Na dziś przygotowałem zupełnie inny tekst, zatytułowany „Czy Tusk przełknie Arłukowicza czy nim zwymiotuje?”. Jeśli ktoś życzy sobie go przeczytać, link znajdzie na końcu. Pisząc wspomniany tekst nie sądziłem, że tak mocno za koresponduje on z absolutnie znośniejszym dzisiaj tematem ewentualnej debaty Tusk-Kaczyński.
W poprzednim tekście objaśniłem co sądzę o pomyśle debatowania z Tuskiem. Zdania nie zmieniam bo od tamtego czasu Tusk nie tylko nie zdążył przekonać mnie w pozytywny sposób ale pogrążył się swoimi ostatnimi medialnymi wyskokami.
Jeśli jednak Kaczyński i jego otoczenie uznali, że debata powinna się odbyć, znalezienie trafniejszego pola sporu od służby zdrowia nie było chyba możliwe.
Do 3 marca co nieco może się jeszcze zdarzyć. Może być tak, że równolegle Donald Tusk będzie swoim zwyczajem opisywał niebagatelne osiągnięcia swojej ekipy w kwestii dbania o „zdrowotność obywateli” a prokuratorzy będą stawiać zarzuty szefowi Narodowego Funduszu Zdrowia. Nadto chyba ulubiony, bo broniony jak żaden inny, z ministrów Tuska może będzie musiał tłumaczyć się czemu za nic miał przekazywane mu przed nominacją szefa Funduszu ostrzeżenia o dziwnych decyzjach tamtego.
Zresztą czy trzeba aż takich grubych historii żeby pogrążyć Tuska w debacie na taki temat? Starczy, że Tusk stanie przed kamerą i powie, że jest świetnie.
Wyobraź sobie szanowny czytelniku jak zareaguje większość albo i ogół obywateli, kiedy coś takiego usłyszy. Cokolwiek zresztą nie powie Tusk, i tak jest na przegranej pozycji. Powie, ze zwiększył nakłady? Gdzie one – spyta obywatel. Powie, że kolejki skróciły się o dwie koma siedem minuty w porównaniu z analogicznym okresem z czasów przeciwnika? Ciekawe kto to przyjmie spokojnie i uzna za poważne?
Właściwie nie mam pomysłu jak miałby wybrnąć z sytuacji Donald Tusk mając świadomość, ze znacznej części obywateli zbitka „służba zdrowia” i Platforma Obywatelska od razu skojarzy się nie tylko z Arłukowiczem nieszczęsnym ale też z panią Kopacz i, niestety dla Tuska, Beatą Sawicka.
Oczywiście Donald Tusk może na przykład argumentować, że w PiS-ie Jurka Owsiaka biją. I orzec, że z takimi gadać nie będzie. Byłby to argument podobny temu, którego użył pewien duchowny, zapędzony przez żyda-ateistę w kozi róg podczas dysputy na tematy teologiczne. „Tak Żydki. A Pana Jezusa to kto ukrzyżował?”. Oczywiście nie jest to argument, który uratuje osobę odpowiedzianą za kiepskie funkcjonowanie tej istotnej części państwowej machiny.
Tak, jak nie uratowałoby go, gdyby już dziś zaczął odjeżdżać wszelkie nekropolie wyrażając osobisty żal każdemu, kto stracił bliskich przez niewydolność państwowej służby zdrowia. Może oczywiście też nagle uznać, że się źle poczuł albo coś. No ale to wybaczyliby mu tylko najzatwardzialsi zwolennicy w rodzaju naszej koleżanki z Krakowa.
http://iirosemann.blogspot.com/2014/02/czy-tusk-przeknie-arukowicza-czy-nim.html
Inne tematy w dziale Polityka