Harcownik Harcownik
861
BLOG

Miejsce katastrofy – foto!

Harcownik Harcownik Polityka Obserwuj notkę 11
 
 
 
Obrazek należy powiększyć (Windows – lupka), lub wkleić adres do okna przeglądarki.
 
Powyżej zdjęcie miejsca katastrofy zrobione zostało wczoraj. Widać wyraźnie, że samolot przygotowywał się do lądowania i leciał początkowo wzdłuż osi pasa lotniska.
Pilot podobno znał to lotnisko, ponieważ lądował tu wcześniej. Lądował jednak przy dobrej pogodzie. W przypadku mgły zdany był wyłącznie na przyrządy i na informacje podawane przez kontrolera lotu. Czasem zdarza się, że przy tego typu lotniskach i przy lotach o dużej randze, wysyłany jest wcześniej obserwator, który w miarę potrzeby, będąc obok kontrolera lotów udziela odpowiednich wskazówek. Tutaj z tego zrezygnowano, lub po prostu to zaniedbano. Kontroler lotów najprawdopodobniej porozumiewał się w języku rosyjskim. Pilot podobno znał ten język dobrze. W Rosji dzieci od najmłodszych lat uczą się angielskiego w szkole. Kontroler musiał znać podstawowe liczebniki i kilka standardowych komend w tym języku. Procedury cywilne i rosyjskie wojskowe są zupełnie inne. W Rosji sugestie kontrolera są rozkazem i to jemu należy podawać informacje. W lotnictwie cywilnym międzynarodowym, to kontroler podaje szereg informacji wraz z wysokością a pilot jedynie je porównuje ze wskazaniami instrumentów, ewentualnie podając swoje odczyty. To pilot decyduje czy wyląduje czy nie. Nakazy kontrolera mogą być odbierane jedynie jako sugestie. W tym przypadku porozumienia nie było. Wydaje mi się, że podchodzono do tego lotu zbyt lekceważąco.
Przy słabej widoczności pilot zmuszony był opierać się wyłącznie na wskazaniach przyrządów i na obserwacji wzrokowej. Lotnisko nie było wyposażone w system ILS, który pozwałałby na wylądowanie bez widoczności. Kwestia mgły nie jest do końca wyjaśniona, czy była to mgła tuż przy ziemi, czy też unosząca się na jakiejś wysokości, czy były obszary o dobrej widoczności (luki) - nie wiadomo. Być może tak, skoro niektórzy świadkowie mówią, że widzieli samolot ze znacznej odległości.
Ukształtowanie terenu jest niekorzystne. Na długości 900 m teren potrafi wznieść się o 50 m. Piloci mogli nie zdawać sobie z tego sprawy. Dokonując łagodnego opadania nagle mogło okazać się, że prędkość pionowa jest znacznie wyższa od zakładanej, ponieważ mówiąc obrazowo teren znacznie się przybliżał do samolotu. Nie tylko samolot opadał, ale i teren nagle gwałtownie się wznosił. To mogło być przyczyną uderzenia w naziemne przeszkody np. drzewa, radiolatarnia. Nastąpiło to przed tą drogą o jednej jezdni, która biegnie łukiem - dobrze widoczna na zdjęciu. Piloci zapewne w tym momencie zwiększyli moc silników, ale przy takiej masie siła bezwładności jest bardzo duża. Musiałoby to trwać minimum dziesięć sekund, aby miało szanse powodzenia. 
Samolot przechylił się na lewy bok i zawadził lewym skrzydłem o ziemię. Końcówka skrzydła najprawdopodobniej widoczna jest pomiędzy drogą o jednej jezdni biegnącej łukiem a drugą drogą dwujezdniową. Samolot od momentu uderzenia zmienił kierunek i zszedł z osi pasa lotniska. Prawdopodobnie siła odśrodkowa powodowała, że przekręcał się bokiem w lewą stronę. Przeleciał nad drogą dwujezdniową spadł i sunąc po ziemi rozsypał się na części.

Tak prawdopodobnie wyglądała katastrofa. Co było główną przyczyną i czy była tylko jedna trudno powiedzieć. Być może złe wskazania przyrządów. Nie wiadomo czy Rosjanie podawali wysokość w metrach, czy w stopach co jest standardem w międzynarodowym ruchu lotniczym. Wskazania wysokościomierza barycznego również mogły być nie skalibrowane. Radiolatarnie ustawiane są zazwyczaj w standardowej odległości od pasa, jednak tu odległość ta była inna. Niewiadomo czy piloci byli w pełni świadomi wszystkich niebezpieczeństw jakie wiązały się z tym lotniskiem. Być może mogli zostać wprowadzeni w błąd – świadomie lub nieświadomie.
Pojawia się dużo sprzecznych informacji. A to że były cztery podejścia, innym razem że było tylko jedno. Moim zdaniem nieporozumienie wynika stąd, że piloci często dzielą okręg (kwadrat) na części (zakręty). Niektórzy posługują się tym żargonem do określenia ostatniego manewru przy podejściu do lądowania – czwarty zakręt mógł być pomylony z czwartym podejściem do lądowania.
Śledztwo powinno dokładnie to wyjaśnić wszystkie wątpliwości. Prokuratorzy z Polski są na miejscu, ale nie wiadomo czy polscy eksperci od katastrof lotniczych również tam się znajdują i czy będą dopuszczeni do śledztwa. Na razie nic o tym nie słyszałem.
 
 
Harcownik
O mnie Harcownik

Grafika z akcji #GermanDeathCamps. fot. Tomasz Przechlewski / CC 2.0 Akcja SEAWOLF - konkretny wymiar pamięci.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Polityka