Ile tekstów Michnika czytałem? Pięćdziesiąt? Sto? Dwieście? Tekstów które domagają się natychmiastowej rekontry jest ponad połowa. Druga połowa domaga się również rekontry, lecz nie musi być ona natychmiastową. I przeczytałem w sobotę Michnika „Oczy poetów” i to był jeden z jego tekstów zawstydzających i jednocześnie wściekle domagając się rekontry. Dlaczego zawstydzający? Gdyż wstydem jest, by ktoś tak inteligentny jak Michnik pisał takie teksty. Domagający się wściekle rekontry – to też ulubione słowo Michnika – wściekłość. Ale gdy zna się Michnika – a znam go doskonale – to tekst nie jest zawstydzający, jest michnikowy. Można mówić za Hirszowicz – o automistyfikacji, albo o syndromie Michnika. I odpisałem Michnikowi – przeszło 12 stron tekstu. Akapity i wersy, wiersze i cytaty, wytłuszczenia i kapitaliki. Ostatnio miałem kłopoty z formatem więc sobie pomyślałem, gdy wkleję wyjdzie „kaszana”. Więc nie wkleiłem. Wieczorem dokonałem małej korekty, dygresje i anegdoty i dygresje i konieczne uzupełnienia zrobiło się 20 stron tekstu. Niedziela – blady świt gdy mam trochę czasu – postanowienie wysyłam. Czytam i czytam szczęściem w kołysce czytałem szybko i kasowanie tekstu i cytaty z kolejnych źródeł i stosy książek rosną , samych Hańb domowych trzy - pierwsza paryska, lubelska i ostatnia z Antyku, a Michnik zamieszcza całe wiersze, więc czy ripostując powinienem i jest 25 stron tekstu. Zrezygnowałem, nawet nie dokonałem próby, by wkleić tekst i zobaczyć, czy jest czytelny. Niedziela wieczorem – zajrzałem, wziąłem do ręki Hirszowicz, prawie całą przeczytałem – jednocześnie słuchając meczu Turcja Czechy. Moi wygrali. Co powinienem napisać, a czego nie? Jak dokonać selekcji? Zaglądam do tekst Michnika i losowo wyciągam zwroty i zdania: Michnik napisał za Międzyrzeckim – „faszyzm z ludzką twarzą”. Wymaga rekontry? Sprawdzenia? Ileż stron trzeba by napisać, by tę jedną manipulację słowem, użycie takiego a nie innego „języka” przyszpilić? „Smutne jest spostrzeżenie, że dziś tak niewielu z nas pamięta o świadectwach poetów, a tak wielu fascynuje się pamięcią agentów i policjantów. „ – jakich świadectwach? Jakich poetów. Michnik cały tekst poświęca Woroszylskiemu i Międzyrzeckiemu? Oni również świadkami historii? „Dlaczego nikt nie napisał historii intelektualnej PRL-u? Dlatego, że historyków tej epoki to nie interesuje. Najlepszą książkę na ten temat napisały dwie dziennikarki - Anna Bikont i Joanna Szczęsna. Historykom, zwłaszcza historykom z IPN, nie chce się czytać wierszy Jastruna czy Ważyka, Herberta czy Zagajewskiego, Ficowskiego czy Barańczaka.” Cóż za intelekt PRL ? Jacyż intelektualiści? Lista Michnika? Intelektualistów lista Michnika? Nadaję tytuł wpisowi – mam jeszcze piętnaście minut - temat – lista Michnika. Lawina i kamienie to najlepsza książka? Z dedykacją „Adamowi Michnikowi, który tę książkę wymyślił”. A może określanie kibiców – wydrukował? Adamowi Michnikowi, który tę książkę wydrukował. Autorki.” I wydrukował wężykiem, wężykiem. A cóż robi Herbert w tym potwornym towarzystwie? O samym Ważyku i jego poemacie dla dorosłych napisałem w sobotę stron dwie, Ficowski to płotka z tamtych lat, ale zaglądam do Urbankowskiego - to jak książka telefoniczna komunizm i ma ponad tysiąc stron, mamy XXI wiek, wiek natychmiastowej informacji więc natychmiast podaję: „O śmierci Wodza pisali prawie wszyscy poeci: Wirpsza i Stern, Ficowski i Drozdowski, Sztaudynger i Boruński. Atramentem rozcieńczonymi łzami „Ostatni raport z Moskwy" napisał Woroszylski, potem ekstra dorzucił jeszcze wiersz „Przez ból". Płaczliwą informacje o tym, jak śmierć Stalina poraziła go w serce, podał do prasy któryś z Brandysów, może zresztą obaj. Z wierszy o śmierci Stalina można by zrobić antologię, lecz nie o wypominanie i nie o przypominanie tych tekstów chodzi. Interesuje nas tylko, w jakich kategoriach opisany został nagły brak najwyższej wartości tej kultury, jak ujmowano śmierć człowieka, o którego człowieczeństwie zapomniano.(...) Nim spróbujemy to zjawisko wytłumaczyć, odnotujmy ciekawsze realizacje nekrologów. Krótki wiersz Ficowskiego „5 III 1953" realizuje ciekawą figurę retoryczną — zaczyna się od zaprzeczenia śmierci: Czyś mi ojcem był moim rodzonym, Że stanąłem i stoję jak wryty W tym dniu zimnym i nagle zgaszonym Jak planeta strącona z orbity? Gdzieś głęboko w sercu ukrywałem Promyk wiary dziecięco naiwnej Że śmierć z Twoim nie spotka się Ciałem i że Ono nigdy nie ostygnie. Jutro przyjdzie agitator z Partii — Powie głosem drgającym z rozpaczy, Żeś nie umarł, bo pełnimy warty W służbie życia, któreś Ty wyznaczył. Jutro w ciszy nabrzmiały boleścią Na tysiącach Akademii w świecie Megafony fabryczne obwieszczą Twój Testament i Twoje Stulecie. Chciałbym umieć swą boleść obrócićW siłę, w dzielność, w partyjną wytrwałośćI nie płaczem, ale walką uczcićPamięć Twoją — jak młodym przystało! Najdłuższy z żałobnych poematów, utwór Artura Międzyrzeckiego, wydrukowany został tuż po śmierci Stalina w Nowej Kulturze pod tytułem „Marzec 1953". Przedrukowany w tomiku Noc noworoczna (wydanym jeszcze w tym samym roku), pozbawiony został tytułu.Przyszło, za gardło ścisnęło, Mijały doby;Słuchaliśmy, nie rozumiejąc, O śmierci, męce choroby;Słuchaliśmy do rozpaczy Bolejący i niemi Stalin. Duma dni naszych. Największy z ludzi na ziemi.Wrócił nam wolność. Był dla nas Najlepszym z przyjaciół. Nauczył nas męstwa i trwania Nawet w bólu i płaczu.” Czytający ten tekst Urbankowskiego i te wiersze rozumie, cóż może myśleć i czuć ktoś kto zna Ważyka, Jastruna, Ficowskiego – z ich właściwej strony, Barańczak to osobna historia i widzi w ich towarzystwie, w takim kontekście Herberta? Cóż to Herbert powiedział o Michniku w Zalewskiego Obywatelu Poecie? "Michnik jest manipulatorem.To jest człowiek złej woli, kłamca, oszust intelektualny.Ideologia tych panów, to jest to, żeby w Polsce zapanował "socjalizm z ludzką twarzą".To jest widmo dla mnie zupełnie nie do zniesienia.Jest potwór, więc powinien mieć twarz potwora.Ja nie wytrzymuję takich hybryd i uciekam przez okno z krzykiem." Międzyrzecki pisał o „faszyzmie z ludzką twarzą”, a Herbert o socjalizmie. Czytelny zabieg? Spośród wszystkich rozmówców Trznadla z Hanby domowej Międzyrzecki najmniej skruszał. Ważyki, Żółkiewscy, Międzyrzeccy, Woroszylscy, Ficowscy, Brandysy, Słuccy, Kotty, Bocheńscy, tonęli w marcu 1953 we łzach – liczba mnoga na odpowiedzialności Tyrmanda - Ważykowi „Poemat dla dorosłych” nie powstał w głowie, a właśnie Tyrmand pisał: „Skończmy także z innym śmiesznym mitem: to nie oni przygotowywali Październik - kiedy społeczeństwo kładło w ciemnościach fundamenty pod przyszłe zmiany, oni pisywali impertynencko - żałosne elegie socrealistyczne lub uprawiali samogwałt sumień w zamian za trzypokojowe mieszkania na Starówce. W latach 1949-1953, gdy procesy substrukturalne kłębiły się w żywym organizmie społeczeństwa, prowincjonalny, nieustępliwy proboszcz, odziedziczony po PPS-sie działacz związków zawodowych i zakamuflowany akowiec na głodowej posadce więcej zrobili dla przyszłego, komunistycznego Października niż wszyscy Ważykowie, Andrzejewscy, Kottowie wzięci do kupy. (…) W samym zaś okresie Października naród, który bez trudu pamiętał elukubracje „swych" pisarzy i publicystów sprzed 4 lat, z rozbawieniem patrzył na ich nowe olśnienia i oniemienia wobec Neo-Prawdy; zresztą uważał ich za błaznów, a ich nagłe wolty za szmatławość. Ludzie byli dość rozżarci wtedy i nikt nie witał oklaskami obecnych laureatów Wielkiego Rozczarowania, jak to się aktualnie urabia w legendę. Nie bardzo ich w ogóle wtedy było widać, liczyły się wartości nowe i autonomiczne, dopiero co poczęte i bez garbu, „Po prostu" i „Bim-Bom", Goździk i Hłasko. Ale nie bądźmy małostkowi: Poemat dla dorosłych jest jednym z donośnych strzałów artyleryjskiego przygotowania przedpaździernikowego i nikt nie myśli odbierać mu należnego miejsca w galerii innych, pamiątkowych pocisków; rzecz w tym, że nie należy go lansować zbyt wysoko ani ze względu na jego literackość, ani na osobę autora. Po prostu stoi w jednym rzędzie z Teatrem na Tarczyńskiej, festiwalem jazzowym w Sopocie, wystawą malarską w Arsenale, wszechnarodową dyskusją o praworządności i o chuligaństwie, ani wyżej, ani niżej, pośród mnóstwa innych.„ A słowa Michnika o Woroszylskim: „Taka ekumenia była przesłaniem Wiktora w tamtych latach, gdy zmagał się z ohydą dyktatury i własną poharataną biografią.” Cóż za stek półprawd ! – dyktatura to późny Gomułka czy wczesny Gierek? A poharatana biografia to Stalin, Bierut, wstydliwe czyny, pistolet za paskiem spodni, czy hańbiące teksty? Starczy, poniedziałek siódma dwadzieścia pięć. Tekst właściwy – rekontrę na tekst Michnika wkleję później, trochę później, teraz po prostu wklejam i zmieniam sposób dokonywania wpisów, ale jeszcze na koniec jedna dygresja. Co Michnikowi strzeliło do głowy, by wciągać na sztandar poezję Międzyrzeckiego i Woroszylskiego i ruszać na historyków IPN ? Czy był w pełni sił pisząc: „ Pastelowe opowiastki o polskich sielankowych dziejach pozostawmy specjalistom od "nowej polityki historycznej". I pouczał historyków IPN: „Z wierszy Międzyrzeckiego i Woroszylskiego więcej się można dowiedzieć o historii najnowszej, niż z ubeckich raportów i donosów. Jest to wiedza innego rodzaju, lecz warta przecież uwagi.” Wróć do początku – pisałem – „Ile tekstów Michnika czytałem? Pięćdziesiąt? Sto? Dwieście? Tekstów które domagają się natychmiastowej rekontry jest ponad połowa. Druga połowa domaga się również rekontry, lecz nie musi być ona natychmiastową.” A z czym będę polemizował? Link do eseju Michnika wklejam już teraz: nie ma ?? był w gazecie świątecznej - zniknął czy nie uimem odszukać - może jakaś życzliwa dusza znajdzie link do Oczu poetów. I mam nadzieję, że format tekstu zostanie zachowany.Format nie został zachowany - padły wersy wiersza Ficowskiego, trochę poprawię, a muszę kończyć. Jeżeli nie wyślę, to będzie poniedziałek i wtorek i ... więc wysyłam
Inne tematy w dziale Polityka