Pierwsza wizerunkowa wpadka Dudy

I oby ostatnia. Ale żeby tak było, jego sztab musi zacząć myśleć inaczej. 

Andrzej Duda odwiedził Londyn i więcej się o tym fakcie mówiło w samej Polsce niż na wyspach. Okazuje się bowiem, że jego sztab postanowił wizytę utajnić, a na spotkania zapraszać tylko swoich. Przyznam że głupota tego posunięcia jest takiej skali, że nie potrafię się otrząsnąć i z nerwów i z niesmaku i ze zdziwienia. Po takim początku jaki zaprezentował kandydat PiS, taka wpadka musi martwić, bowiem jak się wydaje, do głosu doszła taktyka zdobywania tylko swojego elektoratu.

Problem jednak w tym, że ten wyjazd na Wyspy nie miał z tego akurat punktu widzenia, najmniejszego sensu.  Mało że nikogo już ze swoich nie przyciągnął, to na dodatek spieprzył sobie opinię na Wyspach. Jaki przy tym idiota leitmotivem wystąpienia uczynił emerytury i reformę ZUS. No, litości! Co do cholery mnie interesuje Wasz pieprzony polski ZUS! Ja  i tysiące mieszkańców na Wyspach, mają już wypracowane emerytury w tych krajach! Dziwi mnie, że sam Duda dał się wpuścić w taką tematykę. Sądziłem że ma więcej rozumu niż przeciętny członek władz PiS! Może go zatem przeceniłem i przedwcześnie uznałem za dobrego kandydata? Czuję się teraz głupio, bo od konwencji występuję w jego interesie. Pierwszy raz tak zaangażowałem się w agitację. A tu może się okazać że konwencja to było wszytko na co stać Dudę.

Zdecydowana większość emigrantów z lat ostatnich ma bardzo niskie mniemanie o całej polskiej klasie politycznej. To takie delikatne określenie, bo o tej klasie mówi się tu dużo gorzej. W gruncie rzeczy większość nienawidzi polskich polityków i polityki. Nie miejsce szukać tu genezy takich poglądów, dość że przemieszani są tu emigranci z okresu rządów PiS i PO i obydwie te partie nie cieszą się sympatią. To dla polityka jest problem, ale nie zmieni sytuacji kryjąc się po tajnych kompletach, jak nasi przodkowie pod zaborami. Polityk który tych ludzi chce przekonać, a przynajmniej wlać w nich nadzieję, musi do nich wyjść i wysłuchać wszystkich żali i gorzkich słów. Ba, może i dostać jakimś jajkiem bądź pomidorem, ale inaczej się tych ludzi przekonać nie da. Trzeba z nimi rozmawiać. Duda ma charyzmę. Czyżby sztab w niego nie wierzył? Czy to oznacza że oddają pewne zwycięstwo?

Z wielu kandydatów to właśnie Duda może na emigracji ugrać najwięcej! No bo co powie taki na ten przykład Komorowski kiedy go wkurzony emigrant poczęstuje pomidorem? A Duda z łatwością może z tego wyjść i z twarzą i z korzyścią: - Przyjmuję to i rozumiem zdenerwowanie tego człowieka. nie jest jego winą, że nie wie kto doprowadził do sytuacji kiedy żyje na obczyźnie. Ale mam nadzieję, że po pierwszych emocjach da się zaprosić na rozmowę. Zależy mi na każdym Polaku jaki błąka się daleko od własnego domu. Chcę żeby wracali! - i voila mamy wzrost notowań i sympatię ludu. Czy ja zresztą mam orłom w PiS tłumaczyć jak się robi kampanię?

Partia PiS spieprzyła już ostatnie wybory. Kiepska kampania. Jakiś dureń Wilk w Elblągu, który bardziej się nadaje pewnie do stróżowania, niż do polityki. Jeśli kto widział co ten idiota zrobił ostatnio w na spotkaniu z Dudą ten wie o czym piszę. Brak jakiejkolwiek kontroli wyborów, a ta która się jakimś cudem gdzieniegdzie trafiła, nie miała żadnego wsparcia ze strony partii. A na koniec pan Prezes ogłaszający że wybory zostały sfałszowane. No dobra stało się i się nie odstanie. Ale widząc konwencję pomyślałem że może nie wszyscy już tam dokumentnie zdurnieli. Że jakaś nadzieja może i jest, tym bardziej że jak się wydaje i podejście do kontroli wyborów się w Pisie zmieniło. Może tam po wywaleniu Hofmana, doszedł ktoś do głosu kogo interesuje coś więcej niż fryzura i długość własnego przyrodzenia. Ale zaczynam mieć wątpliwości.

 Napisałem na wstępie że oby to była ostatnia wpadka.  Patrzę teraz na kalendarium wizyt Andrzeja Dudy, zamieszczony na jego oficjalnej strony wyborczej i co widzę? Napis głosi "KALENDARZ
Poznaj listę miast, spotkania, wywiady oraz 
miejsca w których pojawi się Andrzej Duda"

A pod tym data 6 Marzec. To ostatni dzień zanotowanych wizyt. Tyle że to przeszłość, a napis głosi, że mam wiedzieć o jego planach na przyszłość. Czy to tylko jedna kolejna malutka wpadka, czy już oznaka czegoś gorszego? Odpowiedź zostawiam Wam.