„PO-PiS obalił Polskę Rywina, ale sam nie zbudował żadnej” pisze w dzisiejszym Dzienniku Michalski. Jaka jest moja pierwsza myśl? Nie myśl, a retoryczne pytanie. Co zbudował Michalski. Co zbudował Cezary Michalski zastępca redaktora naczelnego Dziennika przez te dwa lata?
Ale od początku - czy jestem uprawniony do tego, by rozliczać Michalskiego z jego działalności? Tak. Gdy Dziennik zaczął się ukazywać pisałem: „dopóki w redakcji jest Michalski na pewno warto czytać”. Pisałem te słowa jako czytelnik jego „Ministerstwa prawdy”, „Ćwiczeń z bezstronności” i przede wszystkim „Powrotu człowieka bez właściwości”. I można bardzo krótko podsumować dwa lata obecności Dziennika na rynku prasowym. Dziennik zaczynał w „kontrapunkcie” do linii redakcyjnej Gazety Wyborczej. Dzisiaj się sytuuje (stoi) ramię w ramię z Gazetą Wyborczą naprzeciw leczącej rany po Gaudenie Rzeczpospolitej.
Ale wracam do lektury tekstu Michalskiego – pisze o PO i PiS:
„One nie potrafią nawet zachowywać się jak władza i opozycja w demokratycznym państwie, a nie jak dwie bandy zagończyków robiące sobie na złość, spotykające się w karczmie - tyle że ta karczma jest obstawiona telewizyjnymi kamerami i radiowymi mikrofonami - żeby obrzucać się wymyślnymi wyzwiskami, brać za czupryny i rozbijać sobie łby kuflami.”
Czy Michalski zdaje sobie sprawę, że jest tym radiowym mikrofonem? Nie wie, że jest kamerą? Czy zdaje sobie sprawę, że media nie tylko kreują rzeczywistość (o opisywaniu dawno zapomniały), ale polityków szczują jednych przeciwko drugim i judzą - ostatnio europoseł Libicki powiedział to wprost redaktorowi Morozowskiemu, że judzi. Czy Michalski ogląda czasami programy telewizyjne? Czyta swój Dziennik czy Gazetę Wyborczą?
Bystry obserwator i wnikliwy analityk sceny politycznej Cezary Michalski pisze dalej:
„W sprawie tarczy PiS postanowiło na złość PO stać się adwokatem Amerykanów w ich twardych, egoistycznych rokowaniach, które strona amerykańska prowadzi zresztą nie tylko z polskim rządem, ale także nad naszymi głowami, z Rosją. Z kolei szef MSZ potrafił nazwać prezydenta RP chamem w rozmowie z prezydencką minister Anną Fotygą, która przecież przekaże to soczyste sformułowanie swojemu szefowi, nie stabilizując przez to bynajmniej jego stanu emocjonalnego i nie zwiększając jego zdolności do prowadzenia polityki państwowej.”
Skąd tak kategoryczna teza - Michalski wie, że postawa PiS w sprawie tarczy wynika z chęci zrobienia na złość Platformie. Jeżeli tak byłoby, to dlaczego pragmatyczni Czesi już podpisali umowę z Amerykanami, a my nie? I przeciwstawia Michalski „chęć robienia na złość” - piszac „z kolei szef MSZ” – słowom Sikorskiego o prezydencie, że jest chamem. Czy tak rzecz widzi czołowy publicysta i tak ją stawia?
Czy serce Michalskiego bije równym rytmem z serduszkiem Tuska? Piszę serduszko, gdyż powszechną jest wiedza, że Tusk nie ma serca, a serduszko. Analizujmydalej - publicysta Michalski pozwala sobie w tym akapicie na uwagę o stabilizacji stanu emocjonalnego prezydenta.
Ta troska współbrzmi doskonale ze słowami Niesiołowskiego sprzed dwóch dni - prezydent „Potrzebuje kuracji, która doprowadzi jego system nerwowy do porządku".
Czy to pisze Cezary Michalski, czy też jego tekst przeredagował anonimowy adiustator z Czerskiej?
Czy Michalski podzielił los „demagoga” z placu, który trafił do pałacu? Wyjaśniam - Michalski jest autorem "Ćwiczeń z bezstronności" - przywoływał myśl - nie podaję kontekstu, gdyż myśl jest czytelna: „Ludzie inaczej myślą na placu, a inaczej w pałacu”. Gdy Michalski trafił do Dziennika, tak diametralnie zmieniła mu się optyka?
Zapytam wprost Michalskiego – czy widzi różnicę w stanie emocjonalnym prezydenta Kaczyńskiego i premiera Tuska? Często nabrzmiałe krwią żyłki na skroniach tego ostatniego, i mrużone wyłupiaste oczy nie powinny wystarczyć za „barometr” stanu emocjonalnego premiera? Co sądzi o stanie emocjonalnym marszałka Niesiołowskiego ? Nie dostrzega jak notorycznie wprowadza swoje emocje w stan podwyższony. A co sądzi o stanie emocjonalnym minister Pitery? A minister Kopacz, gdy gula pęczniejąca w gardle łamie jej głos? A co redaktor Michalski sądzi o stanie emocji marszałka Komorowskiego ? W tym przypadku wystarczy zwrócić uwagę na odcień czerwieni - czasami purpury - na marszałkowskim licu. Michalski uznał za konieczne podzielenie się swoją troską o stan emocjonalny prezydenta.
Michalski pisze:
„Wypowiadane w obecności szefa MSZ słowa prezydenta: "proszę zaprotokołować: potwierdził, że nie zna Rona Asmusa” albo „proszę zaprotokołować: odmawia odpowiedzi na pytanie, czy jest tłumaczem” to zachowanie nie w stylu urzędującego prezydenta RP, ale co najwyżej w stylu podrzędnego prokuratora czy milicjanta przesłuchujących ludzi na powiatowym komisariacie.”
Dlaczego redaktorze Michalski? Gdy sprawa jest sprawą rangi państwowej i zdaniem wielu politologów naturalnym krokiem po wstąpieniu do NATO jest zacieśnienie współpracy z Ameryką – w czasie gdy hartowana jest oś Berlin Moskwa - i gdy nie przeprowadzono lustracji, i gdy Platforma Obywatelska Sikorskiego „likwiduje” skutki likwidacji WSI, to właśnie w tym momencie styl protokołowania razi pana redaktora?
W kwestii stylu musimy oczywiście polegać na informatorze informatorów Dziennika - to nie jest stenogram przesłuchania, to są prawdopodobnie zebrane luźne strzępki rozmowy. I według Michalskiego styl jest niewłaściwy. Zapytam wprost – dlaczego Michalski wciska kit? Czy nie widzi, że używa języka Michnika? Damięcki z Olbrychskim mówili w telewizorze, że historycy IPN przypominają mu esbeków, a ich pytania przesłuchania esbeckie. Teraz tą drogą inwektyw podąża Michalski - prezydent przypomina mu milicjanta z powiatowego komisariatu.
Ponieważ tekst się wydłuża zbliżę się wielkim krokiem do końca – link do artykułu Michalskiego.
Bezstronny Michalski przywołuje Brzozowskiego –
„ jeden z najwybitniejszych intelektualistów polskiej lewicy, któremu zależało na lewicowych ideach sprawiedliwości społecznej, ale jeszcze bardziej zależało na Polsce, przed stu laty przestrzegał swoich radykalnych towarzyszy słowami: "niszczcie tylko to, co potrafilibyście zastąpić”.
Najpierw zapytam trochę demagogicznie. Co Michalski chciałby ocalić z III RP, a co zasługuje na ocalenia z PRL ? Ostatnio w centralnym punkcie swych zainteresowań stawiał urojoną przez siebie dominację Kościoła. Czy oślepł? Nie widzi, że wybory dla PO wygrała „Polska” Dody i Kingi Rusin? Wojewódzkiego i Majewskiego, że do domonacji Kościoła nigdy nie było tak daleko? Przypomina w tym Michnika, ktorego drogę wytyczała fobia, że Polska stanie sięCiemnogrodem - w jego widzeniu czym jest ciemnogród, a czym ksenofobia.
Michalski - autor wstępu do „Głosów wśród nocy” - czytał Brzozowskiego po łebkach. Zdaje się, że przyswoił sobie Brzozowskiego po aforyzmach. Strzela swoim artykułem w prezydenta, ale kulę przyniosła Michalskiemu Rzeczpospolita.
W dzisiejszym wydaniu „Erudycja znużenia” artykuł Michała Łuczewskiego jest poświęcony właśnie Michalskiemu i jego publicystyce.
Najpierw knockdown.
„Podczas gdy każde pokolenie polskiej inteligencji na zmianę oskarżało Brzozowskiego lub wzywało na swego świadka, dotąd nie zdarzyło się jednak, by wzywało go środowisko, dla którego sam Brzozowski jest oskarżeniem.”
następnie walcowanie Michalskiego na zimno
„Michalski z pewnością znalazłby wiele bliskich mu myśli u Brzozowskiego, ale nie u tego Brzozowskiego, którego komentuje; nie u Brzozowskiego piszącego „Głosy wśród nocy”. Przeciwnie. Dojrzały Brzozowski nie zgodziłby się z większością ocen autora, który na niego się powołuje. Jak bowiem twórca, który na ostatnich stronach „Pamiętnika” zapisywał: „człowiek jest niezrozumiałą zagadką bez Kościoła. Życie ludzkie jest szyderstwem i igraszką, jeżeli Kościoła nie ma”, mógłby odnaleźć się w słowach autora, który nie potrafi wyjść poza stwierdzenie, że Kościół jest „trudnym partnerem modernizacji”?”
potem demolka merytoryczna
„Michalski nie wychodzi poza poziom prywatnych porachunków, zapamiętanych tytułów i niezapamiętanych aforyzmów. Nie próbuje nawet zdawać sprawy z treści „Głosów wśród nocy”. Powołuje się na fragmenty, których nie ma, i przytacza myśli, których autor nie wypowiedział. Nie wie nic o mistrzach swego bohatera: Nietzschem, Przybyszewskim, Newmanie. Przy omawianiu każdego z nich popełnia kardynalne błędy.”
ocena warsztatu redaktora Michalskiego
„Brzozowski dbał, by wciąż do głosu dochodził wyłącznie sam autor, a nie nasze wyobrażenia o nim lub – co gorsza – my sami; Michalski dba tylko o to, by do głosu dochodził wyłącznie Michalski, a nie nasze wyobrażenia o nim lub – co gorsza – Brzozowski.”
I na koniec – to od czego zacząłem. Michalski pisze „PO-PiS obalił Polskę Rywina, ale sam nie zbudował żadnej”, ale sobie nie zadaje pytania: „Co zbudował Michalski i jego Dziennik? Co budują media?
Łuczewski pisze – polecam cały jego tekst:
„Najsmutniejszym paradoksem jest jednak fakt, że tekst, który nawołuje do tego, by w Polsce żyło się choć „trochę uczciwiej”, sam okazuje się paradygmatycznym przykładem intelektualnej nieuczciwości. Może właśnie dlatego modernizacja pozostaje dla nas niedościgłym ideałem, bo nie potrafimy rzetelnie robić tego, co do nas należy – i budujemy autostrady tak, jak piszemy eseje?”
Inne tematy w dziale Polityka