Kurier z Munster Kurier z Munster
62
BLOG

Uczciwi politycy nie mówią grypsem...

Kurier z Munster Kurier z Munster Polityka Obserwuj notkę 30

           Co  takiego miał do ukrycia Zbiniew Chlebowski, iż najwyraźniej bał się, w sposób otwarty prowadzić telefonicznej konwersacji? Dlaczego mówił prawie   "grypsem"?   Przecież tak właśnie zachowują się rasowi przestępcy... Uczciwy polityk, nie powinien mieć nic do ukrycia!

 

***

          Retoryka używana przez najważniejszych polityków Platformy Obywatelskiej, w sprawie tak zwanej afery hazardowej jest jeszcze bardziej niebezpieczna od samej afery. Jest to retoryka przestępcza! Tłumaczenie typowe dla przestępców! W przypadku, bowiem polityków, na płaszczyźnie życia publicznego nie może działać zasada domniemania niewinności, w takim samym sensie, jak w przypadku procedur postępowania karnego. Polityk postawiony w ostrzu publicznych oskarżeń, powinien zawsze być gotów, aby dowieść swojej niewinności. Pokazać, że jest  "czysty".

           Mówienie, iż prokuratura jeszcze do końca nie zbadała sprawy, albo że w sprawie nieznane są wszystkie dowody jest do przyjęcia, ale tylko w przypadku pospolitych przestępców. Od polityków zaś trzeba oczekiwać więcej. Osobom piastującym ważne funkcje publiczne można stawiać publiczne zarzuty i żądać, aby się do nich ustosunkowali - dowiedli swojej niewinności. Tymczasem szef klubu parlementarnego Platformy Obywatelskiej - Zbigniew Chlebowski, uwikłany rzekomo w aferę hazardową uciekał - i to w dość żenującym stylu - przed pytaniami dziennikarki telewizji TVN. Inny znany polityk PO, a zarazem minister sprawiedliwości -  Andrzej Czuma - jeszcze dokładnie nie zapoznał się z materiałem dowodowym, a już wie, iż jego partyjni koledzy Zbigniew Chlebowski oraz Mirosław Drzewiecki są absolutnie niewinni. Ciekawe skąd wie?! Z kolei minister odpowiedzialna, w rządzie Donalda Tuska za zwalczanie korupcji - Julia Pitera, zamiast energicznie zainteresować się tą sprawą, to ma najwyraźniej pretensje do szefa CBA Mariusza Kamińskiego -  za sam fakt, iż podjął rutynowe w takich sytuacjach działania, w związku z poważnym podejrzeniem zaistnienia korupcji, na najwyższych szczeblach państwa i zasygnalizował tą okoliczność najważniejszym osobom w Polsce oraz (jak się należy domyślać w celach asekuracyjnych) przedstawicielom czołowych ośrodków masowego przekazu. Prokuratura jeszcze się dobrze tą sprawą nie zajęła, a już wszczęła śledztwo w zakresie przecieku scenogramów rozmów telefonicznych, prowadzonych między innymi przez Zbigniewa Chlebowskiego do   "Rzeczpospolitej".   Tymczasem nikt w ramach resortu sprawiedliwości nie podejmuje - jak na razie - żadnych czynności śledczych, w sprawie przecieku z kancelarii premiera, na temat prowadzonej przez CBA operacji. Są to wszystko cechy klasyczne dla   "republiki bananowej",   a także niektórych południowoamerykańskich pseudodemokracji!
           W ujawnionych przez gazetę   "Rzeczpospolitą"  scenogramach z rozmów, zarejestrowanych pomiędzy Zbigniewem Chlebowskim a jednym z biznesmenów z tak zwanej branży hazardowej, wynika jednoznacznie, że przewodniczący klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej składa obietnicę załatwienia czegoś. Najciekawszy jest jednak ten fragment rozmowy, w którym mówi on, iż nie chciałby rozmawiać przez   "ten"   (w domyśle telefon). Co zatem takiego miał do ukrycia Zbiniew Chlebowski, iż najwyraźniej bał się, w sposób otwarty prowadzić telefonicznej konwersacji? Dlaczego mówił prawie   "grypsem"?   Przecież tak właśnie zachowują się rasowi przestępcy... Uczciwy polityk, nie powinien mieć nic do ukrycia!
           Platforma Obywatelska, w sposób dalece bulwersujący bagatelizuje rangę całej sprawy, a winę za powstałe zamieszanie usiłuje zrzucić na szefa CBA Mariusza Kamińskiego, a więc na tego, który w tym przypadku być może zapobiegł dalszym potencjalnym działaniom korupcyjnym i uratował dla budżetu państwa, niebagatelną sumę pół miliarda złotych. Retoryka używana przez najważniejszych polityków PO jest niestety klasyczna dla przestępczego syndykatu. W percepcji, bowiem pospolitych przestępców winny jest zawsze nie ten, co kradnie, ale ten który łapie złodzieja. Przypmnijmy tylko, iż w bliźniaczo podobnej sprawie, przy okazji tak zwanej   "afery Rywina"   - opozycyjna wówczas Platforma Obywatelska uparcie dążyła do wyjaśnienia poszczególnych okoliczności oraz nagłośnienia ich w mediach. Jak, więc widać, sprawdza się stare przysłowie: -  że punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. W przypadku Zbigniewa Chlebowskiego sytuacja wygląda dość jednoznacznie, ale to nie jest najistotniejsze, gdyż w odniesieniu do działań polityka tego formatu, nie powinno być miejsca nawet na niejednoznaczności. Już, bowiem same niejednoznaczności dyskwalifikują polityków w całym cywilizowanym świecie. Dlaczego więc inaczej miałoby być w Polsce...?!

Romano Manka-Wlodarczyk 

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (30)

Inne tematy w dziale Polityka