Dobrze jest wyjechać z warszawskiego zaścianka, jakim to miasto jest na pewno w sferze kultury rasta i się nieco odchamić. One Love we Wrocławiu to impreza, zajmująca całą Halę Ludową i ciesząca oko tym że podobnie jak ja myślą i czują tysiące ludzi.

Kiedyś była to mała impreza, ale przyjeżdżały ogromne masy ludzi. Pod toaletami działy się dantejskie sceny, zdesperowane kobiety sikały pod ścianą na widoku, inne czekały po godzinę, jak moja koleżanka. Dziś infrastruktura jest w porządku, a ludzi co najmniej kilka tysięcy. Oczywiście w takim tłumie nie sposób wręcz znaleźć znajomych jeśli się im zgubiliśmy.
Jak co roku świetne soundsystemy, aż szkoda wyjść wcześniej niż przed samym końcem o 4-tej rano. Taki kawałek wielkiego świata, soundsystemów jak na twojej dzielni w Wielkiej Brytanii. Wreszcie impreza na poziomie, jedyna chyba taka w Polsce. Główna scena na 10 tysięcy osób, do tego wielka sala balowa z ekscentrycznym czerwonym dywanem przeznaczona dla didżejów, eMCes i setek baunsujących.
Manolo mnie zadziwił- ten rasta wyrasta na jedną z głównych gwiazd ragga w Polsce. Ich występ, najpierw na dużej scenie ze swoimi Natura Dread Killaz, potem na malej, trwał tego wieczoru w sumie 3 godziny, a ja zachodziłem w głowę jak można spamiętać tyle tekstu, tyle piosenek, by przez tak długi czas mieć co nawijać i to jeszcze z ogromnym sensem. Niektóre utwory mają świetne, czołówka polskiego ragga równa do światowego poziomu. Z roku na rok coraz lepiej, i to nie tylko moja opinia.

Fot: Paxon (po lewej) i Manolo (po prawej)
Fot.Manolo
Inwencja ludzka nie zna granic. W patio ludzie zaczęli grać muzykę na metalowych popielniczkach, i ściągnęły takie talenty, że zbieranina ludzi na przypadkowych instrumentach zaczęła robić muzykę mogącą pasować do jakiegoś filmu czy spektaklu, świetną po prostu.
Ach, miałem iść wcześniej na pociąg, ale ostatni soundsystem był tak rewelacyjny (Kanka) że zostałem nieco dłużej. Straszne konsekwencje to miało, bo po festiwalu publika rzuciła się na jeden jedyny tramwaj który oczywiście kilometr dalej zepsuł się od przeciążenia. Współczesne tramwaje są już chyba za delikatne, nikt chyba zresztą nie sądził że tyleset osób może zmieścić się do jednego tramwaju.
Na One Love przyjeżdżam dla przyjaciół, ale od lat przyjeżdża ich tu coraz mniej, Jest to czasem jedyna okazja spotkania dawnych znajomych, którzy potrafią wrócić z Irlandii na ów festiwal. Zresztą ów klimat masowej emigracji panował także w pociągu powrotnym. Jako że linii łączącej Wrocław bezpośrednio z Warszawą jeszcze nie zbudowano (brakuje kilkudziesięciu km torów pod Bełchatowem czy Wieluniem), pociągi jeżdżą np. przez Poznań, a mi trafiła się trasa przez Katowice.
Otóż w moim przedziale wybuchła dyskusja o emigracji, a starsza pani (Polka z urodzenia) od ponad 20-tu lat mieszkająca w Danii i pracująca tam jako szpitalna sekretarka opowiadała o swym nowym kraju, mówiąc nawet „nasza królowa” o duńskiej monarchini, jedynej osobie w tamtym kraju do której nie wypada mówić per „ty”. Ludzie opowiadali o różnicach np. w traktowaniu homoseksualistów w innych krajach, a ta pani wspomniała o tym że w Danii jako pierwszym kraju dopuszczono śluby homoseksualistów. Rozmawiano o prawach gejów do adopcji dzieci, i o dziwo nie krytykowano tego.
Natomiast w kierunku do Wrocławia jechałem z panem który miał siebie za intelektualistę, był autorem książek, a na gejów mówił 'pederaści', twierdząc że to nie obelga, mimo że wg mnie ten termin sugeruje pedofilię. Oburzał się też że na czarnoskórych nie wypada już mówić per „Murzyn”.
Dziwne- w pociągach chciałem odpocząć i się wyspać, a tym czasem było wielkie talk-show, na poziomie chyba nawet lepszym niż w telewizji, debaty o demokracji, emigracji, o autonomii dla Śląska, o cechach Duńczyków, o perwersji współczesnej duńskiej opery (owa starsza pani oburzała się że Faust był nagi, a akcję innej opery umiejscowiono w męskiej toalecie, wśród sikających mężczyzn).
Szkoda że w Polsce nie ma takiego radia jak brytyjskie radio dla intelektualistów, BBC4, gdzie toczą się dyskusje na podobne tematy i są na nawet wyższym poziomie. Jak widać naród nasz spragniony jest dyskusji, choć rządzącym byłaby ona pewnie nie na rękę.
Inne tematy w dziale Kultura