O polską demokrację wypada chyba się obawiać. Większej operetki niż dochodzenie na temat katastrofy w Smoleńsku nie widziałem, a toczy się z różną siłą już jakieś 2/3 roku. Mam wrażenie że sprawą zajmują się osobiście politycy, zresztą takowy jest szefem komisji wyjaśniającej owo zajście. Cała sprawa jest śmierdzącym skandalem- zginęło 6 najwyższych dowódców, prezydent. Okoliczności- dotychczas niewyjaśnione, trwa ich „ustalanie” na wysokim szczeblu. To wszystko, cały ten zestaw okoliczności towarzyszących "wyjaśnianiu", jest niewymownie zgniły.
Słuchając mediów z racji egzotyki mam wrażenie mieszkać w Mozambiku. Po takim wydarzeniu w normalnym kraju, normalnym systemie, pojawiłaby się siła oczyszczająca, czy to komisja sejmowa, czy to grupa osób które po prostu domagałyby się określonych postulatów. Tymczasem do układanki obrazującej rozkład kraju dobił kolejny rozkład, tym razem techniczny i organizacyjny rozkład kolei pasażerskiej. Do rodzinnego miasta koleją już nie dojadę, jeśli się spieszę. Kilkadziesiąt kilometrów dalej dopiero jest pierwsza stacja na której zatrzymuje się ekspres.
Cóż trzeba, by pewne syfne i przegniłe rzeczy tego kraju wreszcie wystrzeliły? Sądzę że wzbierają, bo sygnałów rozpadu tego i owego jest coraz więcej. Platforma Obywatelska raczy zdaje się zaskoczyć nas na koniec swych rządów jakimś miłym akcentem, przy którym np. obecna sytuacja na kolei jest ledwie uwerturą.
Inne tematy w dziale Polityka
