Tak, tak, miałem tę nieprzyjemność oglądać bezpośrednią transmisję z posiedzenia komisji do spraw nacisków.
Komisja sejmowa, komisja śledcza i inne przymiotniki są całkowicie nieuprawnione do tego, co zobaczyłem. Co najwyżej można mówić o komisji prześmiewczej. Ale sprawa jest poważna i wydawałoby się, że zajmują się nią poważni ludzie. Momentami jednak wiało grozą. Przypominały mi się wtedy czarno białe obrazy filmowe z sal sądowych w Polsce i Sowietach, gdy „sądzono” polskich patriotów. Identyczna była arogancja prowadzących rozprawy a cała rozprawa była zwykłą farsą z góry znanym wyrokiem.
Gdyby, choć ci panowie bawili się w ten sposób na własny koszt, ale gdzie tam, za to kompromitujące przedstawienie płacimy my wszyscy i to ciężkie pieniądze.
Przewodniczący i inni członkowie, którzy ucinali w pół słowa zeznającemu prokuratorowi, wielokrotnie zachowywali się po chamsku. Przewodniczący, który jak zagubiony kundel nie wie, do kogo są kierowane formalne wnioski i o każdą błahostkę pyta się ekspertów. Przykre.
Łysy gość, który gdy tylko skierowane zostały na niego kamery przeobraził się w jowialnego i przeintelektualizowanego starego wyjadacza. Nie interesowały go odpowiedzi. Wystarczyło, że pytania były zadawane w sposób, który z góry miały sugerować odpowiedź. Przy czym odczytywał napisane mu pytania w taki luzacki sposób, jakby nigdy nie słyszał o przecinku.
Gdy wypowiedź osoby przesłuchiwanej nie była po myśli pytających, ucinano bezczelnie możliwość wypowiedzi. Osobiste wycieczki w stosunku do innych członków komisji to standard nie tylko tej komisji.
Ci ludzie nie szanują nie tylko siebie, ale i wyborców, w których imieniu rzekomo działają.
Aż strach pomyśleć, że cała polityka obecnego rządu może opierać się na takich zachowaniach!
To poseł Palikot, który mówi o niecnych metodach, stosowanych przez Kaczyńskich do niszczenia ludzi, sam publicznie oświadcza, że zniszczy Jarosława Kaczyńskiego tymi samymi metodami. Czym różni się w takim razie od Kaczyńskiego, skoro sam sięga po te metody? Abstrahując od tego, jakie metody i jakie działania ma na myśli. Może to tylko reemisje chorej wyobraźni i zoologicznej nienawiści.
Smutne to wszystko.
Taki Karpiniuk to dyletant najwyższej klasy. Przypomina nieco Tuska, taka nieudana podróbka.
Po pierwszej turze pytań, nie wytrzymałem, powiedziałem sobie dość, trzasnąłem drzwiami i poszedłem zająć się czymś poważnym. Wtedy przypomniał mi się fragment z powieści Dołęgi Mostowicza:
„Czy wy tego nie widzicie? Źle powiedziałem, że on was za nos wodzi! To wy sami wywindowaliście to bydlę na piedestał! Wy! Ludzie pozbawieni wszelkich rozumnych kryteriów. Z was się śmieję, głuptasy! Z was! Motłoch!...
Nareszcie udało mu się włożyć monokl. Obrzucił wszystkich pogardliwym spojrzeniem i wyszedł trzaskając drzwiami.
Doktor Litwinek przerażonym i zdumionym wzrokiem przesunął po twarzach obecnych: na każdej był zakłopotany uśmiech, pełen politowania.
- Co to znaczy? - zapytał. - Kto to ten pan?
Pani Przełęska odezwała się:
- Niech pan wybaczy, panie dyrektorze, to mój siostrzeniec, a szwagier prezesa. Zwykle bywa spokojny... jest niespełna rozumu.
- To wariat - wyjaśnił wojewoda.
- Biedny chłopak - westchnęła panna Czarska.
- Aha - uśmiechnął się doktor Litwinek - no, oczywiście, wariat".
Inne tematy w dziale Polityka