Tak naprawdę, to nikomu zbytnio nie będzie zależało na wyjaśnieniu tak zwanej afery hazardowej. Głęboka analiza tego zjawiska doprowadziłaby, bowiem do wniosku, iż uwikłany w nią jest cały polityczny układ. W tej sprawie stawka musi być bardzo wysoka skoro premier Donald Tusk, jest nawet w stanie poświęcić głowę swojego najbliższego współpracownika - wicepremiera Grzegorza Schetyny, aby zaspokojć opinię publiczną i zamknąć dziennikarzom usta. Sejmowa komisja śledcza najprawdopodobniej nigdy nie powstania, a cały szum szybko zostanie wyciszony.
Hazardowa mafia finansowała najprawdopodobniej działalność Platformy Obywatelskiej oraz Sojuszu Lewicy Demokretycznej. Wczoraj w programie telewizji TVN, pod tytułem "Teraz My" - Sekielskiemu oraz Morozowskiemu, aż się "włos na głowie jerzył", kiedy o relacjach hazardowego biznesu z przestępczym półświatkiem oraz środowiskami polityków, opowiadał Jarosław S. - słynny były pruszkowski gangster o pseudonimie "Masa". Najsłynniejszy w Polsce świadek koronny, wyraźnie dał do zrozumienia, iż cały interes kontrolowała mafia, a politycy poszczególnych partii otrzymywali z tego przestępczego procederu pieniądze za kreowanie korzystnych, bądź blokowanie niekorzystnych, dla firm zajmujących się hazardem rozwiązań legislacyjnych. (...) To się liczyło w milionach dolarów (...) - mówił "Masa". Na pytanie zaś dziennikarzy, prowadzących popularny program "Teraz My": - czy w sprawie afery hazardowej powinna powstać sejmowa komisja śledcza (?); Jarosław S. odpowiedział: (...) To już niewielu polityków by w Polsce pozostało (...). Z wypowiedzi skruszonego gangstera wynikało jednoznacznie, iż w latach dziewięćdziesiątych hazardowy biznes znajdował się poza jakąkolwiek legalną orbitą państwa, a o lokalizacji automatów do gry decydowała mafia, otrzymując z tego tytułu worki z pieniędzmi.
Rzetelne oraz dogłębne wyjaśnienie tak zwanej afery hazardowej, mogłoby doprowadzić do upadku całej obecnej elity politycznej i niespotykanego w dziejach III Rzeczpospolitej "politycznego trzęsienia ziemi". Doszłoby najprawdopodobniej do odkrycia oczywistej w świetle istniejących faktów prawdy, iż najważniejsi polscy politycy "chodzili na smyczy mafii", a kluczowe dla funkconowania państwa ustawy "recenzowali" pospolici gangsterzy. Uczciwe, a przede wszystkim niezależne poprowadzenie śledztwa w sprawie afery hazardowej, mogłoby spowodować dojście do najciemniejszych interesów zorganizowanej przestępczości oraz jej mocnych powiązań ze światem polityki. Dlatego premier Donald Tusk chce "uciec" z tematem do przodu i wyciszyć powstały w mediach szum. Aby osiągnąć ten cel, jest nawet w stanie poświęcić głowę swojego najbliższego współpracownika - ministra spraw wewnętrznych i administracji, wicepremiera Grzegorza Schetyny.
Romano Manka-Wlodarczyk
Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka