rosemann rosemann
5225
BLOG

Skrzydlaci naziści i słitfocia z Frankfurtu

rosemann rosemann Polityka Obserwuj notkę 75

 

 

Zaznaczę od razu, całkowicie poważnie uważam, że z oceną sprawy spostponowania pana Protasiewicza na frankfurckim lotnisku należy podchodzić ostrożnie. Przynajmniej do czasu, gdy nie usłyszymy spokojniejszych i mniej emocjonalnych wyjaśnień potwierdzonych stosownym materiałem. Który podobno jest i rzecz jasna potwierdzi niewinność naszego europosła.

Teraz przyznać trzeba, że ocena, przy tej skąpej wiedzy, którą możemy dysponować, nie pozwala na jakieś radykalne zajmowanie stanowiska. Czy to pro czy też contra Protasiewiczowi.

Z jednej strony faktycznie nie jest to pierwszy przypadek gdy „Niemcy bija Polaków” i można, jak zresztą zdaje się sprawę stawiać Protasiewicz, uznać niemieckie cywilne lotnictwo za istne gniazdo pogrobowców NSDAP, którzy szukają tylko okazji by, oczywiście w miarę swoich możliwości, poeksterminować przedstawiciela naszej narodowości. I za nic mają wtedy to nawet, że jest nim była już gwiazda naszej polityki czy też świeżo wschodząca polityki europejskiej.

Z drugiej jednak strony przyznam się, że obserwując w akcji pana eurodeputowanego Protasiewicza, często sam dostrzegam potrzebę natychmiastowego skucia go czy też lepszego zabezpieczenia osób, z którymi przychodzi mu dyskutować. Co ciekawe nie podejrzewam, że na takie dyskusje przychodzi on też po „dwóch winach” ale jakoś wcale nie umniejsza to chyba jego siły rażenia. Gdy przypomnę sobie z jakim wysiłkiem powstrzymywał się by nie rozszarpać gardła Czarneckiemu czy tam innemu Giżyńskiemu, przyznam, iż w najświeższej sytuacji z lotniska cieszyć się wszyscy powinniśmy, że nasz przedstawiciel w Europie nie spowodował żadnych zniszczeń ani też ofiar.

Pisząc to wyżej zaznaczę, że w NSDAP nie jestem i nigdy byłem. Choć przyznam, zdarzyło mi się trochę tego żałować. Gdy miałem pięć czy też sześć lat, chciałem być w Wermachcie bo bardziej mi się on podobał niż odziana w kufajki Armia Czerwona i ubrane, chyba dla straszenia drobnych Japończyków, w zbyt wielkie mundury wojsko amerykańskie. To były jednak bez wątpienia fatalne skutki katowania nas odprasowanym Hansem Klossem i misternie szamerowanym na kołnierzyku Hermanem Brunnerem.

Ale wróćmy na lotnisko we Frankfurcie. I spójrzmy poważnie na zdarzenie. Nawet jeśli by przyjąć, że wiceprzewodniczący europejskiemu parlamentowi, jakby nie było, z naszego ramienia, pan Protasiewicz prawdziwie przedstawia fakty, i znaczenie maja nie te „dwa wina” (złośliwie, przyznaję, nazywam tak malutkie buteleczki z tym szlachetnym trunkiem) a jakieś przejawy czy to chamstwa czy nawet ksenofobii niemieckiej obsługi, nie da się obronić jego zachowania. Całe zamieszanie opiera się przecież na tym, co on zrobił, choć wcale nie musiał robić. Gdyby tylko miał więcej dystansu do siebie, więcej ogłady i więcej zrozumienia na czym polega godne zachowanie. Bo na pewno nie na tym, by kazać się celnikom i policjantom, choćby i niemieckim, ustawiać do „słitfoci”, która miałaby być później pokazana panu przewodniczącemu Schulzowi.

Najciekawiej zaś rzecz wygląda, jeśli się popatrzy na miejscowe podwórko, na którym jedni już Protasiewicza rozstrzelali a inni, tłumacząc oczywiście że nie mają „takiej ciemnej klapki”, przez którą obraz mają „partyjnie” zamazany, „obiektywnie” strzelają do innych. Jakby to oni, ci „inni”, byli winni, że czegoś tam pan Protasiewicz nie powściągnął. Tu szczególnie chętnie odeślę do zabawnej notki koleżanki październikowej, która tekst o ekscesie polityka PO napisać potrafiła tak, że nazwa tej partii i jego nazwisko pojawia się raz, natomiast PiS i „pisiory” po trzy razy a z innych osób, obecnych w tekście wszystkie (Wipler, Dorn, Hofman) akurat związane są z konkurencją.* A jako podsumowanie niech posłuży odpowiedź owej blogerki pod adresem komentatora, który skomentował jej wywody krótkim „@MICHALM12345 - "dziś po pijaku dym robił protasiewicz" i dlatego obowiązuje: "Polacy, nic się nie stało".** Napisała mu koleżanka październikowa „W Twoim nędznym pisowskim mózgu kiedy "pisior" narozrabia pewnie jest to możliwe. U mnie taka ciemna klapka nie działa. Przykro mi i i żal, ja widzę takich biednych ludzi jak Ty... Zresztą o Tobie jest notka ale jak widać nie zrozumiałeś nic a nic...”.*** Dowodząc tym komentarzem nie tego, czego chciała pewnie dowieść a raczej tego, że jej nie działa znacznie więcej klapek. Nie tylko tych czarnych.

 I to jest główny powód, dla którego, choć miałem zamiar nie zajmować się tą zawstydzającą sprawą, pozwoliłem sobie poświęcić nieco czasu  naszemu reprezentantowi w Europie.

* http://pazdziernikowa.salon24.pl/570537,pilne-protasiewicz-grozi-pojsciem-do-pis

** http://pazdziernikowa.salon24.pl/570537,pilne-protasiewicz-grozi-pojsciem-do-pis#comment_8786291

*** http://pazdziernikowa.salon24.pl/570537,pilne-protasiewicz-grozi-pojsciem-do-pis#comment_8786319

 

rosemann
O mnie rosemann

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (75)

Inne tematy w dziale Polityka