Bez sensu jest sie chwalic, ale raz w roku mozna. Otoz dzisiaj my rasta mamy swoj dzien wielkiej ulicznej parady. Takiej na milion osob w Londynie. Tak po prostu. Wczoraj byla parada dla dzieci, dzis jest dla doroslych.
Poszedem wczoraj wieczorem na jakas impreze muzyczna, ale tutaj imprezy ciagna sie do rana. Koncza sie po prostu o 6 rano, taka impreza nazywa sie nighter. Mam tu znajomych, oni tez chodza na takie imprezy. Potem sie spi do 13-tej.
Jest to impreza w pastwie totalitarnym i policyjnym. Policja jest na kazdym kroku, setki tysiecy policjantow. Nawet maja bazy na dachach domow, skad filuja lornetkami. Kamery przemyslowe, CCTV- wszystko tez nagrywaja. Oczywiscie gdy jakies karki weszczna burde to ich nie ma- okazuje sie ze nawet policjant co 20 metrow to jednak malo. Poza tym nie czepiaja sie do tego stopnia ze dookola duzo osob pali przy nich dzointy, miejscowi sprzedaja z kieszeni turystom nieco tej ich lagodnej marihuany. Ale jakos jeszcze tu nie bylo takiej tragedii z tratowaniem sie ludzi nawzajem, wiec raczej kontroluja sytuacje. Czesto zamykaja przepelnione pieszymi ulice.
Do tego wielkie platformy z glosnikami, ale takimi po kilka tysiecy watt, nawijaczami i didzejami. I korowody tanczacych poprzebieranych w kolorowe stroje. Wczoraj na chodniku znalazlem nieco tiulu jakiego tutaj uzywaja do tych strojow. Byl barwy nieokreslonej, kolorowy jak skrzydelka wazki, jednoczesnie mial barwe jasnoniebieska, rozowa i cytrynowa, mieniac sie na wazkowy kolor.
Wczoraj sie zgubilem. I pozwolilem sie sobie zgubic, zostawic znajomych. Ogladalem dziesiatki soundsystemow, setki didzejow. Fajna impreza. Po prostu. Chyba z milion luda. Godzinami bladzisz, i bezustannie trafiasz z imprezy na impreze. Raz w roku mozna sie wyszalec. Zwlaszcza ze w Polsce nic podobnego nie ma i ludzie zyja tam jak na kulturowej pustyni. Tak sie bawi jak w Londynie chyba w Polsce nawet nie mozna, rzeczy rozmaite tu normalne- w Polsce pozakazywane.



(zdjecia sprzed roku)
Inne tematy w dziale Kultura