Kurier z Munster Kurier z Munster
190
BLOG

Państwo wspólnikiem złodziei!

Kurier z Munster Kurier z Munster Polityka Obserwuj notkę 10

          Obrońcy skorumpowanych przestępców mówią, że to sytuacja czyni złodzieja. Logiczną więc koleją rzeczy należy zadać pytanie: – kto czyni sytuację…? Odpowiedź jest wbrew pozorom bardzo prosta – wspólnik czyni sytuację! I to jest właśnie prawdziwe „klu” całej tej dyskusji. W przestępczej rzeczywistości, złodziei wspierają najczęściej wspólnicy. Zdaje się, że właśnie te dwie grupy odegrały największą rolę, w ujawnionej niedawno, tak zwanej aferze hazardowej.

 

 

          Aby uporządkować w Polsce sferę hazardu, wcale nie trzeba likwidować zjawiska hazardu. Wcale nie trzeba przenosić tak zwanych „jednorękich bandytów” z restauracji do kasyn, wprowadzać dopłat od wygranych, czy ustalać wysokich podatków. Fachowcy od tej branży twierdzą nawet, iż rozwiązania takie są w rzeczywistości całkowicie nierealne, a w praktyce przyczynią się do ogromnego rozrostu „przestępczego podziemia” oraz zwiększenia (i tak już wysokich) zysków mafii.

 

 

 

          Złodziej to ktoś, kto bezpośrednio i w sensie fizycznym dokonuje przestępstwa. Wspólnik zaś, to ktoś kto mu tę czynność w możliwie, jak największym stopniu ułatwia. Podział ról jest więc ściśle określony, a pomiędzy złodziejem i wspólnikiem zachodzi najczęściej świadoma zmowa. Jeżeli osoby bagatelizujące czynnik ludzki, w przestępstwach korupcyjnych twierdzą, że to sytuacja czyni złodzieja, to logiczną koleją rzeczy trzeba zadać pytanie – kto czyni samą sytuację…? I to jest właśnie słaby punkt całej tej relatywistycznej konstrukcji. Swego rodzaju „brakujące ogniwo” teorii Darwina. Bez przyjęcia, bowiem założenia, iż sytuacje sprzyjające złodziejom tworzą wspólnicy, rozwiązać wewnętrznego defektu koncepcji – iż to sytuacja czyni złodzieja – się nie da. Inaczej trzeba by było przyjąć założenie, że sytuacje czyniące złodziei tworzą się same, a to już zakrawałoby co najmniej o metafizykę, okultyzm oraz parapsychologię.

          W racjonalnym wytłumaczeniu musi być więc wspólnik. Bez użycia kategorii wspólnika dalsze rozumowanie, prowadzone według tego schematu myślowego może doprowadzić jedynie do absurdu. Gdy, bowiem powszechnie znany włamywacz, nie włamuje się do banku, tylko najnormalniej w świecie sobie tam wchodzi, nie pozostawiając przy tym na drzwiach żadnych śladów włamania ani wytrychu, to jedyny logiczny wniosek, jaki się w takiej sytuacji nasuwa, to że ktoś wcześniej mu te drzwi celowo otworzył. Każdy dociekliwy śledczy powinien od razu postawić przede wszystkim taką hipotezę. Przyjęcie, bowiem innego założenia; na przykład że drzwi otworzył wiatr, bądź same się otworzyły, albo, że ich przypadkowo zapomniał zamknąć bankowy strażnik, kłóciłoby się po prostu ze zdrowym rozsądkiem. 

          O wspólnikach popełniania przestępstw możemy mówić w dwóch różnych wymiarach: – w konwencji sprawstwa celowego, zamierzonego i świadomego lub przypadkowego, nieplanowanego i nieświadomego. W życiu potocznym zdarzają się czasami takie przypadki, iż ktoś w sposób całkowicie niezamierzony robi coś, co później ułatwia zadanie złodziejom. Takie sytuacje występują, co prawda dość rzadko, ale czasami się zdarzają. O ile jednak w sferze życia codziennego ludzka głupota może być wybaczalna, to jednak na płaszczyźnie publicznej trzeba ją traktować wręcz, jak przestępstwo. W kontekście poczynań rządzących, każdy rodzaj wspólnictwa, przy działaniach przestępczych jest obciążający. Nieświadome, niezamierzone wspólnictwo, to bowiem co najmniej niekompetencja i indolencja, wspólnictwo zaś zamierzone, świadome, to celowe wspieranie przestępców oraz kooperowanie w przestępczym układzie. Każdy więc rodzaj wspólnictwa jest dla rządzących dyskwalifikujący.

          Żyjemy niestety w dość dziwnych czasach, w których Państwo stało się największym wspólnikiem złodziei. Ci, którzy tak ostentacyjnie obnoszą się z tezą, iż to sytuacja czyni złodzieja, powinni w pierwszej kolejności zadać pytanie – kto tworzy, bądź utrzymuje taką sytuację?! Bez, bowiem postawienia takiego pytania rzetelnie przeanalizować tego problemu się nie da. Nawiasem mówiąc jest to pytanie o prawo, czyli inaczej rzecz ujmując – o to kto, dlaczego i po co tworzy lub utrzymuje kryminogenne, korupcjogenne przepisy?! I skoro, to takie łatwe, to dlaczego ich nie zmienia?! Przecież rozumując w największym skrócie, w sposób najbardziej prosty, jaki tylko można sobie wyobrazić   utrzymywanie sytuacji, które czynią złodziei jest niczym innym tylko sprzyjaniem samym złodziejom…

          Za każdym razem, gdy wybucha w Polsce jakaś głośna, wielka afera, to od razu wręcz na skalę masową, jak przysłowiowe „grzyby po deszczu”  pojawiają się piewcy reguły, iż to sytuacja czyni złodzieja. Na wszystkie problemy posiadają oni proste recepty. Głoszą na przykład, iż wystarczy znacząco obniżyć podatki, ograniczyć biurokrację, odebrać uprawnienia urzędnikom, zredukować ilość instytucji kontrolnych i już wszystkie patologiczne sytuacje same się rozwiążą, niczym za dotknięciem „czarodziejskiej różyczki”. Tak zwana „szara strefa”, automatycznie, od razu sama się zlikwiduje, a przestępcy wyjdą uradowani z „przestępczego podziemia” i sami z własnej, nieprzymuszonej woli uczciwie wpłacą do budżetu Państwa cześć zarobionych pieniędzy. W wielu miejscach można się z takim rozumowaniem zgodzić, ale skoro cała ta operacja jest taka prosta, to dlaczego do tej pory nikt jej jeszcze w praktyce nie przeprowadził?! Dlaczego nawet Ci, którzy takie hasła najmocniej formułują, gdy dochodzą do władzy, to szybko rezygnują z wcielania ich w życie. Odpowiedź jest niestety brutalna: – bo polskie Państwo, a precyzyjniej rzecz ujmując konkretne rządy po prostu sprzyjają złodziejom.

          Pierwszy z brzegu przykład, to ujawniona niedawno tak zwana afera hazardowa. Aby uporządkować w Polsce sferę hazardu, wcale nie trzeba likwidować zjawiska hazardu. Wcale nie trzeba przenosić tak zwanych „jednorękich bandytów” z restauracji do kasyn, wprowadzać dopłat od wygranych, czy ustalać wysokich podatków. Fachowcy od tej branży twierdzą nawet, iż rozwiązania takie są w rzeczywistości całkowicie nierealne, a w praktyce przyczynią się do ogromnego rozrostu „przestępczego podziemia” oraz zwiększenia (i tak już wysokich) zysków mafii. Tymczasem racjonalne rozwiązanie tego problemu jest wręcz banalnie proste. Każdy, bowiem automat do gry, jest jednocześnie komputerem. Wystarczyłoby więc stworzyć jeden, centralny informatyczny system monitoringu finansowego, podłączyć do niego wszystkie maszyny i już cały obraz polskiego hazardu stałby się czytelny, jak na dłoni. W ten sposób udałoby się „upiec dwie pieczenie na jednym ogniu”: – po pierwsze zdecydowanie „rozjaśnić” tak zwaną „szarą strefę” i radykalnie zwiększyć dochody budżetu Państwa z tytułu hazardowych podatków; po drugie zaś mocno ukrócić proceder „prania brudnych pieniędzy”. Ktoś, kto tego nie robi, albo jest po prostu głupi, albo co bardziej prawdopodobne, celowo sprzyja przestępcom.

          Jeżeli zatem rację mają Ci, którzy uważają, iż to sytuacja czyni złodzieja, to ten złodziej musi mieć też w rzeczywistości jakiegoś wspólnika, który – jak na zamówienie – wytwarza korzystną dla złodzieja sytuację. Inaczej, bowiem należałoby przyjąć absurdalne założenie, iż korzystne dla złodziei sytuacje wytwarzają się same. W sferze publiczno- instytucjonalnej wspólnikiem złodziei jest niestety polskie Państwo, gdyż to właśnie Państwo tworzy sytuacje, mechanizmy oraz warunki prawne sprzyjające przestępcom. Można się jedynie zastanawiać, czy jest to wspólnictwo przypadkowe, niezamierzone oraz nieświadome, wynikające po prostu z niekompetencji; czy też przemyślane, zaplanowane, a także obliczone na konkretne zyski działanie. W obydwu jednak przypadkach odpowiedź jest dla polskiego społeczeństwa tragiczna, a dla rodzimej klasy politycznej dyskwalifikująca. Bo albo w poszczególnych rządach, parlamentach, czy innych podległych im instytucjach zasiadali naiwni głupcy, albo po prostu wytrawni przestępcy, czy co najmniej wspólnicy przestępców.

 

 

Romano Manka-Wlodarczyk  

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Polityka