Animela Brzęczyszczykiewicz w Chemnitz, będzie mówiła o...

Rzadko mnie coś dziwi. Notka pani Animeli jednak dokonała tej rzadkiej rzeczy.Notka pod tytułem (odredakcyjnym) "Adam Michnik w Chemnitz. Będzie mówił o polskim antysemityzmie". Tytuł odautorski jest "Adam Michnik w Chemnitz". Jak mozna się spodziewać w notce nie ma nic o A.Michniku, ani nic o Chemnitż :)). A o czym jest? Trudno powiedzieć, ale spróbuję.

Pozostawiam poza dyskusją kwestię, która może wydawać się równie kuriozalna, co treść notki, czyli kwestię publikacji tej notki na Stronie Głównej. Nie wykluczam, że Admin ma opinię o tym tekście podobną do mojej i... dlatego wyeksponował ten tekst - bo liczył na ogień kontrowersji i tabuny polemistów z Autorką.

Kilku komentatorów od razu oceniło właściwie ten przedziwny tekst (np." tańczący z myślami").

Do tej pory miałem tę blogierkę za osobę piszącą teksty raz lepsze, raz gorsze, lecz z przewagą celnych. Ten tekst jednak jest tak wbrew źródłom, logice i zwykłej rzetelności - że aż trudno uwierzyć, iż ktoś nie włamał się na konto Autorki, by zdewastować jej wizerunek. Nie wykluczałbym, że Admin, który umieścił ten kurio-tekst na Stronie Głównej portalu - ma podobną ocenę tekstu do mojej i zrobił to jedynie po to, by wywołać ogień dyskusji i przyciągnąć polemistów. Jeśli tak - to rozumiem go.Ja jednak od dzisiaj zmieniam swój stosunek do Autorki. Ktoś, kto z taką łatwością demoluje i zafałszowuje złożony i ważny temat - nie widząc, co czyni - sam wyklucza się z grona odpowiedzialnych i poważnych dyskutantów. Od dzisiaj czuję się zwolniony z czytania "tekstów" (raczej na kolanie pisanych impresji o nieprzeczytanych i nieprzemyślanych linkach) tej Pani. Zysk czasowy.

Polemika merytoryczna z tą notką nie ma właściwie sensu, gdyż trzeba by cały tekst napisać za Autorkę na nowo. Na 3 zdania - 2 są bez sensu, lub bez oparcia w faktach, lub z poparciem dziwnych, propagandowych, manipulacyjnych linków. Najbardziej niewiarygodne jest to, że Autorka... nie doczytała linków, które poleca innym, a tam, gdzie doczytała, to nie zrozumiała ich i wypaczyła. Doprawqdy, tak samobójczego tekstu to dawno nie widziałem w sieci i na Salonie 24. Nie chcę tłumaczyć takiego stanu umysłu Autorki w sposób złośliwy i sztampowy ("szowinistyczno-kulinarny"), choć rzecz sama się o to prosi. Nawet blogierka Oda, której nigdy nie lubiłem i nie ceniłem - w zetknięciu z tą animelową skałą nonsensu zaczeła mówić rzeczy, z którymi się zgadzam.

Autorka nie zadała sobie... sekundy trudu, by sprawdzić chociaż jeden fakt z tych podawanych w linkach, na podstawie których usiłuje wysnuć jakieś tezy. Rekordem Guinessa jerst, że domyślnie krytykując Michnika, wyzwyższając się - stosuje Autorka chwyty klasycznie michnikowskie. Tekst mógłby byyć kanoniczny na jakowejś, hipotetycznej Academia Michnicana. Krytykując Gazetę Wyborczą Autorka odsyła do tekstów cytujących jeszcze gorszego autoramentu "źródła".

Jak powiedziałem - normalna, zdanie po zdaniu polemika z tym "cudem blogierskiej publicystyki" jest bezcelowa. Można tylko odsłonić główne idio-, ...idiosynkrazje i "wtopy" Autorki. Główna teza tekstu, że Niemcy opanowane są przez "antysemityzm Niemców, nie emigrantów" - zbijana jest dokumentnie przez... treść zalinkowanych artykułów. Takiego mistrzostwa w niezakumaniu polecanych czytelnikom źródeł - nie spotkałem w sieci! Cała konstrukcja tekstu oparta jest o dwie gliniane nogi: 1 - teza jakiegoś pana, że 90% "incydentów antysemickich" jest dziełem niemieckiej prawicy 2 - fakt podduszania żydowskiego dziecka i przesladowania przez rówieśników w berlińskiej szkole. Zabierzmy te dwa "dowody" z linków - a iemcóAutorka legnie pod gruzami swoich kosmicznych tez (założeń, hipotez?).

Tych dwóch glinianych nóg nie trzeba nawet rozbijać - wystarczy na nie tylko spopjrzeć bystryn spojrzeniem. Co niniejszym czynię bardzo skrótowo (skrótowo, gdyż zbyt cenie swój czas, by udowadniać, że gdy wiatr wieje, to jest wietrznie). Ad 1. Felix Klein, pełnomocnik rządu niemieckiego do spraw walki z antysemityzmem to pan w rodzaju naszego Michała Bilewicza. Bilewicz indentyczne rzeczy co Klein o niemieckiej prawicy - to wypisuje w swoich obsesjonackich "badaniach" i raportach o... wszystkich Polakach. Cytowanie... niemieckiego Bilewicza w jakiejkolwiek notce aspirującej do bycia sensowną - zakrawa na masochizm, lub jakies inne, pokrewne hobby. Raporty na temat antysemityzmu rdzennego tak w Niemczech, jak i w Polsce sporzadza się głównie w oparciu o napisy w toaletach i na murach i komentarze na forach. Wystarczy wyguglać polskie i niemieckie raporty. Ale komu się chce guglać, lepiej blablać... Ad 2. Fizyczne ataki na żydowskie dziecko (podduszanie, prześladowanie i wyzwiska) miały miejsce, owszem, w szkole w dzielnicy Berlina - Friedenau. Tyle Autorka zrozumiała z linkowanego tekstu. Ale sprawdzić, co to za szkoła - w zalewie domowych i rodzinnych obowiązków Autorki - na to zabrakło już czasu (chęci chyba też...). A jest to szkoła dla... dzieci migrantów, szkoła dla "kolorowych". A Niemców, czy to świeckich, czy nazistowskich - jest w niej tyle, co sensu w notce Autorki, czyli zero.

W notce miało być o Michniku w Ameryce, a jest o Bilewiczu w Niemczech. Zauważyli to już komentatorzy, że notka jest o czyms innym, niz zapowiada. A to o czym jest, to tego jakby też nie było. W sumie... cudowny przykład nihilizmu. Im bardziej tam zagladamy, tym bardziej tam nic nie ma. A huk, jak w filmie o Franku Dolasie, co rozpętał którąś tam wojnę z kolei.

Apel do Autorek, a Pani Animeli w szczególności - drogie autorki tekstów blogierskich, naprawdę nie zawsze musicie włączać komputer, otwierac portal blogowy i klikać "Dodaj nowy wpis". Najczęściej wystarczy po prostu zadzwonić do koleżanki. I nie jest to wcale uwaga szowinistyczna, gdyż teksty wielu blogierek bardzo cenię, oczekuję i czytam uważnie. Nie tyczy się to jednak tekstów Pani Animeli. Blogierki zabawnej jak kanonier Franek Dolas...