Słynny kardiochirurg oskarżony o przyjmowanie łapówek od pacjentów – czytam w Gazecie Wyborczej, raczej „osławiony” – czy dziennikarz nie rozróżnia „słynnego” od „osławionego”, chyba że doktor G. jest słynny w kręgu Czerskiej - równie słynny jak psycholog i pedofil w jednej osobie Samson, stosujący niekonwencjonalne metody wobec dziennikarskich dzieci – w GW można było przeczytać ckliwy artykuł.
Dziennik podaje garść szczegółów i trochę liczb -
- Despota, zastraszający, poniżający, a nawet bijący podwładnych
- Warszawscy śledczy zarzucili doktorowi Mirosławowi G., byłemu ordynatorowi w szpitalu MSWiA, popełnienie 42 przestępstw, głównie związanych z lobbingiem wobec podwładnych i przyjmowaniem łapówek od rodzin pacjentów
- 10 podwładnych kardiochirurga oskarżyło go o mobbing.
- Lekarze i pielęgniarki określili doktora G. jako "nie znoszącego sprzeciwu, który stworzył na oddziale atmosferę grozy, zastraszał i stresował personel".
Świadkowie: bił, zastraszał, wykorzystywał seksualnie
- Adam K., zeznał, że G. ciągle straszył swoich ludzi pozbawieniem premii i utratą pracy.
- podczas operacji uderzył ze złości kogoś w brzuch
- Personel był znieważany przy pacjentach
- Przypadki stosowania przemocy fizycznej wobec podwładnych potwierdziło kilku innych lekarzy - informuje TVP Info.
- Świadkowie zeznali, że wielu podwładnych doktora poddało się terrorowi, bo rozwój zawodowy lekarzy był całkowicie uzależniony od ich szefa.
- dyrektor Durlik: W tym czasie z kliniki odeszło około 100 osób"
- lekarz często sugerował wpłacanie różnych kwot "na oddział"
pacjent usłyszał od lekarza: "Proszę nie zapominać, że idzie pan na operację i może być różnie".
Rodziny pacjentów na opłacenie pobytu swych bliskich zaciągały pożyczki, sprzedawali działki.
A poniższy fragment należy zadedykować dziennikarzom Gazety Wyborczej piszącym o seksaferze zraszającymi (rniącymi) klawiatury komputerów krokodylimi łzami:
- przypadek kobiety, którą w 2003 roku lekarz miał molestować seksualnie, po tym jak przyniosła dla swojej matki materac przeciw odleżynom. "G. zażartował, że może razem wypróbujemy ten materac. Usiadł obok mnie i napierał całym ciałem. Włożył rękę pod spódnicę, próbując ją zadrzeć do góry (...), zaczął całować po szyi i dekolcie, chciał się dostać do piersi (...). Powiedziałam, że na zewnątrz czeka mój narzeczony i wtedy ze złością przerwał" - miała zeznać kobieta, której dane utajniono.
Tylko ten jeden aspekt działalności doktora G. powinien wystarczyć, by na długie lata pozbawić go wykonywania zawodu.
No, ale doktor G. to nie jest Lepper w gumiakach z odciskami na rękach i o cuchnącym oddechu .
Córkę pacjentki obmacywały dłonie wirtuoza (nie pamiętam czy to Pacewicz czy Stasinski zachwycał się ich delikatnością i precyzją z jaką potrafią operować).
Inne tematy w dziale Polityka