Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego - Aleksander Szczygło mówi o "czarnych śladach na białym śniegu". W sprawie przecieku z kancelarii premiera, w tak zwanej aferze hazardowej krąg podejrzanych jest bardzo mały: premier Donald Tusk, były wicepremier Grzegorz Schetyna, były minister sportu Mirosław Drzewiecki i sekretarz kolegium ds. służb specjalnych Jacek Cichocki - któryś z nich (mówiąc skrótowo) "dał cynę", lobbującym na rzecz korzystnych dla siebie rozwiązań dolnośląskim biznesmenom o prowadzonych wobec nich przez CBA działaniach operacyjnych.
W tej sprawie poszlaki są chyba jeszcze bardziej oczywiste, niż w przypadku afery starachowickiej. Wszystkie "nitki" prowadzą niestety do premiera i jego najbliższego otoczenia. Inaczej, logicznie tego wszystkiego powiązać się nie da.
Źródło przecieku
14 sierpnia szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego - Mariusz Kamiński, informuje premiera Donalda Tuska o dziwnych działaniach wokół prac legislacyjnych, nad ustawą o grach losowych i zakładach wzajemnych. W cieniu podejrzeń znajdują się najbardziej prominentni politycy Platformy Obywatelskiej - szef klubu parlamentarnego Zbigniew Chlebowski, jak również skarbnik PO, a zarazem ówczesny minister sportu Mirosław Drzewiecki. W spotkaniu biorą udział jedynie trzy osoby: Tusk, Kamiński oraz Cichocki. Całkowicie logiczny, zatem wydaje się wniosek, iż teoretycznie źródłem "przecieku" może być tylko ktoś z tej trójki. W praktyce jednak szefa CBA należy od razu wykluczyć. Jaki miałby interes, aby "palić" akcję kierowanej przez siebie agencji i w imię czego podejmowałby takie ryzyko?! Z kolei Cichocki, nie był wcześniej na tyle zainteresowany tworzeniem ustawy hazardowej, ani też nie posiadał na tyle silnych, bezpośrednich powiązań politycznych, aby móc ostrzegać kogokolwiek o prowadzonej przez służby specjalne operacji. Redukcja prawdopodobieństwa prowadzi więc tylko do premiera Donalda Tuska. Logicznie rzecz analizując, to z Tuskiem wiąże się największe prawdopodobieństwo by uznać go za pierwsze ogniwo "przecieku". Pytanie tylko - czy działał z premedytacją, czy też nieświadomie.
Linia "przecieku"
Możliwe są dwa kierunki przebiegu informacji. W wyniku spotkania z szefem Centralnego Biura Antykorupcyjnego, premier Tusk odbył rozmowę z ministrem sportu Mirosławem Drzewieckim, w kwestii roli tego ostatniego w procesie legislacyjnym ustawy o grach losowych i zakładach wzajemnych. Prezes Rady Ministrów indagował kierującego resortem sportu o jego poczynania, w pracach nad projektowanym aktem normatywnym. O tej wersji wydarzeń premier oficjalnie przyznaje się, w swoich publicznych wypowiedziach. Biorąc pod uwagę taką logikę faktów "przeciek" o działaniach operacyjnych CBA, w sposób zamierzony badź niezamierzony rozpoczyna się od Donalda Tuska i dalej "uruchamia go" Mirosław Drzewiecki, aż przez poszczególne ogniwa dociera on do dolnośląskich biznesmenów (jednym z tych ogniw pośrednich mógłbyć również Zbigniew Chlebowski). Czy jednak Mirosław Drzewiecki mógł się zorientować o akcji CBA, skoro premier nie powiedział mu tego wprost...? Przecież równie dobrze, analogiczną operację mogły prowadzić inne służby specjalne - na przykład ABW, czy CBŚ. Racjonalne rozumowanie podpowiada, iż Drzewiecki raczej nie zakładał możliwości, w której to Kamiński sam poinformowałby Tuska o ustaleniach Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Jednak scenogramy rozmów telefonicznych, ujawnione w "Rzeczpospolitej" wskazują jednoznacznie, iż lobbujący, hazardowi przedsiębiorcy doskonale wiedzieli, że to właśnie CBA prowadzi wobec nich jakieś czynności. Skąd mogli wiedzieć...? Jeżeli przyjąć hipotetyczne założenie, iż "przeciek uruchomił" Drzewiecki, to jego rozmowa z Tuskiem musiała polegać na czymś więcej niż tylko indagacjach o tworzoną ustawę. W takim ujęciu Tusk "dał cynę" Drzewieckiemu.
Inny trop, to Grzegorz Schetyna. W wywiadzie dla telewizji TVN, w programie "Fakty po faktach", na pytanie Kamila Durczoka czy premier informował go o sytuacji powstałej wokół ustawy hazardowej (?), odpowiedział on: - (...) "Ja rozmawiałem zaraz po i to bardziej byłem odbiorcą informacji, po tym spotkaniu ministra Kamińskiego z ministrem Cichockim i premierem, kiedy Kamiński powiedział wprost, że nie ma mi nic do zarzucenia. Były wymieniane inne osoby, natomiast ja byłem poza, poza sporem i poza podejrzeniem" (...). Schetyna w tym fragmencie wypowiedzi wyraźnie stwierdził, iż Donald Tusk poinformował go o przebiegu spotkania z Mariuszem Kamińskim, zaraz po jego zakończeniu. Po co jednak było tak pośpiesznie informować Grzegorza Schetynę o zaistniałej sytuacji, skoro w materiałach CBA akurat na niego poza nazwiskiem nic obciążającego się nie znajdowało, a wręcz przeciwni z relacji Kamińskiego - jak opisuje to Tusk - miało wynikać, iż wicepremier znajduje się poza wszelkim podejrzeniem. "Przeciek" na lini Tusk-Schetyna-lobbyści też jest więc całkiem prowdopodobny.
Z rozmów podsłuchanych przez CBA wyłaniał się obraz, iż Grzegorz Schetyna nie dawał w pracach nad ustawą hazardową wsparcia. Telefoniczna wymiana myśli pomiędzy Zbigniewem Chlebowskim a Ryszardem Sobisiakiem wskazywała jednak, iż o wsparcie wicepremiera osoby zamieszane w sprawę mogą potencjalnie nadal zabiegać. W tym kontekście - zachowania Schetyny wobec projektowanej ustawy o grach losowych i zakładach wzajemnych, powinny być dalej monitorowane. CBA posiadało ważne obiektywne przesłanki, aby również w stosunku do niego prowadzić, tak zwane rozpoznanie operacyjne. Dlatego faktu przekazania mu przez premiera informacji o ustaleniach CBA, zaraz po spotkaniu z Kamińskim w dniu 14 sierpnia - do czego Schetyna oficjalnie się przyznał na antenie telewizji TVN - nie da się potraktować inaczej, jak tylko ujawnienie tajemnicy państwowej przez Donalda Tuska, nawet gdyby to miało się odbyć w sposób całkowicie nieświadomy i niezamierzony.
Romano Manka-Wlodarczyk
Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka