Pojawiły się głosy że PiS powinien przygarnąć polityczny plankton, tworząc szeroką koalicję.
Głosy te choć powodowane zapewne rzeczywistą troską o Polskę, nie biorą pod uwagę pewnych uwarunkowań które w naszym kraju utrudniają, a moim zdaniem nawet uniemożliwiają, trwanie takiej koalicji.
1. W Polsce nie ma polityki rozumianej na sposób zachodni jako gry partii politycznych walczących o głosy i wpływy. Mamy za to do czynienia z jednej strony z patriotami, zwykle katolikami, dążącymi do oczyszczenia życia politycznego, gospodarczego. Do uzdrowienia chorej służby zdrowia opartej na symbiozie prywatnego i państwowego leczenia, gdzie ci sami lekarze obsługują obydwie formy. Do uzdrowienia wymiaru sprawiedliwości tkwiącego w układach po uszy i podatnego na korupcję. Do naprawy polityki zagranicznej i uczynienia z Polski podmiotu w stosunkach z innymi państwami. Oraz, z drugiej strony obrońców tego stanu rzeczy który przynosi części społeczeństwa wymierne korzyści, oraz wspierany jest przez ośrodki zagraniczne.To jest rzeczywisty poziom gry politycznej. Ponieważ zaś ta gra toczy się w ramach demokratycznych, strony przybierają formy demokratyczne. Tworzą partie. Co prawda we wszystkich zorganizowanych grupach ludzkich toczą się podobne gry, na wielu poziomach, jednak w Polsce uległy daleko idącemu uproszczeniu do dwóch głównych sił. Destrukcyjnej i konstruktywnej.
Ponieważ instytucje demokratyczne są tylko formą przybraną przez główne siły, stąd narzędzia do ich opisu i opisu ich funkcjonowania a wzięte ze świata demokratycznego tak często u nas zawodzą. Ot przykład pierwszy z brzegu. W rozważaniach na temat przyszłych koalicji podkreśla się często brak możliwości koalicyjnych PiS oraz, wręcz doskonałą zdolność pozostałych partii. Zatem koalicja PO-SLD-PSL nikogo nie dziwi, a bywa wręcz podawana jako przykład "normalności" tych partii. No ale przepraszam koalicja wszystkich przeciw jednemu chyba nie jest normą w demokracji? Sprawa staje się jasna kiedy zastosować mój sposób myślenia. Oto wszystkie wspomniane partie należą do jednej strony politycznego sporu a na przeciw jest tylko PiS. Ot i tajemnica zdolności i braku zdolności koalicyjnej wyjaśniona.
Podsumowując, wszystkie partie należą do dwóch głównych sił w Polsce i to interes tych sił staje się ich i motorem ich działania i naczelną ideologią. Dlatego łączenie, a były takie rozważania, PiS i PSL to łączenie dwóch różnych porządków i jest oczywistą bzdurą.
No to mamy pierwsze definicje za sobą.
Skoro jest tak jak to przedstawiłem powyżej, to jasne się staje że partie funkcjonujące, są podzbiorami dwóch głównych zbiorów. Pozostawimy teraz partie układu i sam układ i przestaniemy się nimi interesować a zajmiemy się jedną stroną, patriotami.
2. Czy da się jakoś w miarę zwięźle zdefiniować to środowisko? Prócz celów jakie im przyświecają?
Moim zdaniem to wartości. Ich cały światopogląd oparty jest na wartościach. Są to przy tym wartości tylko pochodzące z kręgu chrześcijańskiego i w przytłaczającej większości poparte wiarą. Niestety światopogląd oparty na wartościach w kręgu religii chrześcijańskiej ma też wady. Ironią jest to że te wady to również największa zaleta chrześcijaństwa. To upodmiotowienie człowieka. To co przyniosło ludzkości niezliczone korzyści, jest kulą u nogi środowisk prawicowych. Tam gdzie jest dwóch prawicowców są dwie prawdy, dwie historie, dwie religie itd. To korzenie i powód braku zgody jaki panuje w tym środowisku. Świetną ilustracją jest reakcja na książki P. Zychowicza. Profesor W. Paruch kiedy zainteresował się jego książkami i reakcjami na nie zauważył ze zdziwieniem że w większości reakcje polegały nie na dyskusji z tezami książki, ale z własnymi wyobrażeniami o jej tezach. To staje się oczywiste kiedy sobie uświadomimy że każdy prawicowiec ma własną jedynie słuszną wersję historii i wara od niej każdemu. Każdy prawicowiec ma również własną hierarchię wartości i każdy człowiek u kogo hierarchia jest różna od własnej staje się automatycznie wrogiem. Sytuacje ratuje po części spolegliwość jaka ludzi w mniejszym lub większym stopniu charakteryzuje co umożliwia jakąś tam współpracę.
Za podsumowanie tego fragmentu niech służy historia Marka Jurka przyzwoitego człowieka, który kiedy uznał że Kaczyński niedostatecznie dba o nienarodzone życie, pozbawił się możliwości wpływania na ratowanie jakiegokolwiek nienarodzonego życia. Tak czasami działają wartości.
3. Wszytko to co powyżej zanurzone jest we wrogim środowisku. Truizmem jest stwierdzenie że media, sądy, prokuratura, policja, są w swej większości nieprzychylne zmianom. Do tego obce państwa pielęgnują ten stan rzeczy, co jest zrozumiałe bo dla nich korzystne. I jeszcze wśród prawicy jest wiele osób ( mam na oku parę, ponieważ jednak jeszcze nie zdradziły nie powiem które) które są tam z czysto partykularnych interesów. W końcu karierę choć nie tak spektakularną jak mainstreamie, można robić i w tym środowisku, Nie będę tego fragmentu jednak rozwijał bo diagnozy to specjalność prawicy i każdy prawicowiec opisałby to pewnie lepiej ode mnie. Proszę tylko ten fragment z akapitu zapamiętać jako element układanki.
4. Błędem jest traktowanie i zaliczanie całego społeczeństwa do głównych grup politycznego sporu. Da się do nich zaliczyć może kilka milionów, a moim zdaniem aktywnych jest jeszcze mniej. Reszta żyje głównie własnym życiem i ma własne problemy. Ich aktywność polityczna często sprowadza się tylko do powtarzania komunałów na imieninach u cioci i ewentualny spacer do urny wyborczej raz na kilka lat. Żeby nie przesadzić. To o nich donosiła z dumą Wyborcza, że zamiast demonstrować patriotyzm kilka milionów wybrało "Taniec z Gwiazdami". Nie uważam Wyborczej za gazetę mądrą, ale ten artykuł pobił granice głupoty, choć pewnie do dziś jego twórcy nie wiedzą dlaczego! Nie traktuję też tych ludzi jako głupich lub bezmyślnych. Mają takie prawo. Nie wybierali sobie świata w którym im przyszło żyć. Dlatego przyjmuję to do wiadomości konstatując równocześnie, że na całym świecie jest podobnie. Tyle że z nimi ci którzy angażują się w naprawę świata, miewają kłopot. Ponieważ tamci nie wybierają na podstawie merytorycznej wiedzy, kryteria wyboru bywają czasami zabawne: przystojny, nobliwy, super się ubiera, pięknie mówi, dużo obiecuje, to że przy tym bywa debilem i sk...synem umyka uwadze. Ale jak mówię żyć z tym trzeba i trzeba nauczyć się docierać do takich w taki sposób jak oni lubią, a nie my uważamy.
Co zatem zrobić?
Pan Janke proponuje szeroką koalicję. Ale biorąc pod uwagę powyższe, historię rządowej koalicji PiS-u z Lepperem i utopionym Giertychem, oraz rozbijanie PiS od wewnątrz ( tu mała dygresja. Nie sądzę że samo PiS jest w tym przypadku jak ta dziewica bez skazy. Sądzę że część została wypchnięta bo stanowiła zagrożenie dla niektórych koterii. Wartości wartościami ale żyć trzeba i nie tylko Nowak lubi ładny zegarek, piękne kobiety i śpiew, oraz błyski reflektorów) taka propozycja nie wydaje się trafiona bo jest obarczona sporym ryzykiem. Widać to zresztą po pierwszych reakcjach zainteresowanych. Całkiem niepolitycznych reakcjach. Nie ma chyba miejsca dla Ziobry, Kurskiego, i Hofmana w jednej partii, a już szczególnie w koalicji, gdzie Ziobrowcy poszliby w ministry a Hofman pozostałby rzecznikiem. Pan Janke zapomina też że aby wyjąć jednego posła z SLD, PO utworzyło "Nowe Stanowisko Ministerialne". Droga Kluzik-Rostkowskiej jest też takim memento. Ma ta propozycja i tę wadę że odbywa się na poziomie partii, a nie całego środowiska. Mówiąc inaczej, my się tu pięknie poukładamy a Wam pozostanie już tylko nas wybrać jako jednych.
Jest jednak moim zdaniem sposób jak uniknąć tego wszystkiego, wygrać i zmienić kraj. Potrzebne jest zintegrowanie , środowisk, kół, think tanków, zrzeszeń, stowarzyszeń, czyli jak największego zbioru organizacji prawicowych a może i innych, w celu sanacji państwa. Podstawowym celem powinno się stać
1. Przywrócenie prawdziwego życia politycznego.
2. Sanacja organów państwowych
3. Wybranie partyjnego reprezentanta do realizacji tego celu
Czyli to nie partia zabiega o wyborców, ale niejako wyborcy poprzez organizacje społeczne wybierają swojego reprezentanta.
Jak rozumiem punkt pierwszy?
Prawdziwe życie polityczne polega na grze interesów wszystkich środowisk i poglądów, obywateli państwa. Czyli szanuje i uznaje za równoprawne wszystkie poglądy jakie się w społeczeństwie tworzą ewolucyjnie. Łącznie z lewicą ( Tak uważam że cholernie brakuje w Polsce normalnej lewicy) nawet jeśli niesie to ze sobą ideologię gender. Dziś nie mamy żadnego wpływu na wdrażanie tej ideologi i jest wprowadzana tylnymi drzwiami. W normalnym kraju taka możliwość się pojawia i daje większą kontrolę nad tym procesem. Jest przy tym jasne że zyskują w tym układzie i wyznawcy katoliccy, dziś sekowani i zwalczani na różne sposoby.
Jakie korzyści daje taki sposób uzyskania władzy?
1. Stroną dla mainstreamu przestaje być PiS i Kaczyński a staje się mało sprecyzowana organizacja. Nie ma nic gorszego dla propagandysty niż walka z nieokreślonym ciałem. To przecież dlatego personifikuje się wroga. Utrudnienie w tym zakresie to będzie mocny cios wymierzony propagandzie.
2. Skoro Kaczyński przestaje być stroną a tylko niejako realizatorem pewnej idei, to można go schować z pożytkiem dla sprawy. Toczyłem tu w salonie dyskusję z sympatycznym skądinąd Lubiczem, który krytykował jeden z pomysłów Kaczyńskiego. Zwracałem mu uwagę że nie krytykuje słów i poglądu Prezesa ale własną ich interpretację w dodatku nieprawdziwą. To jest norma, a nie wyjątek. Tak się postrzega Kaczyńskiego powszechnie i robią to nawet dziennikarze niezależni.
3. Znika problem skrajności. Skoro nam zależy tylko na uzdrowieniu Polski, ale szanujemy wszystkie poglądy, lewicowe również, no to stajemy się społeczeństwem nowoczesnym i otwartym. Szowinizm, zaściankowość, wstecznictwo to wszystko znika z arsenału broni propagandy.
4. Ludzie chętnie łączą się w tłum. W tłumie raźniej. Chętniej zatem popatrzą na ten pomysł. Ci sprzed telewizorów szczególnie.
5. PiS uzyskuje kontrolę. A przydałaby się tej partii jak cholera. Brak alternatywy o czym słyszą na okrągło jej członkowie, działa destrukcyjnie i demobilizacyjnie. Problem jest brak chęci zwycięstwa, bo pozycja największego opozycjonisty bywa równie korzystna.
6. Cel jakim jest sanacja jest celem który jest w stanie zaakceptować każdy prawicowiec. Zatem w tym zakresie jest moim zdaniem możliwa współpraca. Nawet wśród prawicowców.
7. Koniec z brakiem alternatywy. Skoro można poprzeć PiS, to jak się nie sprawdzi, można poprzeć SP, czy co tam powstanie. Kolejny element mobilizujący.
8. To partie zaczną ewoluować w stronę tego programu. Z korzyścią dla wszystkich.
Jeśli nie taka droga to pozostaje zbudowanie czegoś na kształt partii Orbana. Ale na to trzeba jeszcze kilkunastu lat. Moim zdaniem ich szkoda.
Oczywiście zdaję sobie sprawę z trudności. Ot ojciec Rydzyk stanie okoniem wobec projektu kiedy mu się tylko spodoba. A może go w ogóle nie poprzeć. Narodowcy siła pożądana, dziś też, tak jak przed wojną, wolą pozostawać na boku wszystkiego i wszystkich. Może się projekt nie uda. Może prawica nie jest w stanie się zjednoczyć nawet w tak ogólnym celu. Może. Ale jestem pewny że to co proponują inni nie przyniesie rezultatów na pewno. Tak jak nie przyniosło do tej pory. Małe wyjątki nie stanowią dowodu że jest przeciwnie. Zresztą, by zmienić kraj potrzebne jest olbrzymie poparcie. A takiego sam PiS nie uzyska, a nawet jeśli uzyska to go nie utrzyma. Przeciwnik jest mocny. Zbyt mocny. Pamiętać należy też i o tych co oglądają telewizję. To bardzo mało stały elektorat. To że nie zmienia zdania od siedmiu lat jest wynikiem solidnej propagandowej z elementami psychomanipulacji działalności. Takiej jednak stałości, jeśli mu się nie dostarczy odpowiednich bodźców, nie można oczekiwać wobec PiS-u. Narodowi nie otworzą się nagle oczy, jak naiwnie sądzą niektórzy. To bajki.
Proszę zwrócić uwagę że piszę to wszytko pod wpływem diagnoz opisujących stan kraju jako tragiczny, na skraju bankructwa i załamania. A co jeśli są to diagnozy tworzone sztucznie na użytek argumentacji i może straszenia społeczeństwa? Może jednak nie jest tak źle? Może to przesada? Jeśli tak, ten brak jedności w kraju który dawał dowody umiejętności łączenia się w sytuacjach skrajnych i to w sposób wyróżniający go spośród innych narodów, byłby zrozumiały. Ale, jak zaznaczyłem, czy jest tak czy nie, to bez tej jedności możemy zapomnieć o sanacji, a dla samej władzy dla PiS, to by mi się nie chciało nawet ruszyć z domu.
Słynne cytaty
Donald Tusk "Zarówno termin, sposób i treść ówczesnej konferencji i zaprezentowanie raportu MAK-u był oczywiście próbą sformułowania rosyjskiej tezy, jeśli chodzi o zamach."
Radek Sikorski "Władze rosyjskie po zamachu były autentycznie wstrząśnięte, przypominam, że miało miejsce ileś decyzji, które były motywowane…"
Grzegorz Schetyna "Robienie atmosfery wokół tego zamachu, uważam, że jest haniebne"
Jacek Żakowski "Po zamachu wydawało się, że będzie mieli, mówiąc językiem obamowskim, reset w stosunkach polsko-rosyjskich."
Tomasz Turowski "[...]bo mimo zaangażowania wszystkich środków, jakie mogliśmy włączyć, wciąż było nas zbyt mało - pracowała zaraz po zamachu, tworząc między innymi centrum kryzysowe w administracji smoleńskiej."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka