Między zniechęceniem małych karzełków, biegających od partii do partii ze swoimi dziełkami w łapkach, w nadziei na osobistą karierkę i zawsze obstawiających pechowo zwycięzcę – a zawodowymi propagandystami używającymi z nieustającym optymizmem i wiarą w zwycięstwo wielkich kwantyfikatorów do małych spraw – nie ma w istocie różnicy.
Jedni i drudzy pracują.
Przede wszystkim dla siebie, następnie dla swoich chwilowych, lub stałych mocodawców, potem na rzecz ugrupowań, w których pokładają swoje nadzieje a dopiero na końcu jest interes Polski, jeśli w ogóle jest.
Odwrotnie do interesu prezentowana jest sfera ideologiczna – tu zawsze zaczyna się od Polski i schodzi do pozycji osobistej jednak pokazywanej nie jako interes a poświęcenie i służbę Ojczyźnie.
Gdy czytałam dzisiejszy popis Jarosława Kaczyńskiego na jego blogu i zamieszczony tam list Jana Zahradila Przewodniczącego Grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w Parlamencie Europejskim, małego, nieliczącego się ugrupowania, którego członkiem jest PiS – z rozbawieniem zastanawiałam się, kto Kaczyńskiemu podsuwa takie głupie pomysły.
List Zahradila dowodzi, jak ważnym politykiem dla Europy, dla szefów ugrupowań politycznych w Parlamencie Europejskim jest… Donald Tusk.
List Zahradila datowany 10 września i jego treść wskazują, że przemówienie Donalda Tuska na wewnętrznej, programowej konwencji Platformy Obywatelskiej, wygłoszone w godzinach popołudniowych 10 września, było nie tylko uważnie wysłuchane, nie tylko starannie natychmiast przetłumaczone, ale wywołało tak szybką reakcję, że w tym samym dniu został sporządzony list przesłany przez Zahradila do… Jarosława Kaczyńskiego.
Jakby Zahradil nie miał odwagi swojego sprzeciwu przesłać premierowi Donaldowi Tuskowi i zadowala się przesłaniem go Kaczyńskiemu – w myśl zasady: napisałem, a ty rób z tym, co chcesz.
Mogę przyjąć, że Kaczyński zna doskonale własny elektorat i wie, że nikt tam nie będzie się zastanawiać ani nad wynikającą z tej sytuacji zabawną konstrukcją zależności w hierarchii politycznej Parlamentu Europejskiego, ani tym bardziej nie będzie rozważać rzeczywistego sensu tego listu. Kaczyński rzuca więc swojemu elektoratowi kość: „Patrzcie, jaki ten Tusk jest zły!”
No, ale elektorat Kaczyńskiego już dawno ma wpojone w głowy, że „ten Tusk” jest zły.
Po co więc właśnie dzisiaj ta publikacja ani zaszczytu, ani splendoru, ani uznania Kaczyńskiemu nie przynosząca?
Po co podpiera się Kaczyński listem nikomu nieznanego polityka bez żadnego znaczenia, którego pozycja pogłębia jeszcze przepaść między Kaczyńskim a Tuskiem?
Sprawa jest dość prosta i banalnie prymitywna.
Wcale nie chodzi o Donalda Tuska.
Kaczyński próbuje przyćmić sukces, wielki sukces Pana Prezydenta Bronisława Komorowskiego, którego świetne przemówienie - jest szeroko opisywane i omawiane w europejskich mediach..
„Chcemy Unii Europejskiej otwartej i solidarnej”
Przemówienie wielokrotnie przerywane oklaskami i zakończone owacją na stojąco.
Więc ja się pytam, Panie Kaczyński, czy nasi europarlamentarzyści z PiS też bili brawa na stojąco Prezydentowi Polski?
A Pan, Panie Janie Zahradil - czy czuje się Pan obrażonym, jako zagraniczny przyjaciel Polski przez Donalda Tuska, jak twierdzi Jarosław Kaczyński - czy wręcz przeciwnie - bił Pan dzisiaj w Parlamencie Europejskim brawo na stojąco Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej Bronisławowi Komorowskiemu – jak na zagranicznego przyjaciela Polski przystało?
http://jaroslawkaczynski.salon24.pl/342225,donald-tusk-obraza-przyjaciol-polski
http://biznes.onet.pl/owacja-na-stojaco-po-wystapieniu-prezydenta-w-pe,18515,4847454,1,news-detal
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka