Wbrew temu, co sądzi większość blogerów Salonu24 warto słuchać radia TOK FM. Audycje prowadzi tam pierwsza dama lewicowo-liberalnego dziennikarstwa - Janina Paradowska. Pani redaktor przemawia zawsze dostojnie, aktorsko wymodelowanym tonem naprowadza słuchaczy na właściwe tory rozumowania. A przecież dziś taki drogowskaz jest widowni bardzo potrzebny, bo po ostatnich wydarzeniach jest co tłumaczyć zdezorientowanym ludziom.
Wczoraj, jeszcze przed opublikowaniem stenogramów z feralnego lotu do Smoleńska, pani redaktor wygłosiła trzy, kluczowe dla zrozumienia całej sprawy, tezy. Wybaczą Państwo brak wiernych cytatów, ale słuchałem audycji z wypiekami na twarzy i ze względu na wysoki poziom napięcia emocjonalnego nie mogłem utrzymać długopisu w dłoni. Tak więc, cytuję z pamięci. Po pierwsze wyprawa prezydenta Kaczyńskiego była nieprzygotowana, po drugie była motywowana politycznie i służyła podkreśleniu roli konkurującego z premierem prezydenta oraz, po trzecie, VIP-owski skład delegacji był oczywistym źródłem nacisków na pilotów. Pani Paradowska dodała jeszcze, że wie o tym wszystkim już od trzeciego dnia po katastrofie.
Niestety, prowadząca audycję nie rozwinęła swoich głębokich przemyśleń, bo o godzinie 9 czekał już na swoją kolej redaktor Mosz z grupą wybitnych ekspertów. Pozostał zatem wielki niedosyt, który sprowokował mnie do własnych przemyśleń. Pierwsza teza redaktor o „nieprzygotowaniu” wizyty wprawiła mnie w duże zakłopotanie. Z własnego doświadczenia wiem, że jeśli ktoś jest „nieprzygotowany” do podróży to albo zapomniał paszportu i pieniędzy albo też bielizny czy kąpielówek na zmianę. Z przebiegu lotu jednak to nie wynikało. Prezydent mógł być również „nieprzygotowany” do uroczystości, bo na przykład nie napisał okolicznościowego wystąpienia. To również nie jest prawdą, bo już w dniu katastrofy w mediach pojawił się tekst przemówienia prezydenta, które miał wygłosić w Katyniu. „Nieprzygotowanie” mogło odnosić się również do samolotu, który nie przeszedł przeglądu technicznego i był niesprawny do lotu. To również fałszywy trop, bo jak podają wiarygodne źródła, samolot przeszedł gruntowny przegląd techniczny. Zresztą, za stan techniczny samolotu i „przygotowanie” wizyty odpowiada Ministerstwo Obrony Narodowej, więc zaniedbania można zarzucić tylko obozowi rządowemu. Reasumując, nie udało mi się rozszyfrować pierwszej tezy redaktor Paradowskiej.
Drugą kwestią jest polityczny charakter wizyty i próba konkurowania z premierem Tuskiem. Zawsze wydawało mi się, że obowiązkiem prezydenta kraju jest uczestniczenie w ważnych wydarzeniach rocznicowych. Redaktor Paradowska wstaje codziennie rano, aby prowadzić swoje audycje i szerzyć oświatę wśród słuchaczy radia TOK FM, bo po prostu jej za to płacą. Nie można przecież powiedzieć, że jej postępowanie to tylko próba konkurowania z redaktorem Żakowskim, choć zapewne taki element również występuje. Dlatego też, trudno zrozumieć, dlaczego prezydent miał nie polecieć do Katynia. Co ciekawe, Lechowi Kaczyńskiemu i jego żonie towarzyszyły 94 osoby, wśród których było kierownictwo armii i wysoko postawione persony ze wszystkich partii politycznych, w tym marszałek Senatu z Platformy Obywatelskiej. Dlaczego te osoby miałyby wspierać „pisowskiego” prezydenta w konkurowaniu z premierem Tuskiem. Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie.
I wreszcie, kwestia nacisków na pilotów. Tutaj redaktor Paradowska po prostu nie miała szczęścia, bo ujawnione stenogramy wskazują, ze prezydent mógł co najwyżej decydować na które lotnisko zapasowe ma polecieć samolot. Widać, że szef protokołu zachowuje pasywną postawę wobec pilotów i przyjmuje do wiadomości wygłaszane tonem oznajmującym zamiary pierwszego pilota. Pozostaje jeszcze kwestia samej obecności na pokładzie VIPów, którzy na zasadzie reakcji parapsychologicznej, bądź telepatycznej mieli wpływać na decyzje pilotów. Zwróćmy uwagę, ze może być coś na rzeczy, jednak dotyczy to każdego lotu z udziałem ważnych osób naszego życia publicznego. Osobiście na miejscu redaktor Paradowskiej unikałbym lotów samolotem. Możemy sobie wyobrazić zdenerwowanie pilotów, kiedy jej osoba zostałaby zauważona na pokładzie. Jakie wtedy cyrki wykonywałaby załoga, aby przypodobać się takiej personie. W końcu pani redaktor to wybitna dziennikarka, a nie wyśmiewany przez wykształconą młodzież mlaskacz i Kaczor.
Niestety, tezy Janiny Paradowskiej pozostają dla mnie wciąż niezrozumiałe. Zapewne wynika to z mojego niewyrobienia politycznego. Może ktoś potrafiłby mi pomóc? Naprawdę, jestem w potrzebie.
Jestem finansistą, który stara się nie zapominać o historii, psychologii, polityce i poezji...
"Bo kto nie kochał kraju żadnego i nie żył chociaż przez chwilę jego ognia drżeniem, chociaż i w dniu potopu w tę miłość nie wierzył, to temu żadna ziemia nie będzie zbawieniem"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka