A może są po prostu tchórzami? – pyta Olejnik w Dzienniku. Któż miałby być tchórzem? Dwaj historycy z IPN Cenckiewicz i Gontarczyk. Cóż takiego uczynili, a właściwie czegóż nie uczynili - stchórzyli? Nie przyjęli zaproszenia Olejnik do programu. A może przewidzieli co się stanie na antenie? Przezornie nie dali się Wałęsie obrzucić błotem w obecności Olejnik? Wyciągnęli wnioski z przeszłości? Już raz uniemożliwiono opublikowanie Cenckiewiczowi wyników badań – jednakże było to pod Kieresem. Wypowiedzi z „Kropki nad i” mogłyby posłużyć nagonce jakiej III RP jeszcze nie widziała. A nagonek medialnych na IPN było wiele. Ostatnio sam mistrz Wajda przemówił z Agory – upadł PiS, ale „Niestety jednak został IPN i nadal próbuje nas straszyć teczkami.”
Jakież, by to było widowisko? Jakież używanie miałby Wałęsa u Olejnik? Dostarczano by mu na tacy dwóch „nieświętych młodzianków” z IPN. Wałęsa w transie oburzania, Olejnik nieustannie na przemian raz przygryza wargi, to je oblizuje. Odrzuca niesforne włosy z prawej połaci twarzy. A Wałęsa tokuje, spotwarza i prowokuje i czeka, obrzuca błotem i daje ujście żółci zalegającej w w trzewiach i czeka.
A może by się bronili? Może któryś z historyków zakwestionowałby słowa Wałęsy? Przedwcześnie któryś z historyków uchyliłby rąbka zasłony od kilkudziesięciu lat skrywającej prawdę? Może udanie przyłapaliby Wałęsę na kłamstwie czy klamstewku? Olejnik na manipulacji? Cóż wtedy?
Jakież używanie miałaby Gazeta Wyborcza. Jakiż oręż.
Autorytet od wszystkiego Edelman zabrałby głos, i sam Michnik też, nie wspominając o Czechu, Pacewiczu, Milewicz czy innych święcie oburzonych. Modzelewski i Friszke upichciliby list w którym by zażądano odwołania Kurtyki, podpisany następnie przez pół setki nie zlustrowanych historyków. Wyborcza opublikowałaby raport specjalny – już raz nieudanie tropiła raportem TW Delegata. Jarosław Kurski napisałby kolejny artykuł „Patenty Janusza Kurtyki II” i cytowałby siebie „Przygasł święty ogień lustracji, więc Janusz Kurtyka, prezes IPN, postanowił dolać trochę oliwy. „
Złączeni na antenie antylustratorzy Żakowski z Wołkiem toczyliby wspólną pianę. Wołek już pisał o „janczarach” z IPN: "Wolni od rozterek, czują, że nastał ich czas. Idą ławą jak wataha wilczków osaczająca kolejne, również bezbronne (bo nieżyjące) ofiary. Historyk Cenckiewicz poluje na Kuronia, ale nie pogardzi też świeżym łupem, Bujakiem i Hallem".
Dygresja:
Cenckiewicz rzeczywiście na podstawie badań napisał, że słynna ucieczka Bujaka w 1983 r. nie była żadną ucieczką, lecz wynikiem gry operacyjnej. Rzeczywiście ujawnił, że to Hall za pośrednictwem swojej narzeczonej - agentki SB – zdradził specsłużbom nazwisko kpt. Hołysza i tren trafił do więzienia.
Dygresja II.
Hodysz dostał sześć lat, odsiedział cztery – część w jednej celi z mordercą księdza Popiełuszki Piotrowskim. Dzięki informacjom Hodysza uniknął internowania Borusewicz. I właśnie Hodysz w 1993 roku na żądanie Wałęsy zostaje odwołany z funkcji szefa delegatury UOP w Gdańsku, następnie przeniesiony do Warszawy i odesłany na emeryturę. Dlaczego? W 1991 r. nie zgodził się przekazać akt Wałęsy przełożonemu, szefowi UOP Andrzejowi Milczanowskiemu, przekazał je natomiast ekipie Macierewicza. Wałęsa w wywiadzie dla Gazety Wyborczej mówił: „Potem, w końcu lat 70., właśnie na podstawie tych papierów, co tam zebrali, Hodysz rozpowiedział, że jestem agentem.”
A PO które jeszcze nie tak dawno przelicytowywało PiS w lustracji i otwieraniu archiwów póki się jej nie odwidziało?
Wrócone z Peru słoneczko - El Sol del Peru z Wałęsą w klapie marynarki zatrząsł by się z oburzenia, Komorowski oczerwieniony na buźce zażądałby Białej Księgi, Pitera ogłosiłaby przygotowanie tajnego raportu, a Niesiołowski? Niesiołowskiemu w końcu zabrakłoby słow.
Tchórze z IPN!! Nie zabrakło oczywiście wyzłośliwień Olejnik. „Panowie Cenckiewicz i Gontarczyk – … są podobno historykami - nie musieli chyba uczestniczyć w bitwie pod Grunwaldem, by mieć pewność, kiedy się odbyła i kto ją wygrał.” i dalej „A panowie Cenckiewicz i Gontarczyk? Cóż, wygląda na to, że nie są tak dzielni, na jakich wyglądają. Nie chcieli rozmawiać z Wałęsą, pisząc o nim książkę. Nie przyjęli też mojego zaproszenia do konfrontacji z byłym prezydentem w "Kropce nad i". Mówią, że być może przyjdą po ukazaniu się książki. A może są po prostu tchórzami? „
W 2005 roku w dwumiesięczniku Arcana miał się ukazać artykuł Cenckiewicza o współpracy Wałęsy z bezpieką. Doniesiono Kieresowi i ten natychmiast zablokował jego publikację. Wyborcza podaje - Dopiero Kurtyka przywrócił Cenckiewicza do łask, który „wsławił się latem tego roku przekazaniem do redakcji "Arcanów" materiałów rzucających cień na postać Jacka Kuronia. Z kilkuset teczek zgromadzonych na Kuronia przez SB wypreparował notatki mające dowodzić, że Kuroń prowadził rozmowy z SB.”
Swoją drogą - Ile notatek należy wypreparować, by udowodnić, że Kuroń prowadził rozmowy z SB? Jedna teczka nie wystarczy? Jeden dokument, z jednej teczki nie wystarczy?
Czy Kropka nad I posłużyłaby odwołaniu Kurtyki albo zmuszeniu go do podania się do dymisji? Praca wre.
Inne tematy w dziale Polityka