Dzisiaj nasi piłkarze rozegrają mecz "ostatecznie ostatniej" szansy z Czechami w Pradze. Tymczasem z Polskim Związkiem Piłki Nożnej jest trochę tak, jak z "klątwą Faraona" - kto odkrywa wieko grobowca umiera; kto wchodzi do PZPN-u kończy polityczną karierę. Przekonali się o tym najlepiej poszczególni ministrowie sportu.
Jacek Dębski - tego człowieka "klątwa PZPN-u" dotknęła dosłownie. 12 kwietnia 2001 roku został zamordowany z rąk zawodowego kilera Tadeusza Maziuka, pseudonim "Szasza" z Chrzanowa. Po odejściu z polityki miał wejść w działalność przestępczą. Podobno posiadał związki, nawet ze słynnym rezydentem pruszkowskiej mafii w Wiedniu - Jeremiaszem Barańskim, Baraniną. Wcześniej, jego nazwisko było skandowane przez kibiców na wszystkich stadionach Polski. Jako szef Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki, postanowił rozprawić się z nomenklaturowymi władzami PZPN-u, na czele z Marianem Dziurowiczem. Wykazywał twardą, bezkompromisową postawę. Spasował dopiero pod groźbą wycofania polskiej reprezentacji z międzynarodowych rozgrywek, sformułowaną przez władze światowego futbolu. Rok przed swoją śmiercią, Dębski został zdymisjonowany przez ówczesnego premiera Jerzego Buzka, po tym, jak w wywiadzie dla Gazety Wyborczej ujawnił, iż prominentny polityk AWS miał rzekomo nakłaniać go do swingowania materiałów kompromitujących byłych szefów UKFiT-u - Aleksandra Kwaśniewskiego i Stefana Paszczyka.
Tomasz Lipiec - ten dla odmiany zakończył swoją karierę, jak ostatni "menel"; w areszcie. Od 31 października 2005 do 9 lipca 2007 roku pełnił funkcję ministra sportu, w rządach premierów Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego. Za jego kadencji Polsce przyznano organizację "Euro 2012", wspólnie z Ukrainą. Na sztandarach wypisał sobie walkę z korupcją w polskiej piłce. Po głośnym aresztowaniu znanego sędziego Wita Żelazko, wprowadził do PZPN-u zarząd komisaryczny. Dwukrotnie powoływał komisarzy - najpierw Andrzeja Rusko, a następnie Marcina Wojcieszaka. Już jednak po niespełna dwóch miesiącach musiał abdykować, trdycyjnie pod groźbą FIFA oraz UEFA. Finałem błyskotliwej kariery Lipca, okazało się aresztowanie go przez Centralne Biuro Antykorupcyjne w lipcu 2007 roku, pod zarzutem korupcji w Centralnym Ośrodku Sportu.
Mirosław Drzewiecki - zaufany człowiek premiera Donalda Tuska oraz jeden z najbardziej prominentnych działaczy w Platformie Obywatelskiej. Funkcję ministra sportu i turystyki objął 16 listopada 2007 roku, po wygranych przez PO wyborach parlamentarnych. W opinii mediów radził sobie całkiem przyzwojcie, szczególnie w aspekcie przygoowań do piłkarskich mistrzostw Europy, jak również budowie boisk dla młodzieży, w ramach programu "Orlik". Analogicznie do swoich poprzedników, próbował zrobić porządek w Polskim Związku Piłki Nożnej. Podobnie jednak, jak oni przegrał. Dymisja spadła na niego, niczym "grom z jasnego nieba", po ujawnieniu tak zwanej afery hazardowej, choć formalnie sam ją złożył. "MIRO" miał rzekomo lobbować na rzecz hazardowego biznesu, w trakcie prac legislacyjnych nad ustawą o grach losowych i zakładach wzajemnych. Jego dalsza przyszłość polityczna stoi pod wielkim znakiem zapytania.
Kto będzie następny? Jak widać "klątwa PZPN-u" nadal działa. Którykolwiek minister sportu usiłuje wejść do futbolwej centrali, ten wkrótce potem traci stanowisko i musi raz na zawsze odejść z polityki. Przy czym - jak pokazują dotychczasowe doświadczenia - dymisja jest najmniejszą ceną, jaką można zapłacić. W tej grze można, bowiem utracić wolność, a nawet życie...
Romano Manka-Wlodarczyk
Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka