Jak jest przerwa – to chce się zapalić. No taka prawda.
A nie wolno.
Ale co zrobić, gdy zapalić chce się tak bardzo bardzo?
A chce się, bo to nałóg potężny, a jak potężny wiedzą tylko ci, którzy chcą się z nim rozstać.
Ja nigdy nie paliłem, ale z opowiadań wiem, że coś w żołądku ssie, człowiek jest rozkojarzony, rozdrażniony, dłonie drżą, pocą się. Nie można się ani skupić, ani zrelaksować.
Koszmar.
Kilku chłopców wychodzi na przerwie przed budynek szkoły i zamiast schować się za rogiem, stają tuż przed wejściem i ostentacyjnie zapalają.
Nie żartuję: zapalają...
parafinę.
A dokładniej parafinę nasprajowaną (no taki koszmarek językowy) na jakieś dziwne przyrządy, które przypominają krótkie pałki czy maczugi i brzydkie, czarne piłeczki.
Parę miesięcy temu napisałem o piłeczkach słonych i chyba się spodobało.*
W tzw międzyczasie piłeczki, choć trudno to sobie wyobrazić, ze słonych stały się płonącymi a nawet – łatwopalnymi.
Podpalone pałki płoną jak klasyczne pochodnie, podobnie płoną piłeczki, a w zimowym, rześkim powietrzu roznosi się charakterystyczny zapach parafiny.
I zaczyna się żonglerka.
Spróbuj Czytelniku pożonglować jakimikolwiek piłeczkami mając - jak wspomniałem - ręce drżące i spocone i rozkojarzonym do tego będąc.
Nie da się...
No, chyba, że piłeczki płoną!
Najprawdziwszym ogniem. Wtedy nawet nie próbuj nie być skupionym!
Żonglerka wprawdzie odbywa się w rękawicach, zmoczonych wodą, ale ogień jest ogniem.
Za kilkanaście sekund nasączony parafiną kevlar (taki sam jaki jest stosowany przy produkcji kamizelek kuloodpornych - nim są pokryte piłeczki) będzie płonął dalej, a rękawice zaczną się robić coraz cieplejsze i cieplejsze...
Na twarzy żonglera skupienie i napięcie połączone z rozluźnieniem (proporcje znane są tylko samemu zainteresowanemu).
Wreszcie rękawice zaczynają naprawdę grzać dłonie - stop!
Piłeczki są gaszone, a rękawice ponownie zanurzane w wodzie.
W tym samym czasie inny reprezentant tzw. trudnej młodzieży żongluje zapalonymi pochodniami – to trudniejsze ćwiczenie, niż takie, kiedy ogień był na uwięzi – czy to na poikach (czyli na sznurku) albo na długich kijach, bo tu maczugi fruwają swobodnie w powietrzu i spróbuj tylko złapać je za zły koniec!
Tym bardziej, że maczugami żongluje się bez rękawic.
A teraz jeszcze wyższa szkoła jazdy: maczugi fruwają pomiędzy chłopcem i znaną już Wam, Panią Anią, która jest nauczycielem i pedagogiem cyrku.
Dzwonek - chłopcy nawet nie zauważyli, że przerwa się skończyła. Co jak co, ale popalili sobie do woli.
Na koniec – krótka informacja:
Salezjański Ośrodek Wychowawczy w Różanymstoku zwyciężył w konkursie na najlepszy Program Edukacyjno – Wychowawczy realizowany w placówce podczas VI Ogólnopolskiego Kongresu Dyrektorów z Młodzieżowych Ośrodków Wychowawczych - Goniądz 2015 w kategoriach: Nagroda Jury - I miejsce oraz Nagroda Publiczności - I miejsce.
Program nosił tytuł „Cyrk w resocjalizacji” i … i ten tytuł tłumaczy wszystko.
* http://rozanystok.salon24.pl/638342,slone-pileczki
Inne tematy w dziale Rozmaitości