recma recma
1128
BLOG

Racja jest po stronie Gmyza, rosemannie

recma recma Polityka Obserwuj notkę 25

 Z racji awansu na SG, ale i przez szacunek do Ciebie, należy się z mojej strony troszkę więcej, niż zdawkowa „bezmyślność” użyta w komentarzu pod notką „Dwa i pół pożytku z tekstu Gmyza”.

Zarzuciłeś w niej Gmyzowi to co cały mainstream, a co przewidział on sam pisząc na twitterze że mu się będzie zarzucało „grzebanie w życiorysach”.
Jeśli jednak przeczytasz jego tekst ponownie i bardziej uważnie, spostrzeżesz z łatwością iż w istocie Gmyz porusza istotny problem możliwości wystąpienia u sędziego Tuleyi, braku obiektywizmu, a co w polskim prawie występuje jako „iudex suspectus „. Sędzia Tuleya orzeka bowiem w sprawach lustracyjnych i matka pracująca w Służbie Bezpieczeństwa może stanowić przeszkodę dla jego obiektywizmu. To był jedyny powód napisania przez Gmyza tego tekstu, choć oczywiście gdyby nie kuriozalne występy sędziego w czasie wydawania wyroku na dr G. wraz z wywiadami i fotograficznymi sesjami, pewnie Gmyz sędzią by się nie zainteresował.
 
W swoim, omawianym przeze mnie tekście, uległeś czemuś co stanowi w dzisiejszym świecie prawdziwy problem. Często pisząc o Stalinie wspomina się w żartobliwej formie o przydomku jakim cieszył się swego czasu, czyli „Wielki Językoznawca”. Otóż niesłusznie lekceważy się zarówno przydomek Stalina, jak i siłę słowa. Spróbuję to uzasadnić. Jako kucharzowi zdarzało się mi wymyślać ( lepiej zabrzmi, komponować) nowe potrawy. Zawsze przy ich prezentacji najważniejsza dla testerów okazywała się nazwa. Żartobliwie mówiłem sobie wówczas, że rzecz nienazwana nie istnieje. Jest w tym coś z prawdy i dlatego z czasem nabrałem szacunku do siły słowotwórczej.
 
Przez całe lata w dziedzinie słowotwórczej przodowała lewica i komuniści ze wspomnianym Stalinem, jego poprzednikami i następcami. „Sprawiedliwość społeczna” jest bodaj najlepszym przykładem nowego języka. Owa „sprawiedliwość społęczna” polega po prostu na zabieraniu jednym bez ich zgody, by obdarować innych. Dowcip polega oczywiście na tym, że nazywane to jest sprawiedliwością.
 
 
W dzisiejszej Polsce jesteśmy świadkami wyjątkowo aktywnej działalności słowotwórczej. Żeby już trzymać się okolic Gmyza i Tuleyi, wspomnę o próbach tworzenia nowej definicji słowa „łapówka”. Konieczność dziejowa, a dokładniej polityczna, wymaga zminimalizowania przestępczego charakteru tego słowa, tak by nabrało nowego nieobciążonego negatywnymi konotacjami znaczenia. Świetnym przykładem nadawania nowych znaczeń są wypowiedzi Jana Hartmana, któremu w dziele ich fałszowania pomaga wykształcenie filozoficzne. Oto jedna z nich „Rok nie wyrok. Z wielkiej chmury mały deszcz. Na rok w zawiasach to i mnie by się pewnie grzechów uzbierało. Dr Garlicki uratował życie setkom ludzi, od czego trzeba odliczyć parę kopert i koniaków. Eh, chciałbym mieć taki bilans chwały i hańby.
 
Podobny proces zachodzi wobec tzw. „grzebania w życiorysach”.
 
Polska, kraj postkomunistyczny, musi poradzić sobie z problemem udziału swoich obywateli w życiu społecznym we wszystkich wymiarach, w czasie trwania PRL-u. Jest to trudny temat. Jeśli bowiem sami nie braliśmy czynnego udziału w wspieraniu komuny, często robili to rodzice czy dziadkowie. Na dodatek problem ten dotyczy bardziej aktywnej i lepiej wykształconej części społeczeństwa. Jedną z prawd o komunizmie, był fakt ograniczonego dostępu do wykształcenia w tamtych czasach. Łatwiej uzyskiwał wykształcenie, syn prawnika, lekarza, działacza, dziennikarza, dyrektora niż rolnika lub robotnika. W ten sposób utrwalały się niejako dynastie ludzi, którzy mieli ułatwioną karierę. Większość z nich do dziś funkcjonuje we wspomnianych inteligenckich zawodach. I to z ich punktu widzenia, zbyt szczegółowe zagłębianie się w historię ich życia jest niebezpieczne. Stąd owo „grzebanie w życiorysach” rozumiane jako „grzebanie w szambie”, „owady łajnolubne”. Stąd troska o bezstronność sędziowską, jest nazywana „gwałtem na niezawisłości sędziowskiej”. Z tym problemem muszą sobie radzić mieszkańcy wszystkich pokomunistycznych krajów. Problem ten dotyczył również Niemców, po Drugiej Wojnie Światowej.
 
 
Ale czy musimy się z ich punktem widzenia zgadzać?
Uważam że nie!
 
Cezary Gmyz z oczywistych przyczyn, zainteresował się sędzią Igorem Tuleyą. Odkrył wówczas fakt, że będąc synem pracownika SB, sędzia wyrokuje w sprawach gdzie SB jest ich istotnym elementem i jak już napisałem fakt ten może wpływać na jego bezstronność. Cóż, może pan Sędzia kocha mamę i usprawiedliwia jej działalność w PRL, a przy okazji usprawiedliwia SB. Może jej nienawidzi do tego stopnia że przenosi swą nienawiść również, na czasami bogu ducha winnych ( to tylko na potrzeby argumentacji) pracowników SB. A może niezależnie od uczuć żywionych do matki, jest w stanie wydawać nieobciążone subiektywizmem wyroki. Może! Ale na Boga, jak można zabronić zastanawiania się nad tym?! To oczywiste że i zastanawiać się i mieć wątpliwości w tej sprawie mieć można i należy. Dla czystości i dobra życia społecznego. Dla czystości i dobra wymiaru sprawiedliwości.
 
Być może C. Gmyz napisał tekst powodowany niskimi pobudkami, a może obywatelską troską. Tyle że dla samego faktu, jeszcze raz powtórzę, możliwości wystąpienia „iudex suspectus „ nie ma to żadnego znaczenia.
 
Zaznaczam. Nie dziwi mnie postępowanie ludzi, którzy się wstydzą swoich i swoich rodzin czynów z okresu komunizmu. To zrozumiałe. Ale nie można pozwolić by ich punkt widzenia wziął górę. Oraz należy się bronić przed ich językiem! Ten język niszczy ład społeczny. Wspomniany Hartman, profesor Nałęcz twierdzący że artykuł Gmyza to „gwałt na niezawisłości sędziowskiej”, należy potraktować tak jak na to zasługują, jako stek bzdur przynoszący wstyd osobom je wygłaszającym.
 
 
Uległeś rosemannie magii nowego języka. W jakiś sposób cię urzekł. Broń się przed tym, bo to nie jest Twój język. Jego znaczenia są fałszywe.
 
recma
O mnie recma

Słynne cytaty Donald Tusk "Zarówno termin, sposób i treść ówczesnej konferencji i zaprezentowanie raportu MAK-u był oczywiście próbą sformułowania rosyjskiej tezy, jeśli chodzi o zamach." Radek Sikorski "Władze rosyjskie po zamachu były autentycznie wstrząśnięte, przypominam, że miało miejsce ileś decyzji, które były motywowane…" Grzegorz Schetyna "Robienie atmosfery wokół tego zamachu, uważam, że jest haniebne" Jacek Żakowski "Po zamachu wydawało się, że będzie mieli, mówiąc językiem obamowskim, reset w stosunkach polsko-rosyjskich." Tomasz Turowski "[...]bo mimo zaangażowania wszystkich środków, jakie mogliśmy włączyć, wciąż było nas zbyt mało - pracowała zaraz po zamachu, tworząc między innymi centrum kryzysowe w administracji smoleńskiej."

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (25)

Inne tematy w dziale Polityka