To że porywacze Krzysztofa Olewnika popełniali samobójstwa z własnej woli, nie wierzy chyba nikt. Cała sprawa śmierdzi na kilometr- wpierw tym że porwanego syna płockich biznesmenów przetrzymywano w ciasnej studni z betonowych kręgów przez jakieś 2 lata- mógł w niej sikać i robić kupę jedynie pod siebie. Potem- że wg obecnego ministra sprawiedliwości- wg mnie oszusta zamieszanego w jakiś sposób w tą bez wątpienia polityczną sprawę- owe trzy samobójstwa osób zamieszanych w jedną sprawę były najzupełniej przypadkowe. Czy wierzycie w to że istnieje tak wysokie prawdopodobieństwo, że w tej jednej sprawie wskaźnik samobójstw skazanych jest sto tysięcy czy milion razy wyższy niż średni wskaźnik samobójstw wśród więźniów? Spawa śmierdzi na kilometr, przypuszczalnie poza więzieniem są osoby które były rzeczywistymi mocodawcami w tej nader tajemniczej sprawie. Jak to się stało że przestępca który obawiał się tego ze zostanie zamordowany w więzieniu, i apelował o zwiększenie swojej ochrony osobistej do służby więziennej, w związku z czym został przeniesiony do monitorowanej celi, jednak w niej popełnił samobójstwo? Czy popełniałby samobójstwo uprzednio prosząc o przeniesienie go do takiej celi w której nie możnaby go zabić? To skandal, minister sprawiedliwości nie wierzy że to było zabójstwo. A przecież taka koincydencja, taki zbieg okoliczności, jest matematycznie niemal niemożliwy, jest to prawdopodobieństwo jeden do miliona czy nawet miliarda. Wg mnie jest pewne że minister jest w jakiś sposób wmieszany w tą sprawę. Że wmieszana jest policja. Na sześć miesięcy przed zabójstwem porwanego przez porywaczy Krzysztofa jego ojciec odebral anonimowy list. "Panie Olewnik, nie chcę straszyć, ale wiem, że Krzysztofowi grozi niebezpieczeństwo. Dotarła do moich uszu informacja, że porywacze mają zamiar go zabić. Jeśli pan może, niech pan odszuka Ireneusza Piotrowskiego - Bokserka. On ukrywa się koło Nowego Dworu Mazowieckiego. Kontaktuje się z nim Pazik". Zabójcą był Pazik, a Ireneusz Piotrowski dwa lata więził Krzysztofa Olewnika. Anonim więc był trafnym tropem, ale policjanci, którym przekazał go ojciec ofiary, sprawy bynajmniej nie zbadali. Policjantom w Warszawie w czerwcu 2004 skradziono samochód z 16 tomami akt tej sprawy. Porywacze używali policyjnej terminologii, dobrze orientowali się w pracy w metodach jej pracy. Porywacze kontaktowali się kilkadziesiąt razy z rodzina ofiary, ale policja ani razu nie sprawdziła, z jakiego numeru dzwoniono (doszło do tego dopiero po 17 miesiącach). Nie próbowano monitorowac komórki podczas przekazywania okupu, a ta przez 50 minut była aktywna. Gazeta Wyborcza opisuje historie że gdy policjanci sprawdzali działkę na której miał być przetrzymywany Olewnik, okazało się ze jest to działka sąsiada jednego z policjantów, więc ci natychmiast odstąpili od jej sprawdzania. Nie sprawdzano zebranych odcisków palców z odciskami w policyjnej bazie danych. Porywacze dzień po porwaniu nabyli telefon w hipermarkecie, z którego dzwonili do rodziny porwanego. Nagranie tego, jak herszt bandy nabywa telefon, zostało zabezpieczone przez policję w listopadzie 2001, a kasetę VHS z nagraniem ze sklepu odkryto dopiero w 2005 roku w policyjnej szufladzie. Podejrzewa się że sprawcy porwania współpracowali z policją. Tuż po policyjnym przesłuchaniu jednego ze świadków, Z.K., otrzymał on anonimowy telefon z pogróżkami od porywaczy. A ponadto najnowsza sprawa- dlaczego aresztowany podejrzany trafił do celi w Płocku z więzienia w Sztumie, gdzie cela była lepiej strzeżona? Trafił, mimo tajemniczych zgonów dwóch innych kluczowych postaci w tej sprawie do miasta gdzie cale porwanie miało miejsce i jest podejrzenie że jakaś lokalna mafia mogłaby mieć łatwiej by usunąć kolejną osobę mogącą wydać kogoś ważnego. Ta sprawa wymaga tylko jednego- sejmowej komisji śledczej. Zawiodły wszelkie publiczne władze. Niemal na pewno kłamie Minister Sprawiedliwości. Prawdziwy mocodawca porwania i zabójstwa Olewnika musi mieć ogromne wpływy i władzę. Zaniedbania były celowe- nie ukrywają tego po latach rozmaici prokuratorzy. To jest absolutna bzdura że policja czy prokuratura nie były stroną w tej sprawie. Zaniedbań było zbyt wiele, a osoba oskarżająca władze za zaniedbania- ojciec ofiary- ma zarzuty od mafii, która okazuje się być ściśle powiązana z Państwem.
Inne tematy w dziale Polityka