Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy
212
BLOG

Podróż przez Mazowsze-o tym jak szokuje ubóstwo dziedzictwa kult

Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy Polityka Obserwuj notkę 22
Trasa Płock- Warszawa pokonywana luksusowym klimatyzowanym autokarem z siedzeniami lotniczymi. Pierwsza konstatacja- jak tutaj brak ludności! Krajobraz z autokaru to jak okiem sięgnąć niezaludniona pampa. Nieliczne miasteczka, jakie się tu wykształciły, były możliwe że bardziej efektem działań kupców żydowskich niż zamieszkującej te tereny ludności polskiej, z powodu pańszczyzny dość długo przywiązanej do ziemi.

Tutaj, na Mazowszu nigdy nie zaszły te same procesy urbanizacyjne, które stworzyły kulturę miejską na Ziemiach Odzyskanych. O ile na przykład Ziemia Lubuska jest peryferią Brandenburgii, gęściej i intensywniej zurbanizowanej, to cała Polska Wschodnia jest peryferią tejże peryferii. Tutaj nie ma takich struktur osadniczych jak na terenach dawnych Prus, gdzie XIX- wieczny kapitalizm stworzył gęstozabudowaną siatkę ulic poprzecinaną liniami kolejowymi na wiaduktach i estakadach, jak w Legnicy, Wrocławiu, Opolu czy Gorzowie.

Warszawa dla kogoś właśnie wracającego z Europy Zachodniej robi dziwne wrażenie. Tutaj okazuje się że jest bardzo wiele przestrzeni. Miasta europejskie duszą się od jej braku, po prostu nie mają wolnych terenów. To samo dotyka już miasta Polski Zachodniej. Natomiast Warszawa rozlewa się na kilkadziesiąt kilometrów poza swoje centrum. Podróż autostradą z kierunku Gdańska to szokująca podróż przez krajobraz jakby nagle powstały na zwykłych polach. Tutaj nie ma śladów starych struktur osadniczych, jakie na każdym kroku, co kilka kilometrów występują na Dolnym Śląsku.

Nie chce się wierzyć że to są te same kraje. Różni je bowiem wszystko- tam, na zachodzie, przestrzeń jest cenna, a tutaj okazuje się być bezkresna. Gdzieś pomiędzy Poznaniem a Warszawą przebiega magiczna granica oddzielająca krainę w której przestrzeń, i zmienia, ma cenę, od tego magicznego terytorium niezamieszkałych pól, dziwnych wsi w których domy zbudowano nie obok siebie, ale daleko od siebie, jak gdyby sąsiedztwo było czymś złym.

Wracając z serca europejskiego banana, jak określa się najgęściej zabudowane obszary rozciągające się od Londynu po Mediolan, usta otwierają się z oniemienia. Wschodnia Polska, kraj pustych pól, niezamieszkałych przestrzeni. Jak to możliwe że tworzy jeden kraj z regionami które są tak druzgocząco odmienne? Których ziemie noszą brzemię pokoleń które pola zamieniły w parki, ogrody, zamki, pałace, miasta, linie kolejowe, kanały, wsie... Dużo bardziej intensywnie niż w Polsce Wschodniej.

Zaczyna się Warszawa. Chaos reklam i bezładu architektonicznego. Dziwna, niespotykana chyba poza krajami byłego ZSSR estetyka miejska. Dyskomfort, uczucie bałaganu. Bałaganu tłamszącego nas, bo zbudowanego wokół nas, bałaganu który swoimi zgrzytami estetycznymi wpływa na nas, pokazując że porządek jest tu obcy.

Otwarto dziś wyremontowane Krakowskie Przedmieście. Seweryn Blumsztajn w stylu komunistycznej propagandy pisze o „narodowym deptaku" zupełnie jakby warszawska ulica czymś się wyróżniała od setek podobnych, a nawet bardziej wielkomiejskich deptaków takich jak ulica 1 Maja w Jeleniej Górze, przy której warszawskie Krakowskie Przedmieście jest parodią centrum.

Mazowsze i Wschodnia Polska jest traktowana z nabożnością przez polską opinię publiczną, ba, Warszawa jest przedstawiana czasem wręcz jako wzór nowoczesnego miasta. Tymczasem regiony te i ich metropolie są w porównaniu z Europą i nawet Polską Zachodnią nader ubogie w dziedzictwo kulturowe. Ubóstwo to aż szokuje. Po prostu.

Lubię operę i prowadzę witrynę Radiotelewizja.pl Radiotelewizja Promote your Page too

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (22)

Inne tematy w dziale Polityka