Terminus
Jeszcze kiedyś tam dojadę,
Przez wymarzone polskie pola,
Które zarzucą mi Ojczyzny zdradę,
Bom Ją zostawił w mocy potwora.
Dla wątpliwej kontestacji,
Ze strachu przed klęską,
Na przekór własnych racji,
Ze słabością niemęską.
Jezioro błękitne i czyste,
Nad nim sosna raniona,
Nic temu nie dorówna,
Chyba że pamięć skona.
Wszystkim Riwierom na przekór,
Ten w pamięci pejzaż milczący,
Zdobiony w barwach Czterech Pór,
Świadomy siebie i drżący.
Smak Bałtyku na ustach,
Białe okręty na redzie,
A tam dalej: pustka nie pustka
I w nią ma dusza mnie wiedzie.
Po słowiańsku wódka pita
Pod zapach wodorostów,
Pod stopami piach zgrzytał
I czułem, ze żyję - po prostu.
Tatry w kołdrach chmur całe,
Gdzie niosły echa ech,
gdzie chicagowscy górale
Intonowali dziki śpiew.
Oddech, jak kolejowa para,
Tam, gdy szedłem po ścianie,
Każdy mięsień się starał
Nie skończyć w „mokrej plamie”.
To jest ta miłość - zdradzona,
Miłość raniona porzuceniem.
Kwiatów nie przyjmie, jak Ona,
lecz pochyli się nad zbiegiem,
Co wraca na gotowe,
Gdy już z klęczek wstanie,
Oddając hołd Narodowi,
Na zawsze z Nim zostanie.
Pierwsza Nagroda w konkursie na najlepsze opowiadanie o Powstaniu Warszawskim organizowane przez salon24.pl za 2014 rok
Zapraszam na mój blog:
https://robertzjamajkisite.wordpress.com/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura