rosemann rosemann
1806
BLOG

Wiara, sumienie i rozum (deklaracja wiary)

rosemann rosemann Społeczeństwo Obserwuj notkę 37

 

 

Awantura wokół „deklaracji wiary” to dla mnie rzecz trochę zdumiewająca. Najmniej zdumiewa mnie odwaga, z jaką w obecnych czasach niektórzy ludzie przyznają otwarcie, że wykonując swą pracę mają zamiar kierować się wyznawanymi przez siebie wartościami. To w końcu chwalebne. I to, że mają wartości te inne niż tylko wartość tego, co w szufladzie, garażu i portfelu oraz że się do nich przyznają.

Zastanawiam się natomiast, jaki problem maja z tym przyznawaniem się do wartości ich przeciwnicy. Bo jedyną różnicą, jaką przyniosła „deklaracja” jest ujawnienie czegoś, co i tak deklarujący się uznawali już wcześniej. I, jak mniemam, kierowali się tym w swym życiu i w pracy nie doprowadzając mimo to do wieszczonego przez ich przeciwników kataklizmu. Temu wszak trudno zaprzeczyć. Myślę, że ten problem, z którym się, chcąc nie chcąc, mierzymy to takie kolejne symboliczne „umieszczenie krzyża w przestrzeni publicznej”. Szczególnie uciążliwe czy wręcz niedopuszczalne głownie dla tych, dla których krzyż to tylko „dwa skrzyżowane patyki”. Toczenie wojny totalnej z patykami to faktycznie największe wyzwanie obecnych czasów.

Ale wróćmy do wrzawy wokół deklaracji. Tylu idiotyzmów, jakie z tej wrzawy się przebiły dawno nie słyszałem. Tym większe budzi ona zdumienie, że te wszystkie idiotyzmy pod swoim nazwiskiem wygłaszali ludzie o mniej lub bardziej znanych nazwiskach i ugruntowanej pozycji w życiu publicznym.

Nie ukrywam, że najbardziej rozbawił mnie Tomasz Wołek, który w telewizyjnej dyskusji próbował  jednym argumentem znokautować Piotra Gabryela.

- A co będzie, jeśli w gminie będzie jedyny lekarz i zgłosi się do niego pacjent na transfuzję krwi a lekarz odmówi? – spytał dramatycznie Wołek, którego wolta ideowa zdaje się być tak daleka, że po nocach musi on doprawdy płakać że PZPR dawno rozwiązali a on dopiero teraz do niej dorósł. Nie wiem jak często Tomasz Wołek odwiedza swą gminną przychodnię by sobie krew przetaczać ale powinien chyba nieco spasować.

Podobnie poważnie brzmiała groźba, że lekarze będą odmawiać zapisywania leków. Przekonywała o tym w radiowej trójce jakaś społeczna działaczka. Nie wiem czy na rzecz „neutralności światopoglądowej” czy raczej „pro choice”. W toku dyskusji okazało się, że chodzi o „leki antykoncepcyjne” o których, przyznaję, usłyszałem pierwszy raz w życiu. I teraz zastanawiam się jakie schorzenia leczą te „leki antykoncepcyjne”.

Karkołomne było też porównanie lekarza, odmawiającego wykonania jakichś procedur medycznych z przyczyn światopoglądowych do strażaka, który z tych samych powodów odmawia gaszenia domu muzułmanina. Jeśli już, to porównajmy tego strażaka z lekarzem, który odmówiłby leczenia muzułmanina, na co, o dziwo, nie wpadł żaden z krytyków, a lekarza odmawiającego in vitro ze strażakiem, który uchyliłby się od gaszenia pożaru przy użyciu preparatu produkowanego z ludzkich embrionów. To byłyby adekwatne porównania.

Ja oczywiście pewien jestem, że ci, którzy szafują tymi głupimi argumentami, ogłaszając, że jest to groźne bo „lekarz mógłby na dobrą sprawę odmówić wyrwania zęba” wiedzą, jak się naprawdę rzecz mają. No, może poza panem Wołkiem, który być może i faktycznie wierzy, że może mu tam kiedyś lekarz pierwszego kontaktu odmówić w przychodni transfuzji.  Ci wszyscy wiedzą, że tak naprawdę konflikt sumienia dotyczy tylko jednego przypadku, który wiąże się z leczeniem i ratowaniem życia. Chodzi o konieczność przerwania ciąży w związku z zagrożeniem życia matki. Wszystkie inne przywoływane sytuacje, które wchodzą w grę, niczego nie leczą. Nie jest zabiegiem leczniczym ani in vitro, ani aborcja ani tak zwana „zmiana płci”. Wiem, że co wrażliwsi oburzą się na umieszczenie w poprzednim zdaniu in vitro ale prawda jest taka, że kobieta, której zaimplantowano zapłodnione jajo nadal jest bezpłodna. Nie wiem natomiast, czy jeśli z Krzysztofa chirurgia zrobi Annę, to z czego Anna zostanie uleczona.

By było jasne, to nie jest tekst o klauzuli sumienia, deklaracji wiary i dopuszczalności kierowania się w pracy zawodowej wyznawanymi wartościami. To temat, który mnie przerasta, więc go nie tykam. Pisze o poziomie dyskusji na ten naprawdę bardzo złożony i trudny temat. Poziomie, który jest przede wszystkim manifestacją braku szacunku dla inteligencji tych, przed którymi się o tym publicznie dyskutuje.

rosemann
O mnie rosemann

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (37)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo