rosemann rosemann
3406
BLOG

Kapo „najwierniejszego baraku” czyli rozlew krwi

rosemann rosemann Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 69

 

 

Spośród wielu legend o naszych „czerwonych patriotach” kilka dotyczy Wojciecha Jaruzelskiego. Może najmniej ta o „najweselszym baraku” bo jakoś nikt, co znamienne, wesoło nie wspomina czasów jego władzy ale przy tym baraku warto się jednak zatrzymać na moment. Oczywiście mit „wesołego baraku” tworzyli ci, którym było faktycznie z różnych powodów wesoło. Konformiści, lizusy piszące do różnych Rakowskich listy, ówcześni „celebryci”, nazwani później stosownie przez Kazika na Żywo* i ci, którzy się konkretnie sprzedali. W rzeczywistości ów „barak”, jeśli chciałoby się go jakoś opisać, zadziwia nie tym, że jego mieszkańcom było z jakiegoś powodu do śmiechu. Zadziwia rokiem 1956 i 1968 i 1970 i 1976 i 1980 i 1981. Zadziwia tym, że w żadnym z wymienionych lat nie mieliśmy niespodziewanych gości zza Buga. Nie, żebym życzył ich sobie. Chodzi o to, że w 1956 nie omieszkali oni wpaść do Budapesztu, w 1968 odwiedzili Pragę i Bratysławę. Ba! W 1953 musieli rozjechać w Berlinie nawet „demokratycznych” Niemców, od których chyba nie było „w obozie” nikogo bardziej posłusznego i przestraszonego. A u nas? U nas nie musieli nigdy i nikogo „rozjeżdżać”. Czemu nie musieli? Bo mogli być pewni tych, którzy robili to za nich. Bo zamiast Dubczeków i Nagy’ów za nasz „barak” odpowiadali wyjątkowo rzetelni, posłuszni i pozbawieni wątpliwości kapo. Bierut, Gomułka, Gierek, Jaruzelski.

Przy okazji kolejnych rocznic 13 grudnia często cytowałem z pamięci fragment wspomnień Tomasza Lipińskiego, tego od „Jeszcze będzie przepięknie…”. Mówiąc o początku lat 80-tych XX wieku wspominał (cytuję z pamięci) „cały 1980 i 81 zastanawialiśmy się, czy wejdą czy nie. Okazało się, że nie weszli. Bo byli tu cały czas.” I to jest chyba najcelniejszy opis roli tego konkretnego kapo „najwierniejszego baraku”.

Ten tekst zainspirowały żałosne i mało skuteczne starania kolegi Nerwica Eklezjogenna dowiedzenia jednej z legend. Nie porwał się niestety na legendę o „areszcie domowym” w 1970. Skupił się na tej, że Jaruzelski „uratował Polskę przed rozlewem krwi”. ** Kolega nie starał się dyskutować z uwagami tych, którzy jak najbardziej logicznie zauważali to, że krew została rozlana wszędzie tam, gdzie była po temu okazja ani z tymi, którzy pytali, na jakiej podstawie można zakładać, że wejście „naszych sojuszników” (!) spowodowałoby rozlanie większej ilości krwi niż rozlał ja Jaruzelski. Nie dyskutował, bo nie miał argumentów.

Twierdzenie, że ewentualna inwazja przysporzyła by ofiar wymaga udowodnienia, że poszlibyśmy wtedy masowo przeciw ruskim. A czemu mielibyśmy pójść i z czym? Czemu mieliby pójść liczniej niż ci, co poszli na „pancry”, które „szły na Wujek”? Bo przecież to właśnie oni musieliby iść. Raczej nie poszliby przeciwko nim wojacy Jaruzelskiego. Nie dostaliby rozkazu. Choć on był Ministrem OBRONY Narodowej. A może chodzi o to, że po ewentualnym wkroczeniu ruscy dokonaliby w Polsce rzezi? No przecież ci nasi sojusznicy to była ta cywilizacja, co „tam musi być” na wschodzie a nie jakieś półzwierzęta z nożami w mordach. I w dodatku nie za bardzo byłoby to w ich interesie. Tak bardzo nie było, że kiedy Jaruzelski zapytał „pomożecie towarzysze?” usłyszał „radź sobie sam”. A skoro przy tym „pomożecie” już jesteśmy, to zakładając tę rzeź w razie wkroczenia, jak można twierdzić, że Jaruzelski chciał jej zapobiec skoro poprosił?

Kolega Nerwica stawia więc tezę, że rozlew krwi miał być „bratobójczy”. Dość słabo doprecyzowuje kim mieliby być ci „bracia”, co mieliby strzelać do Jaruzelskiego i reszty braci Polaków, wymieniając tylko jakieś ponazywane przez siebie ogólni byty. No i, co istotniejsze, kolega Nerwica nie precyzuje jak i przy pomocy czego ci „bratobójcy”, „frakcja dążąca do rozlewu krwi”, „kopalniani prowokatorzy”, „skacząca do gardła opozycja” i „solidarnościowa ekstrema” mieli „rozlać krew”. A można było tego oczekiwać bo, jak przyznał „O Wujku, to tak się składa, że wiem znacznie więcej, niż by kopalniani prowokatorzy sobie życzyli.”

Tak się składa, pozwolę sobie na parafrazę powyższego zdania, że dzięki temu fragmentowi tekstu o koledze Nerwicy Elkezjogennej wiem znacznie więcej niż dotychczas. Nie wiem czy więcej niż by sobie on życzył i mam to serdecznie gdzieś. Nie powiem co wiem bo to nie temat tej notki.

*

 

** http://nerwicaeklezjogenna.salon24.pl/586955,jaruzelski-zapobiegl-rozlewowi-krwi (z komentarzami koniecznie)

rosemann
O mnie rosemann

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (69)

Inne tematy w dziale Kultura