Obecnie (początek II kwartału br.) Łódź liczy 717 tys. mieszkańców. Tak więc, jeżeli spadek ludności tego miasta utrzyma się na obecnym tempie, to już pod koniec 2015 roku wspomniana miejscowość dobije do 700 000 (i oczywiście nadal będzie spadać), czyli do poziomu z końca lat 50. W 1988 r. Łódź liczyła ponad 854 tys. mieszkańców i od tamtego czasu notuje coroczny spadek. Czyli w przeciągu 25 lat ubyło tam niemal 140 tys. osób.
Oczywiście ktoś może powiedzieć, że istnieje takie dosyć powszechne zjawisko notowane w wielu miejscach na świecie, czyli suburbanizacja - częściowe osiedlanie się ludności miejskiej na przyległych terenach podmiejskich. W powyższym przypadku mówilibyśmy o aglomeracji łódzkiej, czyli Łódź + powiat wschodni łódzki, pabianicki oraz zgierski. Tyle, że statystyki podłódzkich gmin nie notują w większości przypadków jakiegoś znacznego wzrostu liczby ludności. Mało tego, takie Pabianice (największe miasto sąsiadujące z Łodzią) miały w połowie lat 90. 76 tys. mieszk., a obecnie jest to 67 tys.
Owszem, na pewno część osób z Łodzi zamieszkało w aglomeracji łódzkiej już poza granicami samej Łodzi, ale bilans migracji takich osób nie przekroczył dosłownie kilku tysięcy dusz. Tak więc, około 130 tys. os. wyparowało bezpowrotnie z Łodzi. Chyba nie można wskazać lepszego przykładu depopulacji Polski niż Łódź, przynajmniej jeżeli chodzi o duże miasta.
P.S. To już gdybanie, dlatego daję w post scriptum, ale jeżeli ten trend utrzyma się, to w okolicach 2033 roku Łódź będzie 600-tysięcznym miastem.
Inne tematy w dziale Polityka