Film w TVN to triumf prawdy nad kłamstwem?
Wildstein: To świetny film, który przywrócił tę sprawę Polakom. Autorki poświęciły mu trzy lata życia. Robi wrażenie na bardzo różnych ludziach. Przeczytałem w wywiadzie z Bronisławem Wildsteinem w Dzienniku. Wczoraj w telewizorze wystąpili Pacewicz u Olejnik i Milewicz obok Liliany Sonik u Rymanowskiego. Obowiązująca na Czerskiej wersja – Michnik jest wielki i wciąż przebacza , a Maleszka jemu najwięcej zaszkodził, Gazeta Wyborcza jest ofiarą Maleszki, a Maleszka jest mitomanem i tylko adjustował teksty. Trzy kłamstwa. Zajmę się teraz tylko trzecim – nawiązując do wczorajszego tekstu – Szara Eminencja Lesław Maleszka. Ewa Milewicz recenzją filmu przed jego pokazaniem w telewizji zarysowała „wersję obowiązującą” w trójkącie o wierzchołkach. Agent SB Maleszka to mitoman –Gazeta Wyborcza jest ofiarą – Michnik jest wielki. Z punktu widzenia czytelnika, widza filmu, największym oskarżeniem wobec Gazety Wyborczej, jest to, że Lesław Maleszka w dalszym ciągu redagował Gazetę Wyborczą. Dlatego poleciał, gdyż nie był ostrożny – ujawnił, że na adjustacji tekstów jego rola się nie kończyła, a zaczynała. Medioci kupią miłosierdzie, humanitaryzm i litość. Gazeta Wyborcza z łatwością sprzeda się w wersji Ofiary, Oszukanej. Humanitaryzm OK, pomyśli wykształciuch, ale dlaczego Maleszka miał wpływ na linię Gazety Wyborczej. Trudno to zapakować w socjalny humanitaryzm. Dlatego od kilku dni trwa akcja dezinformacyjna. Dlatego od kilku dni trwa akcja propagandowa – Maleszka jest mitomanem, tekstów nie redagował, a informując trzeba używać słów kluczy dla zrozumienia Gazety Wyborczej. Milewicz (podobnie było w akcji antylustracyjnej) pierwsza ruszyła na przedpole. „Swoją drogą przyjaciele Jacka Kuronia, człowieka nieskończonej dobroci i wyrozumiałości, opowiadali anegdotę o nim i o Maleszce. Już kiedy się okazało, że Maleszka współpracował, Kuroń spotykał się z nim, po tych spotkaniach mawiał: "Pracujemy z Leszkiem nad obudzeniem w nim poczucia winy". Jacka Kuronia nie ma, a w Maleszce, sądząc po filmie, niewiele się zmieniło. To samo podkreślanie swego znaczenia, wielkiej sprawczej roli. Dowartościowywanie się czymkolwiek. W trakcie pobytu autorek filmu w mieszkaniu Maleszki dzwoni telefon. Z redakcji "Gazety", dla której Maleszka redagował teksty.
Maleszka rozmawiając przez telefon inscenizuje przedstawienie podkreślające, jak wielki ma wpływ na "Gazetę". Ile tam znaczy. Jak zarządza i decyduje o wymowie tekstów. Rozsądza tytuły i leady. Pycha, pycha, brak pokory wobec swoich "dokonań". Brak akceptacji dla tego, że ostracyzm mu się należy. Chęć pokazania dziennikarkom, że on, Maleszka, jest Kimś.” W tym fragmencie Milewicz przemyca trzy myśli. Pod Kuronia należy podstawić Michnika – nieskończonej dobroci to Michnik może i nie jest, ale wyrozumiałość to jego drugie imię, a zrozumienie jego pradziwą naturą - na marginesie, dośćwybiórczo traktowane - vide - Typy Michnika. Milewicz przemyca trzecią myśl - Maleszka się dowartościowuje, inscenizuje przedstawienie jak wielki wpływ ma na Gazetę. …………………………………………………………… Dygresja – pod datą 27 maja 1998 roku Herling Grudziński zapisał: Michnik o Herlingu: „Jest zdania, że jeśli ktokolwiek mógł potem mieć coś wspólnego z komunizmem, to musi być kanalia albo idiota. Trudno mu wytłumaczyć, że można mieć inny sposób postrzegania świata. Herlingowi wystarcza moralne potępienie, mniej interesuje go zrozumienie. A dla mnie nie ma nic ciekawszego, niż wejść w cudze buty” (Moja uwaga – Michnik w kaloszach Maleszki paradujący Czeska, albo na tarasie – to byłby niezły widoczek) Herling: „Nie lubię słowa ”kanalia”. Wolę to drugie słowo i też w łagodniejszej formie: „głupiec”, a nie idiota. Istotnie głupcem jest dla mnie człowiek, wiedząc co nieco o lagrach sowieckich, stara się „moralne potępienie” zastąpić „zrozumieniem”. Wildstein mówi dzisiaj w Dzienniku:„Mam jednak wrażenie, że za często mamy do czynienia z parodią wybaczania. Bez wyznania win, bez rachunku sumienia. Wybaczanie to długi bolesny proces. A nam jest wygodniej w świecie, gdzie wszystkim wszystko wybacza się bez trudu, bez konsekwencji. Spotkałem kiedyś kumpla, który opowiadał mi o kimś innym, że w czasie stanu wojennego oszukał go i zdradził. I teraz na ulicy tamten znajomy rzucił mu się na szyję. I jak zareagowałeś, pytam. Uznałem, że nie ma o czym gadać. To fatalnie zrobiłeś, mówię kumplowi, A on patrzy na mnie wrogo. Zawsze byłeś trudny, mówi do mnie. To ja okazałem się winny, a nie zdrajca. Nieznośna lekkość bytu, zdrada nie ma znaczenia. Ale jeśli tak, to moralność też.”. . . . . . . . . . . . . . . Wczoraj – o ósmej rano – do boju ruszył sam pierwszy zastępca redaktora naczelnego Jarosław Kurski - w wywiadzie Olejnik przemyca te same myśli: „To, że Maleszka pracował od 2001 roku, u nas, w redakcji miało charakter tylko i wyłącznie socjalnych i humanitarny.” Olejnik: ” … donosił nie tylko na Wildsteina, na swoich przyjaciół, donosił na ludzi KOR, donosił na Michnika, donosił na Kuronia, donosił na Blumsztajna … „Kurski: „ja odczuwam pewną solidarność z Adamem Michnikiem i muszę pani powiedzieć nawet podziw dla tego gestu, z którym się nie zgadzałem, bo to był gest zrobiony przeciwko wszystkim, Adam nic na tym nie zyskiwał. Wiedział, że będzie za to przez wszystkich zaatakowany, także przez panią, a mimo wszystko zdecydował się na to. I to jest coś, co budzi mój najwyższy podziw.” „Maleszka w sposób, moim zdaniem całkowicie nieuprawniony, z wdziękiem typowym dla perfekcyjnego agenta przedstawił się jako osoba, która ma wpływ na linię redakcyjną pisma, co nie jest absolutnie prawdą, co było nadużyciem. I właśnie dlatego spotkałem się z Maleszką i dałem mu szansę złożenia dymisji, z czego on skorzystał. wszystkie trzy elementy występują – humanitarny gest Michnika i Gazety Wyborczej, najwyższy podziw Kurskiego dla tewgo gestu Michnika oraz nadużycie – Maleszka przedstawił się jako osoba mająca wpływ na linię redakcyjna. (Milewicz nazwala to inscenizacją, pychą i brakiem pokory ) Wczoraj – o ósmej wieczorem - w „Kropce nad i „ pojawił się zwykly zastępca redaktora naczelnego, Piotr Pacewicz”. Najpierw mówił o uczuciu litości dla Maleszki, a następnie użył słowa Wyrozumiałość –nawet Olejnik musiała zaprotestować, i oczywiście między zdania wtrącił informację, że Maleszka adjustował teksty, a Michnik jest wielki. Tuż przed 22.00 na placu boju – placem było studio TVN24 - ponownie pojawiła się Ewa Milewicz. Po okazaniu dowodu pracy Maleszki dla Wyborczej – fragmentu rozmowy w której Maleszka przedstawia się jako pracownik - Dziennikarka: - To artykuł jakiś?Maleszka: - Słuchaj, praca zwyczajna. Redaguję. (niezrozumiałe słowo) i wysyłam internetem. " Milewicz zaczęła od stwierdzenia, że Lesław Maleszka zawsze kłamał – padły przykłady kłamstw, jest chory – elementem choroby jest mitomaństwo – zawsze mu to imponowało, tak samo tutaj - w tym fragmencie filmu.Mówi, że Maleszka pracował nie tyle w gazecie, co w swoim domu, ale wymyka jej się, że przynosił zredagowane teksty. „Maleszka chciał im (dziennikarkom) zaimponować , odegrał scenę która jest w ogóle nierealna” Redaktor Milewicz powinna udać się do TVN 24 i odsłuchać rozmowę Pawła Wrońskiego w Skanerze Politycznym. Wroński to najsłabsze ogniwo takcji „tworzenia legendy”– we właściwym rozumieniu słowa „legenda”. Wroński zapewne nie był wtajemniczony w obowiązującą wersję i opisał ze szczegółami charakter pracy Lesława Maleszki w Gazecie Wyborczej. Całość odpowiedniego fragmentu rozmowy , u mnie Szara Eminencja Lesław Maleszka. Fragment: „Łaszcz: Redagował pana teksty Wroński: Moje tak. Tak. Ja się na to zgodziłem dochodząc, dochodząc do wniosku, że jest to bardzo dobry człowiek, który to świetnie redaguje, świetnie adjustuje te teksty.” Adjustuje – całość rozmowy wyjaśnia, na czym polegała adjustacja i że głównie redagował długie teksty historyczne z Gazety Świątecznej. Oczywiście Milewicz przemyca info, że Michnik wielkim – drugi element pisanej „legendy”, a Maleszka był poddany ostracyzmowi w Gazecie – „ja nie widziałam nigdy, żeby ktoś z nim rozmawiał” mówi Milewicz. Uczestnicząca w rozmowie z Milewicz Liliana Sonik ze łzami w oczach łamiącym głosem wyznała, że wiele osób w Krakowie nie poodaje jej ręki, nazywa "pornografem przeszłości", chorą z nienawiści zwolenniczką stosów. Milewicz odpowiedziała w stylu - gdybyś wiedziała co nas (Gazetę Wyborczą) spotyka. A dzisiaj – nie aż takim bladym porankiem, gdyż po szóstej - u Wildsteina dowiedziałem się, jak ten ostracyzm wygląda. Zaremba: W końcu go jednak zwolnili.
Wildstein: „Z powodu filmu. Jest i taka hipoteza, że Michnik wściekł się, gdy zobaczył scenę, jak to Maleszka podejmuje ważne decyzje dotyczące gazety. Moja znajoma rozmawiała z młodym fotografem z "Wyborczej". Opowiadał jej, że do Maleszki ustawiają się kolejki dziennikarzy, bo to najlepszy redaktor. Ona mu mówi: ale wiesz, że to dawny agent. A on jej na to: no właśnie, ma taki fascynujący życiorys.”Polecam wywiad z Bronisławem Wildsteinem w Dzienniku - "Maleszka przyznał mi, że Maleszka to agent"
Inne tematy w dziale Polityka