A właśnie - ilu z nas na prawdę rozumie wolność? Uwielbiamy używać wolności kiedy można coś zyskać, gorzej jest, kiedy musimy narazić się na stratę. Czy w takim razie rzeczywiście naszym celem jest wolność? A może tylko zysk.
Rozważmy prosty przykład. Czy rodzice powinni mieć wolność decydowania o losie swoich pociech? Miłośnicy wolności zakrzykną zapewne od razu, że tak! Precz z wtrącaniem się państwa do wychowania, z obowiązkową szkołą, szczepieniami, badaniami itp.
A co jeśli to może zaszkodzić dziecku? Trudno, taka jest cena wolności.
Czyżby?
Gdyby rodzice rzeczywiście mieli w pełni decydować o losie swoich dzieci, powinniśmy zmodernizować szereg ustaw. Powinniśmy zlikwidować obowiązkowe szkolnictwo. Za tym idzie ograniczenie praw wyborczych, bo osoby niepotrafiące czytać ani pisać nie powinny być dopuszczane do głosowania. Powinniśmy zmodyfikować cały szereg ustaw o ochronie prawnej dzieci w zakresie ich ochrony przed rodzicami. Skoro rodzic ma decydować o losie swoich dzieci, powinien także móc decydować źle. Zakaz bicia, pracy, różnego rodzaju ustawy ochronne tracą zastosowanie.
Nie brzmi dobrze? Jest gorzej. Powinniśmy także zalegalizować pedofilię (o ile odbywa się za zgodą rodziców) i przynajmniej w ograniczonym zakresie niewolnictwo. Powinniśmy pozwolić na aborcję a nawet dzieciobójstwo.
Cóż, może nas boleć ludzka krzywda, może skręcać nam flaki i gotować mózg ale poszanowanie cudzej wolności zabrania nam tej ingerencji. Możemy wyrazić naszą pogardę, ale nie wolno nam interweniować.
Taka wolność już się nie podoba? Nie możemy pozwolić, żeby rodzice szkodzili dzieciom? Ale tu wpadamy w pułapkę definicji. Bo co jest krzywdą, to już sobie każdy uznaje inaczej. Jeden stwierdzi, w można bić, bo to tradycyjna technika wychowawcza a inny stwierdzi, że wczesne dzieciobójstwo jest ok bo dziecko jest niespecjalnie świadome i żadnej krzywdy mu nie wyrządzamy. Mniej skrajnych przypadków nie wymieniam, bo były rozwałkowywane w salonie nie raz i do żadnej sensownej konkluzji nigdy nie doszło.
No to jak to jest z tą wolnością? Chcemy jej, czy nie? Zgadzamy się na jej najbardziej okrutne strony, czy nie? Bo ja póki co żadnego na prawdę "pro wolnościowego" tekstu na salonie nie czytałem. Najbliżej byli chyba profesor Sadurski i Nameste ale oni też zdaje się mieli różne ale.
{odpowiedzi i inne takie}
ps1. mała ankieta 1 - czy ktokolwiek kliknął chociaż raz w linki do moich komentarzy (na górze prawego słupka)?
ps2. mała ankieta 2 - ile osób widzi ramkę z najnowszymi artykułami z salonu24 (jest w prawym górnym skraju ekranu)?
Panie Marianie - ja się tylko zastanawiam. Tak sobie ostatnio czytałem znowu coś o Rzymie i Grecji i pojąłem, że te nasze dyskusje o wolności są tak na prawdę o czymś zupełnie innym. Bo czym jest opieka państwa nad dziećmi jak nie ograniczeniem władzy rodzicielskiej? A jeśli jest dozwolona to czemu akurat w tym zakresie co sobie wymyśliła prawica albo lewica? Co jest dla dziecka większą krzywdą - bieda? Bicie? Ojciec - pedał? Brak edukacji? Napastowanie seksualne? Na co powinniśmy pozwalać a na co nie? Starożytność jest dobrym odniesieniem bo tam znajdujemy postawy na prawdę skrajne. I łatwiej nam zrozumieć, co z nich wynika.
Co do ramki - widać ją niestety tylko w operze i firefoksie. Nie miałem na razie czasu, żeby ją dopasować do IE. :)
Grimie - owszem, chciałbym się zastanowić nad kompromisami, na które musimy pójść. A także zwrócić uwagę na naiwne "argumentowanie wolnością". Bo ta granica jest płynna i jak zwróciłeś uwagę bardziej zależy od zastanych tradycji niż naszych idei czy poglądów.
Actoniku - nie zajmuję się dogłębnym analizowaniem problemu bo to tylko blog, zwracam natomiast uwagę na to, że wolność podejmowania decyzji to także a może przede wszystkim możliwość podejmowania złych decyzji. Jeśli chcemy, żeby rodzic decydował, to musimy się także zgodzić na to, że często będzie to ze szkodą dla dziecka. Pytanie ile tej szkody jesteśmy skłonni tolerować?
Dotychczasowe dyskusje na ten temat koncentrowały się na jakichś szczególikach typu adopcja albo obowiązek szkolny. A ja bym chciał wyjść od ogółu i pokazać że to wszystko są elementy jednej układanki. I nie powinniśmy ich badać oddzielnie tylko ważyć ze sobą.
Nameste - co do ramki - musisz sobie kupić większy monitor :) A poważniej, mogę albo ją zwęzić, ale wtedy większość tematów będzie się brzydko zawijać, albo np. dorobić tooltipy... Zwróciłeś uwagę, że można kliknąć [S24] żeby odświeżyć listę bez przeładowania całej strony?
Co do meritum - no to jest ta sprzeczność - albo dajemy rodzicom prawo decydowania albo dajemy dzieciom prawo nauki. Ale przy tym spojrzeniu od razu widać, że jest to starcie dwóch wolności. Albo albo.
Maksie - a co z przykładem podanym przez Nameste? Albo co jest naruszeniem wolności - gwarantowanie przez państwo monopoli intelektualnych czy ich brak?
Igło - raczej prowokuję. Za stary już jestem na skrajności chyba. Chyba że w rozumowaniu.
Co do ramki, widzę, że w końcu będę ją musiał do IE przystosować, bo niewiele ją osób ogląda...
Nie wycinam notek, pod którymi są komentarze. Mogę natomiast zmienić a nawet znacznie zredukować ich treść.
Jest sto tysięcy dusz
a jedna ledwie rura
żołnierze wychodzą
cywilom i rannym się nie uda
upps
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka