Zniewolone społeczeństwa postkomunistyczne, ale również i te wszystkie inne pozbawione wolności, cierpią na przypadłość, którą ja osobiście nazywam „syndromem Barabasza”. Gdyby dziś zapytano Polaków – kogo ukrzyżować Jezusa, czy Barabasza, to lud krzyczałby, że Jezusa; Barabasza zaś kazano by puścić wolno. Piętnuje się nie tych, którzy dokonują zbrodni, dopuszczają się przestępstw, sieją strach, lecz przede wszystkim tych, którzy chcą naprawiać świat i czynić dobro. Były szef CBA – Mariusz Kamiński stał się w pewnym sensie ofiarą „syndromu Barabasza”.
Dla zniewolonych społeczeństw postkomunistycznych wciąż pierwszoplanowym problemem jest wolność. W roku 1989 otrząsnęliśmy się wprawdzie ze struktur zniewolenia, ale wciąż pozostała zniewolona świadomość. Najtrudniejsze sprawy z jakimi się dziś borykamy mają charakter, nie strukturalny lecz świadomościowy. Obalono zniewalający ustrój, zbudowano nowoczesne demokratyczne instytucje, stworzono demokratyczne prawo, ale nie zdołano tych demokratycznych formuł wypełnić demokratyczną treścią. Wolność, aby się mogła całkowicie dopełnić w rzeczywistości, potrzebuje trzech rzeczy – rozsądku, odwagi oraz aktywności. Inaczej pozostaje tylko pustym, nic nieznaczącym, górnolotnym sloganem. „Nie ma demokracji bez partycypacji”– pisał w jednej ze swoich doniosłych encyklik społecznych, papież Jan Paweł II. W demokracji konieczne jest uczestnictwo, a do tego potrzebna jest odwaga.
Cechami najbardziej zwalczanymi w systemach zniewolenia są wolne myślenie oraz wolne działanie. A właściwie tylko wolne myślenie, bo przecież wolne działanie jest konsekwencją wtórną wobec wolnego myślenia. Systemy ucisku nie cierpią inicjatywy i aktywności. Wszelkie przejawy podejmowania jakichkolwiek niezależnych poczynań są natychmiast krępowane. Hołduje się kunktatorstwu, bierności oraz pasywności. Mówiąc innymi słowy – „zwalnia” się ludzi z samodzielnego myślenia… Tępi w nich kreatywność, a pielęgnuje podległość. Wszelkie formy wolnego myślenia, cedowane są z jednostki na rzecz państwa, albo innego zbiorowego tworu. Instytucje państwa usiłują nas wyręczać, we wszystkich obszarach życia i podejmować za nas arbitralnie decyzje.
Wielkim problemem reformujących się społeczeństw postkomunistycznych jest fakt, iż przemiany świadomościowe nie nadąrzają za przemianami strukturalnymi. Na tym właśnie polega inercja świadomości. Tworzy się zupełnie nowe instytucje, ale świadomość tego jakby nie dostrzega i stoi w miejscu. Za przykład może posłużyć tu przypadek Turcji, aczkolwiek nie było to państwo wydobywające się sensu stricto z komunizmu, ale również usiłujące przeprowadzić transformację swojego ustroju. Na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych poprzedniego wieku – Mustafa Kemal (zwany również Atatürkiem) przeprowadził cały szereg instytucjonalnych reform, mających na celu europeizację Turcji. Dawna muzułmańska świadomość pozostała jednak do dziś. Co z tego, iż ustawowo zagwarantowano tam kobietą równouprawnienie społeczne i polityczne, jeżeli w praktyce, to nie istnieje. Analogiczna sytuacja jest obecnie w Polsce. Jedno nowe pokolenie nie jest w stanie z taką rzeczywistością zerwać, gdyż przejmuje dawny sposób myślenia poprzez sukcesję, a nie istniejące już materialnie struktury i mechanizmy ciągle w wymiarze świadomościowym realnie oddziaływują. Aby to zmienić potrzeba lat.
Świadomość społeczeństwa postkomunistycznego jest świadomością zdeterminowaną. To świadomość typowa dla niewolników, niezwykle podatna na przyjmowanie zewnętrznych, odgórnych bodźców i różnego rodzaju uproszczenia. Skrępowana przez strach. Racje ma zawsze ten, kto dysponuje silą. Prawda jest tam, gdzie jest większość. Dobry jest ten, kogo się boimy, albo kto ma polityczne koneksje, pieniądze i wpływy. Głosujemy na tych, na których głosują inni. Tak, jak w „Chłopach” Władysława Stanisława Reymonta: – „Należę do gromady i z gromadą trzymam”.
„Syndrom Barabasza” polega właśnie na tym, iż rugowane są wszelkie przejawy kreatywności. Czyjaś niezależna inicjatywa jest niepopularna i niemile widziana. Trzeźwe, samodzielne, a przede wszystkim racjonalne myślenie uważane za herezję oraz dewiację. Nawet, gdyby większość uznała, że czarne to białe, a białe to czarne, to i tak przyznaje się jej rację. Potępia się wszystkich tych, którzy myślą inaczej od większości, a także mają odwagę prezentować zadanie odmienne niż określona władza. Nie wychylam się i zwalczam tych, którzy się wychylają – zdaje się, iż takiej właśnie zasadzie hołduje świadomość zdeterminowana. Poparcie uzyskują jedynie Ci, którzy dysponują wpływami, władzą oraz pieniędzmi, albo z drugiej strony sieją strach. W praktyce jedno drugiego nie wyklucza, a często idzie nawet w parze…
Były szef CBA Mariusz Kamiński jest w jakimś sensie ofiarą „syndromu Barabasza”. Oczywiście jego postawa, w sprawie ujawnionych niedawno głośnych afer (hazardowej oraz stoczniowej) nie jest do końca przejrzysta, a także jednoznaczna, ale na pewno zastosowano wobec niego coś, co w pewnym stopniu przypomina „syndrom Barabasza”. Gdyby hipotetycznie wyprowadzić dziś, na dowolny miejski plac – z jednej strony bohaterów nielegalnego hazardowego lobbingu oraz oskarżane o przestępstwa korupcyjne posłankę Beatę Sawicką i znaną celebrytkę Weronikę Marczuk-Pazurę, a z drugiej strony Mariusza Kamińskiego, to lud krzyczałby, aby „ukrzyżować” Kamińskiego. Czynniki odpowiedzialne za kreowanie opinii publicznej już zresztą taki krzyk podnoszą… Analogicznego losu doświadczyli w przeszłości popularni dziennikarze śledczy – Rafał Kasprów i Jacek Łęski, opisując rzekome wakacje ówczesnego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego ze znanym agentem KGB Władimirem Ałganowem. Ich też omal nie „ukrzyżowano”…
Romano Manka-Wlodarczyk
Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka