Harcownik Harcownik
175
BLOG

Student ma płacić, a nie wymagać!!!

Harcownik Harcownik Polityka Obserwuj notkę 1

Minister nauki Barbara Kudrycka długo główkowała nad rewolucyjnymi zmianami. Zmiany pozostają w wyraźnej sprzeczności z przedwyborczymi obietnicami PO. Zasadnicza zmiana, polega na wyciągnięciu kasy od studentów. Przewiduje się pobieranie opłat niemal za wszystko. Za co nie wolno pobierać opłat? Nie wiadomo.
Podobno nie wolno tylko pobierać opłat za wpisowe. Dlatego wpisowe zastąpiono opłatą rekrutacyjną, która już jest jak najbardziej legalna - jak Amen w Konstytucji. Konstytucji, jak powszechnie wiadomo w PO, przestarzałej, spisanej na potrzebę chwili m.in. przez najwybitniejszego polaka (zaraz po papieżu Janie Pawle II) Platformersa, z zamiłowaniem do szybkiej jazdy, wbrew zdrowemu rozsądkowi i przepisom o ruchu drogowym. Platformersa czy jak się tam oni wówczas zwali.
Powróćmy jednak do zasadniczych rozważań.
Czyli rewolucja w oświacie wyższej polega na tym, że wyciągamy kasę od studentów, z jednym „znaczącym” zastrzeżeniem: Wpisowe - be, opłata rekrutacyjna – cacy. Jak zwał tak zwał, bo funkcje tych opłat są takie same.
Już tam rząd Tuska wie lepiej, co taki studenciak powinien mieć w głowie.
W teorii Tuska wygląda to tak:
Studenciak ma dobrze płatną pracę i opłaca sobie studia dzienne.
Albo bierze kredyt (bank mu chętnie udziela kredytu, zwłaszcza w dobie kryzysu).
Ten co ma gorszą pracę opłaca sobie wieczorowe studia.
Ten co nie ma kasy, nie zdobędzie wiedzy i zapewne niebawem zasili szeregi zwolenników PO. Takiego niewykształconego łatwo otumanić.
Per saldo - PO wychodzi na swoje.
A nowi „Profesorowie” przez duże P, jak duże jest P w Platformie Obywatelskiej, będą dobrze opłacani. Zgodnie z obietnicami.
Profesor Bartoszewski już się cieszy. No i sam profesor Wałęsa, nie będzie biadolił, że za wykłady tak mało dostaje i że za granicą płacą więcej.
 
Tyle teorii. A praktyka?
Jeżeli egzaminy komisyjne będą płatne, to najbardziej predysponowani do podziału kasy, będą oczywiście ci, co zostaną zmuszeni do uczestniczenia w tym egzaminie. Mowa o profesorach, bo studenciak pełni rolę dojnej krowy. Jego głos się nie liczy i nikt o zdanie go nie pytał. Skoro tak, to profesorowie już zadbają o to, aby tej kasy do podziału było jak najwięcej. Czyli będą dążyli do wzrostu liczby egzaminów komisyjnych. Mogę się założyć, że taki efekt statystyczny zostanie odnotowany, po wprowadzeniu reformy. To już było przerabiane z egzaminami poprawkowymi.
 
Czy ktoś, kiedyś zastanawiał się, czy 60% studentów oblewających egzamin u danego profesora jest pospolitymi idiotami???
A może jednak to „Profesor” nie potrafi przekazać wiedzy, jaką posiada. O zgrozo, a może okazać się nawet, że jedyna wiedza jaką posiada, to ta - gdzie może znaleźć asystenta, którym może się wyręczyć.
Co wtedy z takim „Profesorem” zrobić? Oczywiście starym wypróbowanym sposobem, najbezpieczniej jest dać „kopa w górę”. Czyli przenieść go na inne bardziej odpowiedzialne stanowisko. Często wiąże się to z awansem, lub karierą polityczną. Niestety, rozwiązanie nie jest 100% trwałe. Czasem taki „Profesorek” wraca jak bumerang, albo jak wiedźmin polskiej gospodarki – Balcerowicz.
 
I sprawa zasadnicza, kiedy elity profesorskie, zostaną zlustrowane???
Ale, te sprawy moralne (choć przez niektórych, uważane za sprawy fundamentalne, gdy chodzi o jakiekolwiek zmiany w oświacie), pozostawiam na razie na boku.

Harcownik
O mnie Harcownik

Grafika z akcji #GermanDeathCamps. fot. Tomasz Przechlewski / CC 2.0 Akcja SEAWOLF - konkretny wymiar pamięci.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka