Dziennikarka:
Czy te wizyty w kokpicie oznaczają, że piloci dali sobie wejść na głowę?
Pułkownik:
…. oni mają przyrządy przed nosem oraz … Bo ja tak podejrzewam, że oni nie zrozumieli, co wieża im powiedziała.
19 stycznia 2010 podczas ciszy wyborczej RMF FM, Gazeta Pomorska, Wprost, Polska Prasa, Gazeta Razem, FAKTY INTERIA, Media Senior, Fakt pl, INFO Wyborcza, Powiat Łęczyński, News Finansowy, FAN FM strefa, i wiele innych, w sobotę rano przedrukowywały fragmenty rozmowy dziennikarki RMF FM z pułkownikiem Gruszczykiem
Czytamy – a właściwie nie czytamy, tylko wychwytujemy użyte zwroty – dziennikarki RMF oraz pilota pułkownika Gruszczyka. Podane przez Gruszczyka fakty oraz ich interpretacja są znane od dwóch miesięcy, nie dowiadujemy się niczego nowego.
Wybrane „pytania z tezą” Agnieszki Burzyńskiej:
Ø Zaryzykowała, dlaczego? Przecież nikt nie jest samobójcą?
Ø Czyli absolutna wina załogi, pilota?
Ø A potrafi pan znaleźć odpowiedź na to, co w kabinie pilotów robił generał Błasik?
Ø Ze stenogramów wynika, że generał mówi do kogoś: "Mechanizacja skrzydeł służy do…" - tak jakby tłumaczył coś laikowi.
Ø A gdyby pan siedział za sterami tupolewa i szef protokołu oznajmiłby panu: "Prezydent nie podjął jeszcze decyzji", jakby pan to odczytał?
Ø No właśnie, czy może prezydent podejmować jakiekolwiek decyzje?
Ø Czy te wizyty w kokpicie oznaczają, że piloci dali sobie wejść na głowę?
Ø Gdy latał pan w pułku, często przychodził ktoś ważny i mówił: "Ląduj!"?
Ø A tak szczerze, nigdy nie zdarzyło się panu zaryzykować? Tak z ręką na sercu.
Ø Wszyscy szukali tej ziemi.
Wystarczy wpisać frazę – Gruszczyk nonszalancja i otrzymujemy np.
Gruszczyk: Grzechem lotu Tu-154Mnonszalancja i niezgranie ...
Stefan Gruszczyk: Lot Tu-154M był nonszalancki, załoga nie była ...
Te artykuły i kilkadziesiąt innych przed pół dnia okupowały pierwsze miejsca w informacjach dnia:
* * *
Agnieszka Burzyńska: Czy te wizyty w kokpicie oznaczają, że piloci dali sobie wejść na głowę?
Stefan Gruszczyk Może nie na głowę, ale na pewno jakaś ta podległość wojskowa mogła mieć wpływ.
Agnieszka Burzyńska: Czyli obecność generała Błasika?
Stefan Gruszczyk Tak. Jak już zaznaczałem, on w żadnym wypadku nie powinien się znajdować w kabinie.
Agnieszka Burzyńska: Gdy latał pan w pułku, często przychodził ktoś ważny i mówił: "Ląduj!"?
Stefan Gruszczyk W czasie lotu nigdy. Natomiast przed lotem były dyskusje, były nawet straszenia.
Agnieszka Burzyńska: Jakie straszenia?
* * *
Tymczasem, 18 czerwca ukazał się artykuł w Rzeczpospolitej zatytułowany - Ludzie z lotniska Siewiernyj z którego dowiadujemy się o ważnych okolicznościach katastrofy.
To, co działo się na lotnisku Sierwierjnyj, jest nadal wielką zagadką.
Kontrolerzy lotu ze Smoleńska - Podpułkownik Paweł Waleriewicz Plusnin oraz Wiktor Anatoliewicz Ryżenko zniknęli dla mediów. Plusnin zaraz po wypadku udzielił wywiadu rosyjskiemu portalowi internetowemu.
Od tamtej pory nie wypowiedzieli się ani razu.
Dziennikarze Rzeczpospolitej zadali ważne pytania:
Gdzie są zapisy rozmów wieży z centrum „Logika” w Moskwie?
Czy kontrolerzy kontaktowali się jeszcze z kimś?
Czy są fotografie wskaźników rosyjskich radarów?
Czy sam radar działał bez zarzutu?
Czy obaj pracownicy lotniska Siewiernyj mieli odpowiednie doświadczenie?
Czy prawidłowo informowali załogę o tym, że samolot jest na właściwej ścieżce schodzenia?
Czy nie spóźnili się z komendą „horyzont”?
Odpowiedzi na nie mogą udzielić tylko Rosjanie. Ale na razie są bardzo oszczędni w słowach.
Wróćmy do wywiadu w RMF FM:
Nikt nie analizuje tego co się wydarzyło, albo powinno wydarzyć w Smoleńsku. Polskie media wciąż zaglądają do kokpitu. W Polsce nieustannie winą za tragiczną katastrofę obciąża się polskich pilotów.
fragment rozmowy, usprawiedliwiający kontrolerów, obciążający polskich pilotów:
* * *
Agnieszka Burzyńska: A jaka była rola kontrolera, który uparcie powtarzał "na ścieżce", czyli wszystko idzie dobrze? Czy piloci popełnili błąd, słuchając tych uspokajających informacji?
Stefan Gruszczyk: To był radar, który ogólnie, nie szczegółowo, mówił, że i na kursie, i na ścieżce. Ale z błędami, bo to nie był radar precyzyjny.
Agnieszka Burzyńska: Czyli nie powinni brać tego pod uwagę?
Stefan Gruszczyk: W pewnym sensie tak, ale przecież oni mają przyrządy przed nosem.
* * *
Stefan Gruszczyk A to już jest niedopuszczalne. Autopilot powinien być wyłączony na 100 metrach. Na tej wysokości powinni się zatrzymać.
Agnieszka Burzyńska: Czyli absolutna wina załogi, pilota?
Stefan Gruszczyk Tak.
* * *
Pułkownik Stefan Gruszczyk – wybrane fragmenty wypowiedzi:
Ø żeby ktoś jeszcze mówił o takich rzeczach, komuś coś tłumaczył - po prostu śmieszne.
Ø Oni mają łączność z nią, wzywają ją i mówią: "Proszę to przekazać głównemu pasażerowi", i koniec na tym.
Ø Tak. Jak już zaznaczałem, on w żadnym wypadku nie powinien się znajdować w kabinie.
Ø W czasie lotu nigdy. Natomiast przed lotem były dyskusje, były nawet straszenia.
Ø W czasie lotu nikt nie miał prawa ingerować w załogę. Takie sprawy to muszą być dopięte, a szczególnie z najważniejszą osobą w państwie, żeby... Tak to według mnie nonszalancko było zrobione, że...
Ø To, co ja wyczułem, że niezgranie tej załogi było; że załoga była niewłaściwie dobrana i
Ø a później jest "dziękuję". Komendy na lądowanie... Nie dziękuje się za taką komendę. A to słowo, co było przed tym... A może to właśnie jakieś słowo: "a co on powiedział?". Bo ja tak podejrzewam, że oni nie zrozumieli, co wieża im powiedziała.
Powtórzę: Nikt nie analizuje tego co się wydarzyło, albo powinno wydarzyć w Smoleńsku. Polskie media wciąż zaglądają do kokpitu. W Polsce nieustannie winą za tragiczną katastrofę obciąża się polskich pilotów. No i ta cisza wyborcza i znalezienie tematu w żaden sposób nie związanego z wyborami.
Stefan Gruszczyk: Lot Tu-154M był nonszalancki, załoga nie była zgranA - LINK
Inne tematy w dziale Polityka