Zbyt długo trwa tolerowanie sprowadzania przez Kaczyńskiego polskiej polityki do poziomu być może dostatecznie dobrego dla republik Związku Radzieckiego i tamtejszej demokracji w ubiegłym wieku – ale z pewnością rażąco niedostosowanego do współczesnej Polski.
Zbyt długo trwa ku oburzeniu większości Polaków tolerancja dla łamania prawa przez Kaczyńskiego i jego ludzi. Poziom chamstwa, tak, chamstwa, czas nazywać rzeczy po imieniu, agresji i… po prostu tumaństwa, które poczuło się uprawnione do prezentowania swojej aroganckiej ignorancji – budzi sprzeciw Polaków.
Czas wskazać właściwe miejsce w szeregu ludziom, których aspiracje do władzy są niewspółmiernie wysokie do ich możliwości intelektualnych, a rażące braki etyczne wykluczają ich z grona osób posiadających prawo prezentowania opinii i oceny innych.
Kaczyński od momentu utraty swojej władzy i wpływu na polską politykę – czyli od 10 kwietnia 2010 roku, robi wszystko, co możliwe, żeby tylko zrównaćsię z premierem Tuskiem lub prezydentem Komorowskim,
Dość tego udawania, ze Kaczyński to taki sam polityk, a może nawet lepszy od Palikota czy Napieralskiego. Nie jest lepszy. Jest gorszy. Jest zarozumialcem z przerostem ego, którego wiedza o Polsce jest żadna. Propozycje odnoszące się do innych polityków obraźliwe, świadczące o zachwianiu równowagi między postrzeganiem rzeczywistości a jej wyobrażaniem sobie.
Kaczyński nie jest partnerem do rozmowy dla nikogo.
Nie tylko dla ludzi, którzy aspirują do wpływania na polskie życie, ale nawet dla swoich goryli, których wiedza o Polsce – idę o zakład - jest większa od wiedzy Kaczyńskiego.
Każdy, kto godzi się na wymianę poglądów z Kaczyńskim – godzi się na stratę, robi fatalny interes, bo za swoje wartościowe poglądy otrzyma od Kaczyńskiego bezwartościowy worek komunałów, banałów a i to powtórzonych z błędami i nieudolną polszczyzną.
Nie opłaca się skórka za wyprawkę.
Każda rozmowa, z kimkolwiek jest nobilitująca dla Kaczyńskiego i ściągająca rozmówcę w dół, do poziomu Kaczyńskiego.
Wystarczy przejrzeć uważnie ostatni występ Kaczyńskiego, gdzie dwójka dziennikarzy przerastała Kaczyńskiego wiedzą, inteligencją, widzeniem polskich problemów - na tle których Kaczyński wyszedł na zarozumiałego, pełnego kompleksów związanych z Donaldem Tuskiem, przepelnionego manią własnej wielkości – niemądrego bufona, z którego dzisiaj śmieje się cała Polska.
Rozumiem prośby ratowania Kaczyńskiego poprzez szukanie możliwości debaty z premierem Tuskiem. Rozumiem, że życzliwi Kaczyńskiemu ludzie, chcą w ten sposób mu pomóc a przy okazji sobie zapewnić wyższą pozycję w rankingach zawodowych.
Rozumiem ich intencje – oni mają świadomość tego wszystkiego, co napisałam powyżej i wiedzą doskonale, że taka „debata”, nawet merytorycznie przegrana przez Kaczyńskiego – jednak mu pomoże - podnosząc go, nadając mu rangę, czyniąc go ważnym politykiem – tym, z którym nawet Tusk jednak uznał za właściwe rozmawiać. A to jest właśnie teraz dla Kaczyńskiego najważniejsze – uchodzić za kogoś, kto coś może, jest ważny, liczy się – bo pozwoli mu utrzymać przy sobie kurczący się elektorat.
Być może marność postaci politycznej, jaką jest Kaczyński przydaje się politycznie Donaldowi Tuskowi do wykazywania różnic między tym, co jest w polskiej polityce wartościowe a co jest byle jakie i wartości nie ma. Być może ważny jest fakt, że lepiej, jeśli elektorat PiS nie zasili SLD.
Ale dla Polaków takie stanowisko i nieustające nobilitowanie miernot jest po prostu obrażające i nie do przyjęcia.
Dlatego żadnych debat z Kaczyńskim na wymyślanych przez niego obraźliwych dla nas, dla POLAKÓW, warunkach!
Jeśli chce się pokazać – to na zasadach zaakceptowanych przez pozostałych uczestników debaty przedwyborczej i na takich samych prawach, jak wszyscy.
Jarosław Kaczyński nie jest nikim ważniejszym w polskiej polityce niż Janusz Palikot!
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka