Gdy gdzieś w Europie, zwłaszcza Zachodniej i Północnej, wybucha trwoga, Polacy chętnie przyłączają się do niej. Oczywiście wydarzenia zwykle są oglądane i czasem komentowane we wszystkich krajach, ale z taką ilością pomysłów co począć, to ze świecą szukać poza Polską (i ewentualnie kraju, który dotyka dana sprawa).
Polacy nie mają zrozumienia dla danych spraw, a wtryniają się w nie jakby dotyczyły ich osobiście. Patrzą z takiego nadwiślańskiego punktu widzenia i nie wiedzą, że w Europie Zachodniej i Północnej wszystko funkcjonuje nieco inaczej. Nie ma tam takiego problemu bezrobocia, za to w związku z intensywnym rozwinięciem często zaglądał problem braku rąk do pracy. Więc sprowadzano imigrantów. Zjawisko imigracji Polaków i innych nacji środkowoeuropejskich jest zjawiskiem stosunkowo nowym. A przecież te wszystkie kraje starej UE nie mogły czekać przez całe dekady na Polaków z założonymi rękami, aż im gospodarka zastopuje, tylko skądś musiały brać ręce do pracy.
Jakieś rozruchy czasem tu i ówdzie to dla tych krajów stosunkowo niski koszt. No ale oczywiście Polacy znają się lepiej. Jednocześnie swoje mądrości piszą z kraju nad Wisłą, który ma żenujący poziom traktowania obywatela i praw pracowniczych, wyludnia się, ma niemal zerowy rozwój i który lada moment może stać się całkowitym zaściankiem gospodarczym Europy - i bynajmniej nie pomoże w tym, że z różnych krajów zjadą się kibice pooglądać piłkę nożną.
Jednocześnie powstają pocieszne teoryjki jakoby ,,zalanie" imigrantami tamtych krajów miało skutkować w przyszłości przelewaniem się ich do Polski haha. No tak, setki tysięcy ludzi na świecie nie marzy o niczym innym tylko żeby zamieszkać w kraju nad Wisłą.
Polacy w XIX wieku zasłynęli jako bojownicy ,,o wolność naszą i waszą". Niektórzy poeci rozpisywali się nawet o Polsce, jako mesjaszu narodów. Jednak teraz nie ma XIX wieku. I naprawdę, nikt nie potrzebuje - jak to inni określają - porad co najmniej ksenofobicznych z postkomunistycznego państwa w Europie... Wschodniej. Ale może ja mam jakąś nieco inną mentalność. Bardziej interesuje mnie kiedy kupię ten najnowszy model BMW, które przejechało koło mnie, a nie to ile minąłem dzisiaj Arabów czy przedstawicieli innej nacji.
Porady Polaków są o tyle cyniczne, że ludzie którzy zwykle negują prawo innych do osiedlenia się w jakimś innym kraju (bo przecież nie mówimy o Polsce), bo ,,się nie integrują" cokolwiek miałoby to oznaczać, sami na emigracji wcinaliby np. bigos czy karpia aż uszy by im się trzęsły i jakoś nie widzą tu dysonansu. Mało tego, zwykle te same osoby są znawcami wszystkich zagadnień społecznych i na ogół jeszcze krajom z których ludzie emigrują, odbierają prawo do własnej demokracji ,,bo nie nadają się demokracji".
Przy tych wszystkich wzmożonych moralnie dyskusjach, często zapomina się wspomnienia choćby o tym, że HQ Frontexu znajduje się nigdzie indziej, a w Warszawie, ale to tak na marginiesie. Ale za to jest multum innej wiedzy np. jak ukrócać wsparcie od państwa, dodatki dla matek itd. pisząc to z kraju, gdzie nowa rodzina może liczyć co najwyżej na jednorazowe 1000 zł becikowego (żal) i gdzie wskaźnik dzietności należy do najniższych na świecie.
Już szkoda wspominać, że przy okazji podnoszą się głosy antymuzułmańskie. Za co tak Polacy nie lubią muzułmanów? Za to, że trochę Polaków zginęło w Afganistanie i Iraku, bo przecież tylko tubylcy mają prawo umierać, a Polacy mają zostać uniewinnieni za bezpardonowe zabijanie cywili? Ale spójrzmy bliżej. Jednym z najbliższych Polsce krajów muzułmańskich jest Turcja. To może Polacy mają coś do Turków? Za to, że ci generalnie pozytywnie myślą o Polsce? Za to, że nigdy nie uznali zaborów? A może za to, że pozwalali osiedlać się u siebie popowstańczym emigrantom?
A może po prostu Polacy zajmując się nieswoimi problemikami chcą zabić myśli o swojej własnej skrzeczącej ponuro rzeczywistosći? Szarych realiach rozpadających się kamienic i blokowisk, pracowaniu od rana do wieczora za dwa tysiące i braku widocznych perspektyw w kraju z ogarniętego totalną stagnacją?
Polacy proponują często rozwiązania, które w danych krajach są proponowane najczęściej jedynie przez radykałów. Tylko czy radykałowie w przypadku dojścia do władzy, skończyliby na wywalaniu ludności pochodzenia nieuropejskiego? Proponuję sobie tu zobaczyć teksty np. BNP (British National Party), czy NPD (Nationaldemokratische Partei Deutschlands) . A przecież jednym z największych beneficjentów otwartych granic pod względem ruchów ludności, są właśnie Polacy.
To czego życzę rodakom, to mniej zajmowania się czyimiś sprawami, a więcej swoimi. Inne kraje o których rzekomych ,,wielkich problemach" się wspomina generalnie doskonale sobie radzą i ich bolączki są niczym w porównaniu z problemami jakie piętrzą się przed krajem nad Wisłą.
Inne tematy w dziale Polityka