Myślę, że powodów, dla których Prezydent odmówił wysłania zaproszenia Wojciechowi J. jest przynajmniej kilka:
Po wcześniejszym zaproszeniu go do rady, okazało się, że jego rady są takie same jak te sprzed 20 lat. Nie trzeba więc fatygować przyjaciela, wystarczy odtworzyć sobie jego przemówienia wygłoszone na plenum KC PZPR. Teraz wszystko zmieści się na małym pendrive.
Poza tym okazało się, że śledztwo wobec Wojciecha J. wcale nie zostało umorzone i nadal jest on oskarżonym o poważną zbrodnię. Wielu ludzi o tym pamięta i ktoś życzliwy chyba w końcu przypomniał to Prezydentowi. Miał ostatnio tyle roboty na stoku narciarskim, że mógł zapomnieć.
Wojciech J., choć serdecznie widziany w Moskwie, przez polskie społeczeństwo nie jest jednak darzony sympatia i nie jest miło wspominany, za wyjątkiem marginesu społeczeństwa, który obejmuje aparatczyków komunistycznych wyższego i średniego szczebla.
Jak mi się wydaje, powyższe powody jednak, nie były najistotniejsze, przy podejmowaniu decyzji przez doradców prezydenta, którzy następnie zakomunikowali to Bronkowi.
Widać słychać i (...), że nasz Prezydent Bronisław jest dosyć gruboskórny i na takie niuanse oraz inne konwenanse zupełnie nieczuły. Widzieliśmy to po wielokroć, kiedy z gracją słonia poruszał się w europejskim towarzystwie.
Najwyższy czas na przedstawienie najważniejszego powodu:
Wojciech J. z powodu słabowitego zdrowia nie jest w stanie dłużej niż dwie godziny uczestniczyć w rozprawie, co potwierdzone zostało przez lekarzy specjalistów dobrych kilka lat temu. A przypomnieć należy, że rozprawy prowadzone były w kraju, w którym Wojciech J., zaraz po rozprawie mógł szybko we własnym domu i własnych papciach zrelaksować się i obśmiać jak norka ze skuteczności prawa i sprawiedliwości.
Ten słaby stan zdrowia jest co jakiś czas komunikowany społeczeństwu, zapewne po to, aby uzasadnić tę żałosną indolencję wymiaru sprawiedliwości.
Ostatnio Wojciech J. wylądował nawet w szpitalu. Przynajmniej służba zdrowia jest nadzwyczaj szybka i skuteczna. Zwykli obywatele mogą tylko pozazdrościć takiej troskliwej opieki medycznej.
Otóż nikt przy zdrowych zmysłach, a tym bardziej jowialny Prezydent, nie ryzykowałby takiego „skandalu” jak zejście z tego świata Wojciecha J. i to na dokładkę podczas państwowej wycieczki beatyfikacyjnej. Po pierwsze mogłoby to przyćmić występy samego jowialnego Prezydenta a po wtóre lewica i lewacy wszelkiej maści nie wybaczyliby mu takiego niedbalstwa.
Na 100% powstałaby komisja sejmowa do zbadania przyczyn „zabójstwa” Wojciecha W. Popsułyby się tak dobre stosunki z „autorytetami” i „ludźmi honoru”. A może i nawet rodzinne z teściami? Nastąpiłby masowy zwrot orderów orła białego. Przyszła koalicja byłaby zagrożona. Możliwe nawet, że zaszczuliby go tak, jak ostatniego Prezydenta.
Dlatego Prezydent Bronisław postąpił słusznie. Niech Wojciech J. pojedzie sobie sam na własny koszt do Rzymu, skoro takim szacunkiem darzył Papieża Jana Pawła II.
Wszak Wojciech J. nie ma zabranego paszportu a na wycieczki zagraniczne lubi jeździć chyba nie tylko do Moskwy i Smoleńska?
Inne tematy w dziale Polityka