Bezczelnością, a dziś już bezczelnością haniebną i grubym nadużyciem, jest obciążanie określeniem „afera gruntowa” Andrzeja Leppera – który miał być i w istocie był ofiarą tej afery, spreparowanej specjalnie przeciwko niemu przez Jarosława Kaczyńskiego przy udziale podległych sobie ministrów i wszelkiej maści jawnych i tajnych służb łamiących prawo, fałszujących dokumenty i organizujących lewych świadków do przeprowadzenia prowokacji. Prowokacji nieudanej, w wyniku której rząd Kaczyńskiego upadł w hańbiącej, trwającej do dziś niesławie.
W tym wstępie pozornie nie ma punktów stycznych z osobami Kazimierza Kutza, Krzysztofa Kłopotowskiego i Marka Jurka - a jednak, w istocie zawiera się w nim sama istota problemu, o którym piszą Kutz, Kłopotowski i Jurek. Problemu moralności w polityce. W polskiej polityce.
Krzysztof Kłopotowski w rozległym eseju „Publicyści do piór, rodacy do rozumu”, pisze:
„Nie słuchajmy J. M. Rymkiewicza piszącego, że „to co nas podzieliło, to już się nie sklei”. Przeciwnie, czas na rozmowę obozu niepodległościowego i pragmatycznego, gdzie pierwszy ciąży ku PiS a drugi ku PO. Nie należy przytakiwać rozpadowi narodu, bo to grozi paraliżem państwa. W połowie następnej kadencji Sejmu trzeba będzie wyłonić większość rządową z obu partii, odsuwając polityków skompromitowanych. Kryzys gospodarczy może wymusić rząd jedności narodowej. Powinni pracować nad tym dziennikarze twarząc kompromisowy język i postawy, oby z udziałem Rafała Ziemkiewicza, najbardziej utalentowanego dzisiaj publicysty. Dialog zacznie ten, komu bardziej zależy na Polsce. Po tym poznamy suwerena.”
/pisownia oryginalna/
Kłopotowski popełnia błąd, lub świadomie przekłamuje rzeczywistość, lub ulega przyjętemu prawem kaduka niewłaściwemu określaniu obozów politycznych w Polsce na: niepodległościowy i pragmatyczny „gdzie pierwszy ciąży ku PiS a drugi ku PO”.
To kłamstwo – kłamstwo widoczne gołym okiem i utrwalające propagandową bzdurę.
Ku jakiejże niepodległości ma prowadzić nas ten obóz „niepodległościowy” Kaczyńskiego? Od czego mamy stać się uwolnieni, od czego niezależni i niepodlegli?
Śpiewanie „Ojczyznę wolną racz na zwrócić Panie” podczas spędów zwolenników Kaczyńskiego – ten przerażający w swojej tępocie symbol owych dążeń „niepodległościowych” obozu Kaczyńskiego – dowodzi nie tyle ciemnoty uczestników owego obozu, wspieranych demagogią niemoralnych propagandystów pisowskich w rodzaju Rymkiewicza – ile jest niezamierzonym, ale dobitnym, świadectwem niepodległości, wolności (w tym prawa do wygłaszania najbardziej absurdalnych poglądów i ocen) dzisiejszej Rzeczypospolitej Polskiej.
Kłopotowski ma świadomość klęski obozu Kaczyńskiego. Klęski i odrzucenia przez Polaków. I to ta świadomość podsuwa mu wizję uratowania owego „obozu niepodległościowego”, z którym Kłopotowski sympatyzuje, przed całkowitym zniknięciem. Ratunkiem ma być ewentualność połączenia w przyszłości dwóch obozów: PiS i PO, „niepodległościowego” i „pragmatycznego” w jeden wielki obóz „zgody narodowej”.
Dlatego doradza propisowskim publicystom, takim, jak Ziemkiewicz – przyjęcie nowego języka, zapoczątkowanie dialogu, rezygnację z pozycji wrogich wobec obozu” pragmatycznego”.
Nie wiem, czy Klopotowski pisząc ten swój tekst rozumie, że proponuje, ni mniej ni więcej, typowy dla obozu Kaczyńskiego zabieg pijarowski kolejnej „zmiany wizerunku”, pod którą to zmianą, jedynie zewnętrzną, pozorną, oszukańczą – przetrwać może PiS wraz z Kaczyńskim – tak samo, albo jeszcze bardziej, o ile to w ogóle możliwe, niemoralny i szkodzący współczesnej Polsce.
Tym, co spowodowało wstrząs po stronie owego obozu „niepodległościowego” ( pozostańmy dla potrzeb tego tekstu przy tej nazwie) – jest niewątpliwie wynik wyborów uzupełniających w Wałbrzychu. Wynik, w którym spośród trzech kandydatów bezpartyjnych, ale wspieranych przez różne partie i jednego kandydata występującego pod partyjnym szyldem PiS – ten ostatni zajął ostatnie miejsce. Nie przegrał minimalną różnicą głosów, nie zajął drugiego, ani nawet trzeciego miejsca. Był ostatni, zdobywając w całym stukilkudziesięciotysięcznym mieście poparcie raptem 2008 osób.
I co ważniejsze – przegrał mimo, a może na skutek, osobistego zaangażowania się w jego kampanię samego Kaczyńskiego, który wraz ze swoją świtą zjechał do Wałbrzycha agitować.
A zjechał, bo był pewien wygranej - podobnie, jak w roku 2007 po sprowokowaniu „afery gruntowej”, tak i w Wałbrzychu po wykryciu i nagłośnieniu fałszerstwa wyborczego, dokonanego przez lokalnych działaczy PO. Przegrał, bo ponownie przekroczył granice etyczne obciążając winą za machlojki paru drobnych cwaniaków – cały obóz „pragmatyczny”, całą PO. Niepomny świństw, afer, przekrętów, spraw kryminalnych, którymi znaczony był krótki okres jego własnych rządów.
Marek Jurek w tekście „Wałbrzyskie memento” – nawołuje: „Jeśli dziś nie będziemy przygotowywać zmiany – jutro cała Polska może wyglądać jak Wałbrzych.”
I dodaje „Nie twierdzę, że uczciwość przestała być rzeczą ważną – nie stała się jednak rozstrzygającą.”
Ależ pobłądził nasz kreujący się na sumienie moralne prawicy eks marszałek!
To właśnie uczciwość stała się w Wałbrzychu rzeczą rozstrzygającą, a stała się rozstrzygająca dlatego, że jest rzeczą dla Polaków ważną.
Wałbrzyszanie nie ulegli kaczyńskiej propagandzie, pijarowi, nie chcą owej „zmiany moralnej, która jest Polsce potrzebna” i którą według Jurka ma być „ nie rewolucja złości, ale kontrrewolucja zasad, kontrrewolucja odpowiedzialności”.
Wałbrzyszanie wybrali najlepszego z najlepszych, człowieka znanego w Wałbrzychu, cieszącego się powszechnym szacunkiem i nieskazitelnego. Czyż trzeba lepszych dowodów na zasady moralne i odpowiedzialność?
Co się Markowi Jurkowi w tym wyborze nie podoba?
Że nie wygrał gorszy kandydat PiS?
Przecież za gorszego uznał go nawet sam Kaczyński, tłumacząc klęskę wałbrzyską złym wyborem kandydata przez lokalne władze PiS.
Dlaczego więc jutro cala Polska nie miałaby wyglądać jak Wałbrzych?
Pokrętność moralna Marka Jurka, nieuczciwość tego wywodu, obrażającego mieszkańców Wałbrzycha i wybranego nowego prezydenta miasta, ten faryzejski krzyk, pełen obłudy i hipokryzji – to dramatyczny problem polskiej prawicy. Prawicy, która ma do wyboru albo własne, kanapowe ugrupowania, tradycyjnie skłócone i rozdarte pomiędzy szczegóły ideologiczne, podporządkowane interesom personalnym swoich przywódców – albo zasilenie PiS, partii wyrosłej na gruncie lewicy postPZPRowskiej, socjalizującej, ale umiejętnie lawirującej katolicyzmem i ową jakże chwytliwą dla elektoratu mało świadomego i pozbawionego możliwości realnej oceny, „walką o niepodległość Ojczyzny”.
I o ten elektorat idzie gra. O elektorat mamiony wizjami odległymi od prawdy, karmiony papką przepełnionej nienawiścią propagandy, niedokształcony i łatwy do sterowania. O ten „ciemny lud”, który „to kupi” – kupi, sterowany przez bezwzględnych aparatczyków, funkcjonariuszy partyjnych, zawodowych propagandystów, a nawet agenturę dawnych służb, tu i ówdzie aktywizującą się, szczególnie w okresie wyborów.
O ich głos w urnie, dający wybrańcom korzyści, o jakich ci, którzy głosują, nawet pomarzyć nie mogą. O ten glos, który pozwoli pożywić się przy pańskim stole Kaczyńskiego jego apologetom, piewcom genialności swojego wodza, fałszywym prorokom, niespełnionym naukowcom, namaszczonym na wieszczów IV RP poetom, agresywnym publicystom, kiepskim artystom i wszelkiej maści cwanym miernotom.
I każdy, kto obnaży ten świat hipokryzji, kłamstwa, obłudy, ciemnoty, odziedziczonej po komunie mentalności, kto przedstawi inny świat, rzeczywistej pracy, sukcesów, otwartości, normalności – będzie brutalnie, bezwzględnie, atakowany z całą mocą nienawiści i chamstwa.
Jak człowiek z doświadczeniem swoich ponad osiemdziesięciu lat, z przeszłością i bagażem pozwalającym na trzeźwą , krytyczną i samokrytyczną ocenę, artysta z umysłem jasnym i nieskrępowanym, wsparty światową rangą swoich dzieł, któremu wciąż się chce tworzyć i realizować własną wizję Polski, wolną od fałszu skrywanej pod zabiegami „zmiany wizerunku” niemoralności.
Spójrzcie na blog Kazimierza Kutza. Przeczytajcie, co pisze. Zobaczcie tę rzekę pisowskiej plugawości pod jego tekstami i odpowiedzcie sobie na pytanie – jeśli to, co pisze Kutz jest rozpoczęciem dialogu, wymarzonego przez Kłopotowskiego – to z kim ten dialog można prowadzić? Patrząc na te komentarze, o jakiej i czyjej zmianie moralnej mówi Marek Jurek?
Pod blogiem Kutza, jak sam Kutz zauważa, powstaje dokument czasów, postaw, obrazujący rzeczywistość. Obraz świata „obozu niepodległościowego” PiS, samowykluczającego się ze współczesnej Polski. Świata, z którym niemożliwy jest jakikolwiek dialog. Świata, który nigdy nie zrozumie, a jeśli zrozumie, to odrzuci, przesłanie Kutza zawarte w tym prostym zdaniu:
„Każdy człowiek może napisać jeden piękny wiersz w życiu, to znaczy taki, który czytelnika rozpromieni.”
http://klopotowski.salon24.pl/
http://marekjurek.salon24.pl/332370,walbrzyskie-memento
http://kutz.kazimierz.salon24.pl/
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka