ufamy mu. W nielicznych czasopismach dla intelektualistów rozpacza się, że polskie szkolnictwo, w odróżnieniu od np. szkolnictwa fińskiego, nie uczy pracy zespołowej, współdziałania obywateli, by tej nieufności przeciwdziałać. Moje doświadczenia (byłem na wymianie w zachodnioeuropejskim gimnazjum) pokazały że praca zespołowa jest tam absolutną podstawą. Ludzie to przecież społeczeństwo, a nie poszczególne jednostki. Jak mamy być wydajnym społeczeństwem, skoro nawet nie uczymy współdziałania?

Bezpłatna służba zdrowia jest fikcją. Nie chodzi już tylko o to że aby otrzymać jakiekolwiek świadczenie należy okazać dokument potwierdzjący fakt ubezpieczenia, ale o to że nie zostaniemy obsłużeni w rozsądnym czasie. Lekarze rodzinni okazali się fikcją- ja swojego nie widziałem na oczy, nie wiem nawet jak się nazywa (zapisywała mnie matka), choć u różnych specjalistów byłem wiele razy- prywatnie. A to on otrzymuje gros mojej składki zdrowotnej- ma stawkę od każdego pacjenta, obojętnie czy go obsłuiguje czy nie. Mieli oni prowadzić profilaktykę wśród pacjentów, ale to chyba fikcja.

Tak samo fikcją jest szkolnictwo wyższe. Ktoś kto skończył za granicą dany kierunek studiów i porównywał treść syllabusa każdego z przedmiotów, może jęknąć z przerażenia. Studentów w Polsce uczy się bzdur, w zasadzie nieistotnych. Dokładnie porównałem program nauczania kilku przedmiotów. Jeden z nich, za granicą był ściśle teoretyczny, pełen wzorów, równań, zaawansowanych modeli ekonomicznych. Studenci pracowali na tych modelach, poznawali kluczowe zależności. W Polsce ten sam przedmiot nie miał niemal żadnego związku z ekonomią, był zbiorem obserwacji, tez, uwag o nienaukowym charakterze. Dziedzina nauki którą próbuje się uczyć studentów, w Polsce tak naprawdę kompletnie nie istnieje, a profesorowie są często poniżej poziomu zagranicznych studentów.

Polscy absolwenci, co przekonałem się prowadząc nabór pracowników, w 90 % nie znają poprawnie choć jednego języka obcego. Dukają, bełkoczą. Uczelnie inkasują pieniądze za naukę, a w istocie oszukują i studentów, i podatników. Prowadząc nabór na stanowisko specjalisty d/s marketingu pytałem się absolwentów marketingu, w sumie 70 kandydatów, z zakresu wiedzy ich kierunku studiów. Nie znali podstaw podstaw, takich jak cykl życia produktu, matryca BCG, analiza SWOT, mailing bezpośredni etc etc. Niektórzy z oszukanych przez uczelnię (przecież ich nikt nie przyjmie do pracy w wyuczonym zawodzie) zajmowali się szyciem dla grona znajomych, inni utrzymywali się prostymi pracami. Wielokrotnie też byłem świadkiem rozmów kwalifikacyjnych na inne stanowiska. Absolwenci kierunków technicznych nie umieli odpowiedzieć na proste pytania z dziedziny fizyki czy chemii- oddziaływanie międzycząsteczkowe płynów, wzór wody utlenionej etc. O znajomość jęz. obcych nikt ich nawet nie pytał.

Ów wywód mógłbym ciągnąc w nieskończoność, opowiadając o polskich miastach, polskim transporcie zbiorowym , infrastrukturze etc etc. Po co? Co to zmieni? Polsce potrzeba zmian systemowych, reformy ustrojowej- choćby landyzacji, radykalnego oddania władzy regionom, przed którymi to zmianami tak oponuje część polityków. Być może niektóre regiony z sukcesem zreformowałyby szkolnictwo na swoim terenie? Wprowadziły u siebie prywatne kasy chorych? Zreformowały uczelnie wyższe?

Przecież tak jest np. w RFN- tam i publiczne media regionalne, i szkolnictwo wyższe, i układanie programu nauczania w komunalnych szkołach podstawowych należy do kompetencji odpowiedników naszych województw. W to że rząd centralny coś zreformuje, ja nie wierzę- zapóźnienie jest zbyt wielkie.

Lubię operę i prowadzę witrynę Radiotelewizja.pl Radiotelewizja Promote your Page too

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka