Zginęli, bo nie mieli broni.

 Byli młodzi, szczęśliwi i bardzo się kochali. Okrutny los jednak zapisał Arkowi K.  i Karolinie D. koszmarny koniec - czytamy w "Super Expressie". Kochankowie  z Machcina zginęli z rąk uzbrojonego w pistolet Jana S. 

Nie była to przypadkowa zbrodnia czy napad, ale zaplanowana egzekucja. 

Mieszkali w domu Arka i zajmowali się końmi. Arek bardzo dbał o Karolinę. W końcu przeszła ona przez koszmar. Jej siostra została zgwałcona przez swojego męża Jana S. 

Policji udało się go dorwać i postawić przed sądem. Tam zeznawała przeciw niemu Karolina. Sąd uznał jednak, że Jan może na koniec procesu czekać na wolności i wypuścił go z aresztu.

Wtedy pojechał do domu Arka i zabił ich oboje. Ślad po nim zaginął. Policja szuka go teraz po całym kraju i ostrzega, że jest niebezpieczny.

Z grona wszystkich argumentów przemawiających za upowszechnieniem dostępu do broni palnej, jeden jest szczególnie mocny. Jak widać na przykładzie pechowych kochanków, państwowe instytucje nie są w stanie zapewnić obywatelom bezpieczeństwa. Każdy chyba , może poza najcięższego kalibru lewicowymi intelektualstami, bezpiecznie ukrytymi za murami swoich wież z kości słoniowej, spotkał niefrasobliwego policjanta , lub jak w podanym wyżej przykładzie - sędziego kretyna, piastującego stanowisko dzięki pomocy rodziny z prawniczymi tradycjami rodem z PRL ( moja lepsza połowa studiuje prawo z kolegą, który nie odróżnia Kodeksu Karnego od Kodeksu Cywilnego, a mimo to zdaje egzaminy, ponieważ jego ojciec jest adwokatem ). Ze znanych mi głupot policjantów, największe wrażenie robi podanie do podpisu protokołu rozpoznania najpierw świadkowi, a potem podejrzanemu, gdzie świadek był uczniem gimnazjum, a podejrzany dilerem, oraz wypytywanie o dokładne dane personalne osoby telefonicznie zgłaszającej popełienie wykroczenia. W wyniku tej głupoty rodzina gimnazjalisty musiała się przeprowadzić, a moja znajoma informująca Policjantów o wszczynających budę naćpanych blokersach uciekać, bo stróże prawa nie przyjęli zgłoszenia. Tak w praktyce wygląda państwowa ochrona obywateli. 

Kto najlepiej ochroni Twój tyłek cztelniku, jeśli nie Ty sam ? Policjant podlegający zadłużonemu MSWiA, który za potencjalne ryzykowanie życia w Twojej sprawie dostaje 1200 zł netto miesięcznie ? Polska Policja jest biedna jak mysz pod miotłą, nie stać jej nawet na tonery do drukarek. I Ty masz wierzyć, że zapewni Ci bezpieczeństwo ? Taki kit łykają wyłącznie posępaki wykształcone na Sorbonie, którym zapewnie nie chciało się nawet pofatygować do paryskich przedmieść i zobaczyć jak wyglądają realia życia w świecie płnym opryszków, przed którymi praworządni obywatele nie mają żadnej ochrony. Zupełnie jak Marks walczący o "prawa robotnicze" i jdnocześnie brzdzący się robotnikami jako ludźmi. Tylko powszechny dostęp do broni palnej zapewnia obywatelom bezpieczeństwo, czego dowodem statystyki porównawcze przestępczości w stanach zezwalających na taki dostęp w porównaniu ze stanami ten dostęp regamentującymi.

Jest jeszcze społeczny aspekt tego problemu. Społeczeństwo wychowane w przeświadczeniu, że obrna jego własności i życia nie należy do jego obowiązków, gnuśnieje, stając się masą bezwolnego tłumu idącego tam, gdzie zażyczą sobie postępowi budowniczy rajów na ziemi. I o to w tym wszystkim tak naprawdę chodzi. 

Być może Czuma coś w tej sprawie ruszy. Lepszy już paralizator w domu, niż telefon i niedziałający numer 112.