Piątek wieczór. Okolice knajp studenckich. Hordy podpitych dzieciaków przelewają się ulicami. Któryś przechodząc obok jakiegoś malucha łamie lusterko. Kumple śmieją się w niebogłosy. Parki pełne obściskujących się par. Od wszystkich ciągnie zapach alkocholu. Paru łysych nawala się z jakimiś przechodniami. Ledwie trzymają się na nogach.
Mały sklep w nienajgorszej dzielnicy dużego miasta. Grupka panów jak codzień stoi chwiejnie z butelkami przytrzymując się powietrza i siebie nawzajem. Obrzucają komplementami przechodzące niepewnie obok kobiety. Przyjemny, wieczorny zaduch. Zapewne nic o tym nie wiedzą. Jutro przyjdą znowu.
Autobus nocny, piąta rano. Koleś około 40 wymiotuje w ostatnim rzędzie siedzeń. Nikt się specjalnie nie przejmuje, tylko odsuwają się żeby się smrodem nie zarazić. Ktoś w końcu mówi kierowcy i kolo wylatuje. Smród zostaje.
Płacz na ulicy. Podpity tatuś wlecze się gdzieś ciągnięty przez kilkuletniego synka. Mały szarpie ojca za rękaw płacząc "proszę tatko, błagam". Tatko nie słucha. W którymś momencie odwija się i wali dziecko prosto w twarz. Kiedy schodzę na dół, nikogo już nie ma. Za dziesięć lat ten mały też będzie pił.
Sklep na wsi po porannej mszy. Panowie wychodzą obładowani, część pije od razu, na miejscu. Starszy dziadek po długiej hospitalizacji nie słyszy, więc musi pokazywać na migi. Wszyscy rechocą z byle powodu. Sielanka.
Imieniny u cioci. Wszyscy pijani albo podpici. Dziewczynka musiała tu przyjść, bo ciocia się będzie gniewać. Jakiś wujek zaczyna ją obmacywać i coś tam bełkoce. Dziewczynka nie wie o co mu chodzi ale bardzo chciałaby już iść. Mama jest daleko, w kuchni.
Imprezka na technologi drewna. Studenci się bawią. Podpita dziewczyna tańczy na stole. Ma na oko 19-20 lat. Jeszcze w zeszłym roku nie piła i była wzorową uczennicą. Jeszcze dzisiaj zrobi na stole striptiz a potem paru kolegów ją przeleci. Studiów nigdy nie skończy, ale męża złapie.
Nienawidzę ich. Nienawidzę tych wszystkich podpitych wójków, cioć, sąsiadów, panów z pod sklepu. Zawsze kiedy ich widzę trzęsie mną bezsilna złość. Kiedy taki obejmuje mnie na ulicy i żebrze o drobne mam ochotę odwinąć się i rozkwasić mu twarz. A potem kopać go tak długo aż mu wszystko w środku popęka.
Nie wydobyłem się z marginesu. W rodzinie nie było alkoholików. W tym kraju wszyscy piją. Profesor, który mnie uczył logiki potrafił na imprezie założyć nogami reklamówkę na głowę. Moi najlepsi kumple potrafili tydzień w tydzień tak się schlać, że przelewali się przez ręce jak masło. Szef przychodził do roboty "po jednym, bo upał".
Słyszałem taką opinię, że Polacy nie potrafią się bawić bez alkoholu. To bzdura. Nie potrafią się bawić wcale. Potrafią wypić ale to wcale nie jest zabawne. Dlatego wybaczcie mi, że nie pojechałem na imprezę do Nicponia. Ale wiedziałem co będzie. Zdaję sobie strawę, że impreza była świetna i wszyscy doskonale się bawili. Że powstały z niej teksty literackie jakich ja nigdy nie napiszę. Ale nie potrafię. Nienawiść jest silniejsza ode mnie.
Dlatego uważajcie, kiedy zaczynacie mnie straszyć wizją prawa szariatu w Polsce. Bo wtedy przypominam sobie, że tam nigdy nie widziałem pijanego na ulicy. Całe przerażenie mija. Arabowie nie piją? Oczywiście że piją. Ale się nie upijają. W krajach Arabskich nawet bogobojni chrześcijanie się nie upijają, bo im wstyd przed sąsiadami. Upijają się tylko zagraniczni dziennikarze ale oni spędzają czas w hotelach.
Czy ja mówię, że nie piję? Oczywiście że piję. Szklankę albo dwie. W Irlandii czy Szkocji musiałem przecież pokazać towarzystwu co to znaczy wypić. I że jak się chce, to można i wymieszać. I że tylko Polacy potrafią wypić piwo z wódką. I ustać na nogach. Pijaństwo to nasz wielki narodowy obowiązek.
W tym kraju wszyscy piją. Jeśli kiedyś jednak stąd wyjadę to tylko dlatego.
ps. wybaczcie jeśli nie będę odpowiadał na komentarze
{jednak niezbędne komentarze}
Panie Yuhmo - historie są prawdziwe, chociaż większość nie jest moja. Mam ich więcej. Jedno z moich najbliższych przyjaciół wychowało się w domu alkoholików. Ludzie sobie nawet nie wyobrażają, co to może znaczyć. Chłopczyk dostał od mamy króliczka. Przez kilka miesięcy codziennie go karmił, mył i suszył sałatę, czyścił. Któregoś dnia po powrocie ze szkoły znalazł króliczka w kuchni. Wypatroszony króliczek leżał na stole, bo tatuś chciał coś zjeść a akurat nic innego nie było pod ręką.
Jakbym był Kapuścińskim to bym to pewnie opisał jak trzeba. Ale inaczej nie potrafię. Wujek w końcu nic nie zrobił, tylko się przytulał. Profesor jest z Warszawy ale nazwiska nie podam, bo go szanuję. Historia z chłopcem nie odbyła się koło mojego domu, sąsiedzi nie zareagowali. Ale opowiedziałem je jakbym tam był, bo one we mnie siedzą. Wyznaczają mi pewien horyzont.
Niemniej odniósł pan mylne wrażenie. Ja nie nawołuję do nienawiści do pijących. Ja się jej wstydzę. To jest tekst o niej i o mnie. Równie dobrze mógłbym ją skierować na rasistów. Albo obcych. Inni pewnie mają kogo innego.
Marianie Zmyślony - Szary Poemat znam i kocham. Ułożyłem kiedyś do niego melodię i nawet niekiedy wykonuję, tylko coraz żadziej. Nikt nie chce słuchać.
Pani Anno - obawiam się, że zdanie nie należy do mnie. Tzn. nie ja jestem autrem. Nie pamiętam kontekstu ale z pewnością je usłyszałem.
Nie wycinam notek, pod którymi są komentarze. Mogę natomiast zmienić a nawet znacznie zredukować ich treść.
Jest sto tysięcy dusz
a jedna ledwie rura
żołnierze wychodzą
cywilom i rannym się nie uda
upps
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura