O. Krzysztof Mądel pisze, że dowiedział się, iż nie ma już nakazu milczenia, który miał na niego nałożyć jego przełożony w zakonie jezuitów. Duchowny swobodnie wypowiada się na Twitterze, w odpowiedzi na post jednej dziennikarek odpisał, że podczas całego zamieszania wokół jego osoby wróciły przykre wspomnienia: "niestety było echo molestowania przez księdza w dzieciństwie".
Pod tym wpisem rozpętała się dyskusja: "kiedy dostałem w Sączu w twarz od stojącego nade mną księdza to wszystko wróciło zerwałem się i odepchnąłem go z całych sił" - tłumaczy o. Mądel. I dalej "zły ksiądz przed którym się trzeba ze wszystkich sił bronić to odżyło".
Kilka dni wcześniej, również na Twitterze duchowny pisał o swojej sprzeczce z innym zakonnikiem, za którą został ukarany. Poszło wg tych wyjaśnień o słowa z wywiadu, którego Mądel udzielił "Gazecie Wyborczej". Nie spodobały się one innemu jezuicie, czemu dał wyraz. "akurat czytałem GPC cios przyszedł z nienacka z powodu tego co powiedziaem w Wyborczej reszta zadarz jest nieparlamenta" - to cytat z twitta o. Mądela. Wcześniej w rozmowie z Cezarym Gmyzem napisał: "sprał mnie po twarzy jeden z ojców GPC i NDz zmiął natwarzy żebymsię najadł wstałem i go z całych sił odepchnąłem ot co".
Incydent ten, a nie jak wcześniej sądzono, wygłaszane publicznie opinie, miał miał być podstawą do nałożenia na jezuitę zakazu odprawiania mszy i spowiadania, a także zakazu komentowania sprawy publicznie. Podczas spotkania z prowincjałem Mądel miał gwałtownie opuścić jego gabinet, o czym pisał też w liście socjusz zakonu. Natomiast dziś Krzysztof Mądel na Twitterze tłumaczy: "wyszedłem z rozmowy z prowincjałem bo zacząłem mu mówić o przyczynach incydentu i się rozbeczałem jak dziecko bo to przykre wsp" (cytat z Twittera).
Duchowny nie chce mówić o szczegółach, odsyła po nie do wywiadu, który ma się ukazać w jutrzejszej "Gazecie Krakowskiej".
O. Krzysztof Mądel prowadzi też w salon24.pl blog http://madel.salon24.pl/