Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy
404
BLOG

Polska jest nudna. 16-letni fetyszysta nie zdał. Warszawa zadem

Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy Polityka Obserwuj notkę 12

Z zainteresowaniem śledzę wyczyny 16-latków znanych mi z treningów czy z klubów. Jeden z nich, 16-letni J., ma dość ciężko- musi powtarzać klasę w gimanzjum. J. jest fetyszystą, ubiera się jak fan sadomasochizmu, do gimnazjum czasem chodził nawet w wielkim łańcuchu na szyi. Zapisał się do grona "biseksualiści" i opowiada nam o kolesiach, którzy mówili mu że są nim zainteresowani. W zeszłym miesiącu słyszałem od niego o dwóch propozycjach, zwykle od jego dalszych znajomych.

J. jest bardzo sympatyczny, ja w każdym bądź razie bardzo go lubię. W zasadzie inni nie dokuczają mu za bardzo, czasem gdy ktoś się w szatni po coś schyli to od razu pada "uważaj, J. jest za tobą". Czasem trener się z niego ponaśmiewa i dla jaj pociągnie go za sutka. Na zarzuty kolegów, że J. jest chyba gejem, trener stwierdził że to jest sprawa samego J. A w szkole J. nie zdał, mimo że jest dość bystry. Dziwna jakaś ta szkoła chyba. Mam wrażenie że J. mógł paść ofiarą jakiejś niechęci do nastoletnich fetyszystów, zwłaszcza że potrafi wygarnąć swoje nawet jak na sadomasochistę bardzo wyuzdane seksualne fantazje traktując je jako sprośną krotochwilę.

Dredziarz H. z kolei ma poprawki z dwóch przedmiotów, i ma naganne z zachowania mimo ze jest bardzo milutki, ale to podobno za nieusprawiedliwoone nieonbecności. Jak na moje odczucia pali za wiele sensi, ja bym moim dzieciom nie pozwolił tyle palić co on. Wychował się zresztą w Holandii. Czasem opowiada o tamtejszej muzyce, gabber (wym. habba) i rasizmie rozwijającym się wśród nastoletnich Holendrów, bardzo nietolerancyjnych wobec arabskich imigrantów.

Gdy widzę ich skejtową paczkę w jakimś klubie, zwykle wspólnie palą sensi. A gdy widzę head-shop (taki sklepik z bletkami, fajkami i bongami, samymi akcesoriami do palenia marihuany) to od razu potrafię sobie wyobrazić kategorię wiekową klienteli która się tam zaopatruje. Jest to głównie wiek 13- 16 lat. Sensi stała się domeną młodszych nastolatków. O tym, jak i ile się powinno jej palić, uczą się najwyżej drogą prób i błędów.

Mój nastoletni sąsiad ostatnio miał do mnie pretensję, że tak pozytywnie piszę o paleniu sensi. Sam pali marihuanę od 13 roku życia. Po mniej więcej 3 latach palenia stwierdził że ma samych palaczy za znajomych, a gdy zaczął unikać środowiska palącego sensi, okazało się że nie ma w zasadzie żadnych znajomych kórzy nie palą sensi i jest nieco samotny. Twierdzi że od palenia (a wg mnie pali dużo, i do tego czyściocha: samą czystą marihuanę) ma problemy z równowagą psychiczną. Wg mnie zachowuje się normalnie i jest nieporównanie bardziej bystry niż ja w jego wieku, ale czasem, szczególnie na przednówku, gdy wielu ludzi popada w depresję, i od niego słyszę narzekania na jego kondycję psychiczną. Z tego co mi mówi sądzę że jest w pełni normalny, choć nie zwierzał mi się nigdy dokładnie ze swoich dolegliwości, które nazywa bardzo ogólnie. Po tym jak przestał palić sensi, poszedł nawet do lekarza, dostał Prozac.

Ja bym nie demonizował sensi- wielu osobom pozwala się ona lepiej skoncentrować na jednym temacie, służy jako pomoc w medytacji, wnioskowaniu. Wg mnie ma ogromne znaczenie jako pomoc intelektualna, wg różnych źródeł "odgarnia jakby wełnę z oczu i pozwala rozumieć rzeczy bardziej wyraźnie". Nikomu nie mówiłem że codzienne palenie sensi od 13 roku życia to samo zdrowie, a tym bardziej palenie czystej sensi, i to w takich ilościach jak mój sąsiad. Ale jak donoszą wczorajsze gazety, w Holandii zakazano sprzedaży i palenia tytoniu w klubach i coffeshopach, więc palaczom marihuany pozostało jedynie palenie czystej sensi. Poprzednio zwykle mieszali ją z tytoniem by była słabsza. Teraz gdy palenie tytoniu nie jest już w Holandii dozwolone, pozostało im chyba tylko palenie czystej sensi.

Tytoń, jak podają różne badania i statystyki, jest bardziej szkodliwy od marihuany. Ale od palenia marihuany też się można uzależnić, ale tylko psychicznie (do samej czynności palenia, nie do substancji, bo literatura, np. "Merck Manual" nie potwierdza możliwości uzależnienia się fizycznego). Ja bym moim dzieciom pozwolił palić sensi jeśliby chciały, ale bardzo mało. Słyszałem w moim rodzinnym mieście o jednej osobie uzależnionej od palenia sens (podobno paliła jej dużo), a palaczy sensi znam chyba ponad stu. To trochę hermetyczne środowisko, ale ludzie ci zwykle mają ciekawe światopoglądy i zdaje się że więcej wiedzą o świecie niż nasi politycy. Być może po wiedzę o nim sięgają do lepszych źródeł, być może wynoszą ją z licznych dyskusji jakie toczą przy paleniu. Zwykle też mają bardzo wyrobione gusty muzyczne i są bardzo towarzyscy.

Myślę że moje relacje społeczne uległy zdecydowanej poprawie gdy zacząłem obracać się w takim środowisku i tą obserwację potwierdzają różne badania jakim poddawano grupy palaczy marihuany. Spędzają oni sporo czasu ze sobą na dyskusjach i rozmowach. Inne subkultury naszych społeczeństw zwykle nie mają na to czasu. Cieszy mnie troszeczkę że nieco społecznej normalności (za taką uważam kulturę dyskusji typową dla młodszych pokoleń, nie tylko palaczy sensi) przyszło do naszego kraju po 89 roku, ale wciąż są to raczej niewielkie grupki.

Polska, jak nakrzyczała na mnie przedwczoraj o godzinie 1.50 w nocy jakaś anglojęzyczna Pani Przechodzień, jest nudna. "Poland is boring"- wrzeszczała nocą na Krakowskim Przedmieściu. "I love You, but You are boring too"- dodała na mój widok. Odparłem siląc się na received pronounciation, że wiem o nudzie w naszym kraju, i w tym się z nią zgadzam. Jakie Polska ma festiwale muzyczne znane w Europie? Czechy czy Węgry pod względem imprez i kultury stoją niebywale lepiej. Pisałem już o festiwalu Pepsi Sziged (380 tys. fanów) i czeskich festiwalach, np. Hip- Hop Kempie. W Polsce festiwali na międzynarodową skalę nie ma żadnych, choć kraj jest 3-krotnie od ich obu większy.

W Pradze w poniedziałek w zeszłe wakacje trafiliśmy na wielką imprezę freetekową w wielkim 5-poziomowym klubie, zapewne skłocie. W Warszawie, przecież większej od Pragi, o fee-teku jako gatunku muzycznym chyba nikt nie słyszał, klubu na 500 osób i z kilkoma salami nie widziałem w Warszawie żadnego, choć jakiś skłot podobno tu jest. Nigdy w poniedziałek nie było w tym mieście żadnych tak wielkich imprez, ba, nigdy nie widziałem tu imprezy klubowej tak wielkiej jak w Pradze czeskiej w ów zwykły, codzienny wakacyjny poniedziałek.

Polska jest nudna- tu cudzoziemka miała absolutną rację. Tego dnia, we wtorek, graliśmy z przyjacółmi na bębnach nad Wisłą, ponadto w mieście nie działo się nic ciekawego. Oglądnąłem wcześniej jedną ze sztuk festiwalu teatrów ulicznych, była poniżej krytyki. A w ogóle nad tą warszawską Wisłą zupełnie nic się nie dzieje, mimo że wpakowano chyba miliard złotych we wpuszczenie Wisłostrady w tunel. Czasem na tej kosztującej miliard złotych wyschłej na żółto nadrzecznej łące trenujemy sobie z kumplem, są jacyś spacerowicze i to wszystko.

Warszawa nawet nie potrafi odwrócić się przodem do rzeki, pozwolić na cumowanie tam statków- restauracji, jak w innych krajach. Taka piękna rzeka, a taka martwa. Ze Starego Miasta wygnano kluby, koło mojego domu jest od ponad roku zamknięta brama klubu "Le Madame", jedynego klubu dla młodych ludzi w tej cześci miasta (lepszy gejowski niż żaden). Aby móc się spotkać ze znajomymi, z centrum miasta muszę udawać się na Powiśle czy w okolice Politechniki, choć nabrzeże Wisły, gdzie hałas nikomu by nie przeszkadzał, jest tuż obok. W mieście dominują małe, kameralne kluby, zupełnie jakby Warszawa miała 100 tys. mieszkańców...Ludzie w klubach deliberują nad przaeprowadzką do Wrocławia, podobno tam jest z kultura lepiej. A wg mnie ot, Polska, taki nudny kraj...

Lubię operę i prowadzę witrynę Radiotelewizja.pl Radiotelewizja Promote your Page too

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Polityka