(...) "Spróbujmy spojrzeć, jak analitycy, spróbujmy zapomnieć o nazwach partii i zwrócić uwagę na takie oto zjawisko. Oto toczył się w Polsce powtarzający spór, jak partie mają być finansowane. I taka była jedna partia, która konsekwentnie opowiadała się przeciw temu żeby partie były finansowane z budżetu. Inne partie chcą finansowania z budżetu. I dzisiaj dowiadujemy się, że ta partia, która była przeciw finansowaniu z budżetu jest w bliskich kontaktach z takim sektorem biznesu, gdzie są prane brudne pieniądze i przypadkiem zamieszany w kontakty z tym sektorem jest skarbink tej partii" (...)- prof. Andrzej Zybertowicz, wypowiedź z 6 października 2009 roku, w programje Telewizji Polskiej pod tytułem "Minęła dwudziesta".
***
(...) "Natomiast co do, co do lobbowania... Ci ludzie, przypominam, że to w dalszym ciągu, to jest szara strefa, Ci ludzie zawsze czegoś chcieli. Chcieli się wywinąć od podatków, chcieli żeby było lżej, chcieli jakichś przepisów i zawsze, od dawien dawna lobbowali, prawda u polityków, no. Wcześniej na przykład u czołowego działacza SLD, który się zajmował tymi maszynami, ponieważ SLD wpadło na pomysł, aby finansować się właśnie z tych maszyn. Z tego co, z tego co starzy pruszkowscy powiedzieli mi było sześć takich firm, które dawało na kampanie SLD, zarabiało na SLD (...) - wypowiedź Jarosława S., pseudoim "MASA", byłego gangstera pruszkowskiej mafii, a obecnie najsłynniejszego w Polsc świadka koronnego, dla programu telewizji TVN "Teraz My" z 5 października 2009 roku.
Tomasz Sekielski: - "Czyli mieliście już wtedy kontakty z politykami, którzy działali na rzecz biznesu hazardowego, na rzecz mafii tak naprawdę..."
Jarosław S.: - "Tak oczywiście".
Tomasz Sekielski: - "A jaki interes z tego mieli politycy?"
Jarosław S.: - "Pieniądze na partię".
Tomasz Sekielski: - "A jak duże pieniądze to były według Pana?"
Jarosław S.: - "Kolosalne".
Tomasz Sekielski: - "To znaczy rząd wielkości, jaki mogli dostawać za to żeby załatwić?"(w domyśle korzystne rozwiązania legislacyjne w Sejmie).
Jarosław S.:- "To się liczyło w milionach dolarów".
Tomasz Sekielski: - "Za załatwianie korzystnych rozwiązań ustawowych, tak?"
Jarosław S.: - "Dokładnie!"
Tomasz Sekielski:- "A czy dzisiaj ten mechanizm, czyli biznes, legalnie działający biznes hazardowy, z tyłu mafia i politycy, to według Pana wciąż jest taki łańcuszek?"
Jarosław S.:- "Nie mam wiedzy! W moim odczuciu tak, ale nie mam wiedzy ponieważ na rynku nie ma mnie już dziesięć lat".
***
Abstrahująca od nazw partii - analiza prof. Andrzeja Zybertowicza oraz oparta na osobistych doświadczeniach wiedza skruszonego gangstera pruszkowskiej mafii Jarosława S., pseudonim "MASA" - wyjątkowo mocno korespondują ze sobą, a o wnioski w tej sprawie wcale nie jest trudno. Afera hazardowa, w wąskim ujęciu uwidacznia proceder nielegalnego lobbowania biznesmenów u polityków, ale w szerszym demaskuje przestępcze, wręcz mafijne powiązania świata biznesu, gangsterów i polityki, jakie ukształtowały się w Polsce w latach dziewięćdziesiątych i trwają do dziś. Okazuje się, iż partie polityczne - jeden z najważniejszych czynników wolności i demokracji działały w naszym kraju niczym pospolite organizacje przestępcze. Nie zawahały się nawet przed wyciągnięciem rąk po etycznie nadal "brudne", choć formalnie już "wyprane" w automatach do gry mafijne pieniądze, pochodzące z handlu narkotykami, sprzedaży lewego (podrabianego) alkoholu, przemytu papierosów oraz uprawiania prostytucji. Bo taka była niestety proweniencja partyjnych środków finansowych, otrzymywanych od tak zwanego "szemranego biznesu", które posłużyły potem do produkcji drogich spotów radiowych i telewizyjnych, drukowania milionów plakatów wyborczych, ustawiania tysięcy przydrożnych bilbordów oraz innych spektakularnych działań promocyjnych. Poszczególne ugrupowania wygrywały, więc poszczególne wybory za pomocą pieniędzy przestępców. Nie przeszkadzało im to jednak mówić, w trakcie konkretnych kampanii wyborczych o moralności, praworządności, a także dobrych politycznych obyczajach.
Afera hazardowa pokazuje jeszcze jedną zatrważającą rzecz: - że tak zwany "układ" naprawdę istnieje. Że na zadymionych od cygar "warszawskich salonach" siadają razem, przy jednym stole tak zwani przedsiębiorcy, politycy, gangsterzy, a w niektórych przypadkach nawet i przedstawiciele organów ścigania oraz służb specjalnych i wszyscy wspólnie rozgrywają partyjkę "pokera" lub "ruletkę". Niestety traci na tym, jak zwykle tylko państwo i społeczeństwo.
Romano Manka-Wlodarczyk
Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka